piątek, 3 listopada 2017

IDEALNE DZIECIŃSTWO DZISIEJSZYCH CZASÓW… CZY NA PEWNO IDEALNE?

Znalezione obrazy dla zapytania idealne dzieckoMam nieodparte wrażenie, że dzisiejsze dzieci -po mimo wszystko co mogą mieć- mają przerąbane, mówiąc kolokwialnie- to mi pierwsze przyszło na myśl. Niby rodzice troszczą się, niby jest cacy- dzieci ładnie ubrane, z aparacikami na zębach i mówiących płynnie w kilku językach,, znających język programownia…ale kurczę…coś jest nie tak. Brakuje normalności, radości z bycia dzieckiem. Teraz mam wrażenie, że dzieci mają coraz gorsze dzieciństwo-są naciskane, porównywane z "idealnymi" dziećmi z YouTube, same się porównują, szukając talentu jak Idole z YouTube. Tragedia życia podglądaczy internetowych. Dzieciom narzuca się co raz wiecęj obowiązków- ale jednocześnie te obowiązki nie odciążają nas rodziców. Kiedyś obowiązki dzieci miały po to, aby odciążyć rodziców. Teraz obowiązki dzieci - obciążają rodziców, ale co śmieszne, to rodzice sami je na te "cudowne" zajęcia sami napisali. Powiem tak-nie obrażając znajomych itp.- rzygam, ale to rzygam jak słyszę problemy ówczesnych rodziców, dotyczących parkowania, dowożenia swoich dzieci na kolejne cudne zajęcia. Matko święta, jak masz myśleć cały ranek jak zaparkujesz i to staję się tematem rozmowy o poranku to nie jedź-dziecko nie umrze z głupoty, z powodu kolejnego super KREATYWNEGO (na to słowo również robi mi się zawrót głowy) kursu/warsztatu itp. Pchają te biedne dzieci na wszystko i nic…kiedy one mogą się pobawić bez presji czasu. Sama w czasie wakacji zapisałam Bąble na Uniwersytet Dziecięcy. Stwierdziłam, iż zajęcia w okresie zimowym- będą fajne, zwłaszcza raz na jakiś czas. I wiecie co, zapłaciłam za nie. Byłam raz z Ziutem - pytam się czy się podobało- a on na to : "Kiedy idziemy na plac zabaw". I już więcej nie poszliśmy. Oczywiście nie neguje tych rodziców, których dzieci były zadowolone z zajęć. To wtedy ma sens. Ale litości, rodzice tak się cieszyli, że ich dzieci to jakieś wyjątkowe skoro idą na takie "poważne" zajęcia. Ajjj-trochę dystansu do wszystkiego przydało by się rodzicom. Kolejny przykład braku dystansu do ukulturalnienia dzieci. Dwa tygodnie temu-byłam ze starszymi na spektaklu "Ziemianie"-bardzo fajna zabawa dla dzieci i dorosłych. Tekst jest tak skonstruowany, aby dzieci i opiekunowie mieli ubaw. I co? Oczywiście kilka matek/ojców/ itp. chyba nie umie czytać. Każdy spektakl ma limity wiekowe. To nie, oczywiście była rodzina z 3 dzieci-matka + ojciec i dzieciaki. Najmłodsze z 1,5 roku. Spektakl od 6 lat. Przedstawienie było dość dynamiczne, mocne dźwięki, można ująć, iż bardzo głośne. Jeden z głównych bohaterów -negatywna postać- czasami krzyczał, robił "niemiłe" miny- owe małe dziecko (siedziało obok mnie) było przerażone-mama zakrywała mu przez cały spektakl uszy. Myślałam, iż kobieta zmądrzeje po I części, jednak nie. Ludzie święci. Ja rozumiem, kiedy nie masz z kim zostawić dziecka, ale całą rodzina oczywiście musi być. Po co pomyśleć... no tak, dziś im wcześniej dziecko pójdzie do teatru tym lepiej...na pewno będzie bardziej........

KREATYWNE!!!

Znalezione obrazy dla zapytania idealne dziecko
Szczerze mówiąc mam jakieś załamania jak widzę, co się dziś wyrabia z dziećmi. Jak się je krzywdzi. Rozpieszczone dzieci w wieku przedszkolnym, nieszczęśliwe nastolatki, smutni rodzice. Ostatnio zaczęłam czytać książkę o wychowaniu dzieci z 1792 r. Napisał ją Jean Jocques Rousseau-"Emil, czyli o wychowaniu". Autor porusza kwestie marnej opieki nad dziećmi przez matki francuskiej. W tamtych czasach dzieci nie były dobrze traktowane, wysyłano się je do mamek na wieś i odsyłano do rodziców jak miały kilka lat. Dziecko było przeszkodą w małżeństwie. Dla mnie dzisiejsza wymiar tego problemu to jest pakowanie dzieci na całe dnie"gdzieś na zajęcia". Tak mi się kojarzy, nie każdy zapewne się ze mną zgodzi, ale gdzieś tu "śmierdzi" problem opieki nad dziećmi-oddania mu się bez marudzenia i egoizmu. Drugi problem- to jak czytałam to płakać się chciało-krępowania niemowląt, aby miały jak najmniej miejsca do ruchu. Mniej ruchu-mniejszy problem.Straszne...ale jak tak czytałam to przypomniała mi się scena z "ostatniej" porodówki, gdzie babeczka od laktacji co chwile zwracała jakiejś mamie uwagę, iż za bardzo dziecko ściśnięte. Mamusie myślą, iż jak kupią mega sztywny becik (najlepiej taki cudnie drogi, falbaniasty) to ich maleństwa będą miały idealny początek.Matko święta....cóż za brak myślenia. Dziecko w brzuchu ma wolność...ograniczoną, ale ma, a tu nagle "Bum...pakują je do becika sztywnego, cudownie kolorowego, falbaniastego". Becik więcej waży, niż to dziecko. I nawet matka nie wie jak go czasem związać, bo tyle tam sznurków.
Czemu nie kierujemy się w życiu własnym rozumem? Czemu te matki nie potrafią wczuć się w siebie i swoje dzieci. Haaa...bo pełno doradców...pełno specjalistów od wszystkiego. Potem wpadają w ową spiralę i myślą, że jak robią inaczej niż wszyscy to znaczy, że źle. 
Ja wiem, iż teraz mamy czasy "świadomego macierzyństwa", ale co to oznacza....Może to, iż nie "wpadliśmy" albo znamy rozwój dziecka z książek. Hmmm na pewno to nam pomaga, ja też czasami wczytuje się w rozwój dzieci, ale nie robię "Kopiuj, wklej". Prawie każdy z nas poradziły by sobie bez tych książek, jak tylko by się kierował dobrem i miłością.  Obecnie zostałam matką zastępczą 7 kociąt- ich mamcia nie chce ich karmić. I robię z nimi to samo co z Zośką, karmię, przytulam i masuje brzuch. Jedynie co wyczytałam w necie ile mają jeść na jeden raz. To też niepotrzebnie , bo po 2 karmieniu sama zauważyłam jak im brzuszki rosną.
Błagam was rodzice otrząśnijcie się z tego letargu "bycia idealnym rodzicem" z "idealnym dzieckiem". Posiedzicie z nim w domu, pobawcie się w chowanego, nauczycie obierania ziemniaków, zaśpiewajcie wspólnie piosenkę. Oni maja całe życie na doświadczenia, ale nikt już drugi raz nie będzie miał tych kilku lat dzieciństwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz