KREATYWNE!!!
Szczerze mówiąc mam jakieś załamania jak widzę, co się dziś wyrabia z dziećmi. Jak się je krzywdzi. Rozpieszczone dzieci w wieku przedszkolnym, nieszczęśliwe nastolatki, smutni rodzice. Ostatnio zaczęłam czytać książkę o wychowaniu dzieci z 1792 r. Napisał ją Jean Jocques Rousseau-"Emil, czyli o wychowaniu". Autor porusza kwestie marnej opieki nad dziećmi przez matki francuskiej. W tamtych czasach dzieci nie były dobrze traktowane, wysyłano się je do mamek na wieś i odsyłano do rodziców jak miały kilka lat. Dziecko było przeszkodą w małżeństwie. Dla mnie dzisiejsza wymiar tego problemu to jest pakowanie dzieci na całe dnie"gdzieś na zajęcia". Tak mi się kojarzy, nie każdy zapewne się ze mną zgodzi, ale gdzieś tu "śmierdzi" problem opieki nad dziećmi-oddania mu się bez marudzenia i egoizmu. Drugi problem- to jak czytałam to płakać się chciało-krępowania niemowląt, aby miały jak najmniej miejsca do ruchu. Mniej ruchu-mniejszy problem.Straszne...ale jak tak czytałam to przypomniała mi się scena z "ostatniej" porodówki, gdzie babeczka od laktacji co chwile zwracała jakiejś mamie uwagę, iż za bardzo dziecko ściśnięte. Mamusie myślą, iż jak kupią mega sztywny becik (najlepiej taki cudnie drogi, falbaniasty) to ich maleństwa będą miały idealny początek.Matko święta....cóż za brak myślenia. Dziecko w brzuchu ma wolność...ograniczoną, ale ma, a tu nagle "Bum...pakują je do becika sztywnego, cudownie kolorowego, falbaniastego". Becik więcej waży, niż to dziecko. I nawet matka nie wie jak go czasem związać, bo tyle tam sznurków.
Czemu nie kierujemy się w życiu własnym rozumem? Czemu te matki nie potrafią wczuć się w siebie i swoje dzieci. Haaa...bo pełno doradców...pełno specjalistów od wszystkiego. Potem wpadają w ową spiralę i myślą, że jak robią inaczej niż wszyscy to znaczy, że źle.
Ja wiem, iż teraz mamy czasy "świadomego macierzyństwa", ale co to oznacza....Może to, iż nie "wpadliśmy" albo znamy rozwój dziecka z książek. Hmmm na pewno to nam pomaga, ja też czasami wczytuje się w rozwój dzieci, ale nie robię "Kopiuj, wklej". Prawie każdy z nas poradziły by sobie bez tych książek, jak tylko by się kierował dobrem i miłością. Obecnie zostałam matką zastępczą 7 kociąt- ich mamcia nie chce ich karmić. I robię z nimi to samo co z Zośką, karmię, przytulam i masuje brzuch. Jedynie co wyczytałam w necie ile mają jeść na jeden raz. To też niepotrzebnie , bo po 2 karmieniu sama zauważyłam jak im brzuszki rosną.
Błagam was rodzice otrząśnijcie się z tego letargu "bycia idealnym rodzicem" z "idealnym dzieckiem". Posiedzicie z nim w domu, pobawcie się w chowanego, nauczycie obierania ziemniaków, zaśpiewajcie wspólnie piosenkę. Oni maja całe życie na doświadczenia, ale nikt już drugi raz nie będzie miał tych kilku lat dzieciństwa...
Czemu nie kierujemy się w życiu własnym rozumem? Czemu te matki nie potrafią wczuć się w siebie i swoje dzieci. Haaa...bo pełno doradców...pełno specjalistów od wszystkiego. Potem wpadają w ową spiralę i myślą, że jak robią inaczej niż wszyscy to znaczy, że źle.
Ja wiem, iż teraz mamy czasy "świadomego macierzyństwa", ale co to oznacza....Może to, iż nie "wpadliśmy" albo znamy rozwój dziecka z książek. Hmmm na pewno to nam pomaga, ja też czasami wczytuje się w rozwój dzieci, ale nie robię "Kopiuj, wklej". Prawie każdy z nas poradziły by sobie bez tych książek, jak tylko by się kierował dobrem i miłością. Obecnie zostałam matką zastępczą 7 kociąt- ich mamcia nie chce ich karmić. I robię z nimi to samo co z Zośką, karmię, przytulam i masuje brzuch. Jedynie co wyczytałam w necie ile mają jeść na jeden raz. To też niepotrzebnie , bo po 2 karmieniu sama zauważyłam jak im brzuszki rosną.
Błagam was rodzice otrząśnijcie się z tego letargu "bycia idealnym rodzicem" z "idealnym dzieckiem". Posiedzicie z nim w domu, pobawcie się w chowanego, nauczycie obierania ziemniaków, zaśpiewajcie wspólnie piosenkę. Oni maja całe życie na doświadczenia, ale nikt już drugi raz nie będzie miał tych kilku lat dzieciństwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz