czwartek, 21 lipca 2016

PRZEMOC W ZWIĄZKU

            Dzisiejszy temat posta został zainspirowany krzykiem na ulicy pewnej pary, gdzie jedna jak i druga strona rzucała "ku...." itp. w czasie kłótni. Ludzie nie wyglądali "patologicznie" na pierwszy rzut oka, ale ich wymiana zdań mijała się z "kulturalną kłótnią". Od razu moje myśli przekierowały się na powstające pytanie w mojej głowie, czy lepsze są kłótnie takie "uzewnętrzniające się", czy takie w domowym zaciszu. To od razu przekierowało z kolei mnie na myśl o rozmowie z kobietą, która doświadczyła regularnie przemocy domowej w domowym zaciszu. Przemoc była głównie psychiczna z elementami fizycznej. Kobieta bała się odejść z powodu "braku pewności siebie", iż sama sobie poradzi z dwójką dzieci. Partner na ogół idealny, w domu zaś, często podsycany alkoholem, stawał się katem dla swojej rodziny w domowym zaciszu. Kobieta owa jest przepiękną, wykształconą osobą, jak pierwszy raz się na nią patrzy od razu przychodzi na myśl, iż taka piękna i mądra osoba, na pewno ma cudownego męża. Pozory mylą.
W czasie kilku rozmów z  K. nakreśliła mi jak się czuła będąc w takim związku przez kilka lat. Jak żyła nadzieją i strachem na przemiennie, jak czekała, iż może się zmieni, jak miał okres kilku dni "życzliwych" dla swojej rodziny, a potem wielki strach i rozczarowaniem, bo koszmar zaczynał się od początku. Zawsze słuchając takich opowieści mam wrażenie jak by taka osoba, była na wiecznej karuzeli emocjonalnej, ciągle to samo i nie ma końca jasnego, ani początku, a dokoła pełno emocji dotykających wraz z każdym obrotem. Każdy dzień nie wiadomo jak się skończy i zacznie, czy ranek znów będzie nerwowo, czy znów będzie w pośpiechu jadła z dziećmi śniadanie i wręcz panicznie uciekała z domu, aby jak najszybciej uniknąć całkowitego rozwścieczenia "męża", bądź ze strachem w oczach, kiedy jego nie ma do 20, wsłuchiwała się w zamek drzwi, czy wchodzi już piany, czy zaraz zacznie się awantura. Asekuracyjnie już przeniosła się razem z dziećmi do ich pokoju, włączyła lampkę i próbując uśpić jak najszybciej dzieci, aby uniknęły patrzenia znów na ojca, poniżającego ich mamę. Odczuwa ulgę jak uda się uśpić dzieci, zanim on przyjdzie, rozkoszuje się chwilą ciszy i spokoju, obcałowuje swoje dzieci i je tuli, przepraszając im po cichu, iż pozwala im  na "takie życie". Kładzie się obok dzieci i zasypia w spokoju, na wszelkim wypadek zamyka drzwi od pokoju i gasi światło, może jak będzie ciemno, to "kat" nie wejdzie i da im spokój. Zasnęła, ale budzi się co chwile, już ma omamy słuchowe, że "mąż" wchodzi, rytm serca ma cały czas przyśpieszony. Patrzy się na dzieci jak spokojnie śpią, bierze ręki córeczki i mocno ją całuje, głaszcze synka po głowie,  szepcze "kocham cię", postanawia, iż musi coś z tym zrobić, znaleźć silę, jutro pójdzie gdzieś.....zasypia. Udało się przespać kilka godzin. Dzieci śpią, po cichu otwiera drzwi, ma cichą nadzieje, że może nie przyszedł. Niestety jest, śpi na kanapie. Po cichu idzie do ubikacji, nie chce go obudzić, jeszcze chwila spokoju-to jest takie cenne. W ciszy przygotowuje śniadanie dla dzieci, już dzień wcześniej przygotowała ubrania i potrzebne rzeczy do wyjścia, by jak najszybciej wyjść z domu. Po cichutku budzi dzieci, głaszcze je, tuli i stara się być jak najbardziej szczęśliwa mamą na świecie....i jest , tylko jest też smutna i zagubiona, nie wie czy do dzieci przemawia jej uśmiech, ale ma nadzieję, iż one wierzą w jej szczęście. Dzieci ubrane, szybciutko śniadanie i wyjście, ranek minął spokojnie, ale co będzie wieczorem? W ciągu dnia w pracy, kiedy dzieci w szkole jest jakoś dobrze, ale powrót do domu,  jest zawsze czasem mocno stresującym. Miesza się strach z nadzieją. Wchodzą do domu, prosi dzieci, aby za bardzo nie hałasowały, w głowie ma poukładany rozkład dnia, co robić z dziećmi, aby nie prowokowały "tatusia". Wchodzą, jest w domu, dzieci witają się z tatą w sposób "poprawny", ona nigdy nie nastawia dzieci przeciwko ojcu.Tłumaczy, iż jego wyzwiska do niej i sposób odzywania się, jest nie właściwy i nikt do nikogo nie powinien się tak odzywać.Nie wie czy do dzieci trafiają owe uwagi, ale jest tak zagubiona, że sama nie wiem co myśleć, Dziś "pan i władca", ma dobry humor, znów zapala się lampka "Nadzieja", iż może jest w nim wiele dobrego, może to ona coś robi złego, iż on taki jest. Spędzają miło dzień. Oczywiście kiedy dzieci idą spać, po tak miłym dniu należy zakończyć go seksem. Poranek, ona pełna nadziei, wstaje i widzi już "męża "podirytowanego", bo nie ma mleka do kawy i się zaczyna. Szybko asekuracyjnie przymyka drzwi do dziecięcego pokoju, aby dzieci nie słuchały awantur i wyzwisk pod jej adresem: jaka jest beznadziejna, nieporadna, niezorganizowana, i do niczego się nie nadaje. Kobieta stara się nie odzywać, idzie do łazienki, kąpie się-tam wylewa łzy, maluje się i ma nadzieję, że zaraz  usłyszy trzaśnięcie drzwiami i będzie mogła spokojnie wyjść z łazienki, nie czując się jak intruz w swoim domu. Ociera łzy, stoi przed lustrem i mów " wszystko będzie dobrze", zbiera się w garść i budzi dzieci. Wychodzą, cały dzień pracy myśli co znów będzie...... I tak cały czas.  Kobieta o której piszę, odeszła od męża, ale 9 lat żyła w takim związku.  Co ją hamowało żeby odejść? Żyjąc dłuższy czas  z osobą , która mówi Ci, że jesteś beznadziejna, nic nie umiejąca, brzydka, wyzywa cię, można stracić grunt po nogami i słuchając takich słów o sobie, zaczyna się w nie wierzyć, niby je odrzuca, złościmy się, ale wchodzą one w naszą psychikę i powodują niezwykłe spustoszenie w naszej ocenie nas samych. Mając dzieci czasami mamy tak silną potrzebę, aby ta rodzina była "kompletna", iż żyjemy nadzieją na "lepsze jutro", po czym mamy wyrzuty sumienia, iż nie potrafimy zapewnić dzieciom normalnego życia i możemy zacząć wierzyć, iż naprawdę jest się beznadziejnym.

Czasami słyszę rozmowy kobiet o innej "A czemu ona nie odejdzie??". Jest mnóstwo powodów, przez które ofiary żyją dalej ze swoim katem, zamiast oceniać, starajmy się je zrozumieć i pomóc. Często owe kobiety mają nałożoną maskę "idealnego domu", czasami są mniej cierpliwe wobec swoich dzieci, czasami są smutne..... ale większość z nich nie potrafi samej odejść...są pełne obaw i potrzebują pomocnej dłoni.

https://www.youtube.com/watch?v=_2B_LZp6aa8


Oto linki dla osób potrzebujących pomocy;

http://www.niebieskalinia.info/index.php/przemoc-w-rodzinie/8-rodzaj-przemocy

http://www.telefonzaufania.org.pl/telefony_zaufania_wykaz.html

http://www.polishexpress.co.uk/ruszyl-polski-telefon-zaufania-w-uk/

http://www.dw.com/pl/niemiecki-telefon-zaufania-dla-kobiet-tak%C5%BCe-po-polsku/a-17547570

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz