tag:blogger.com,1999:blog-68145629274523049432024-03-13T17:22:51.448-07:00SZCZĘŚLIWE MACIERZYŃSTWOszczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.comBlogger43125tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-33576624539029605602020-05-05T10:55:00.003-07:002023-12-06T10:19:46.909-08:00MACIERZYŃSTWO KONTRA KORONAWIRUSJuż 2 miesiące "siedzenia" w domu. Dziś czytałam artykuł, że 66 dni wystarczy, aby wpaść w nową rutynę dnia. Jak wam idzie?...Ja mam teraz poczucie, iż faktycznie powoli się przyzwyczajam do nowego porządku dnia, ale zapewne niedługo trzeba będzie znów wdrożyć się w "normalny system".<br />
Szczerze mówiąć to szokoła online i walka z M.Teams to rytaulne doznania około godziny 10. Sama musiałam spędzić trochę czasu, zanim opanowałam sztukę obsługi tej aplikacji. Jednak szalone tępo edukacjyjne do tej pory nie okreśiło, gdzie mają dzieci wysyłać pracę. I broń Boże nie winie nauczycieli, bo oni muszą siedzieć i tworzyć lekcje online, sprawdziany i nadążać za nowymi wytycznymi. Sama do tej pory pomagając wysyłać zadanie domowe Zuzi i Józia wysyłam w każdej miejsce, a to na skrzynkę szkolną, a to w systemie M.Teams, a to może na Drive Google a i jeszcze był po drodze we-podręcznik...aby tylko doszło.<br />
<br />
Jest to momentami śmieszne i frustrujące, zapchane skrzynki nauczycieli i wracające emaile.Jak jedna wielka korporacja szkolna :) Jednak jest to czas inny, ciekawy, zamknięci szukamy rozrywek w domu, gry planszowe, przemeblowania, nowe aranżacje pokoju (Zuzia zrobiła ich killka w ciągu miesiąca, bywały poranki i wieczory, że pokój był inny ), malowanie, rysowanie i oczywiście tablet, komóra jak i xbox, do którego sama też wieczorami zasiadałam zwłaszcza z Józiem.<br />
<br />
Główną naszą atrakcją stało sie planowanie posiłków...hehe...co zawsze było dość spontaniczne...teraz jedzienie stało się celem dnia....ustalone,że co 3 dni zamawiamy coś...każdo razowe każdy wybiera rodzaj kuchni.<br />
<br />
Na początku największy problem to zawyżona dawka energii niespożytej...więc było bieganie, kids fitness z youtube, zamontowaliśmy huśtawkę (zrobioną z koca i pasów judo), na zakończenie "obaw" przed zawyżoną dawką energii postawiłam na zakup trampoliny...idealne rozwiązanie, skaczą, śpia na niej, psy mają też legowisko....multifunkcyjny sprzęt....balkon stał się "wyjściem na spacerownik", położyliśmy materac i był piknik :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE7axWhHpfJN0VdclcMipftP8_O7aJdktk4Pk6EtfkIYigSzqlLBB57rcFB_endgvDvvuzFqIgXc-yEO2vdZBG6-feJqpAxVFwbB8fnzd9r1m1mamjvVJbWI1MNdTpvRf5l2HVRu05Cxkz/s1600/zdjecia+blog2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE7axWhHpfJN0VdclcMipftP8_O7aJdktk4Pk6EtfkIYigSzqlLBB57rcFB_endgvDvvuzFqIgXc-yEO2vdZBG6-feJqpAxVFwbB8fnzd9r1m1mamjvVJbWI1MNdTpvRf5l2HVRu05Cxkz/s200/zdjecia+blog2.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxQHfL0v1HH_Zd9KqIvasM-RAeyQgJJ7v0hAgslobwZ1MXQOxCG_BReyjOdRaiFgqUaJv-zg0Tulm0Ie4BU6ANEBrjGdcWa6bz4xZurqhcuq-47ccofZhh90WdmPPucGAhnYZ6AbKuo-7W/s1600/zdjecia+blog4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxQHfL0v1HH_Zd9KqIvasM-RAeyQgJJ7v0hAgslobwZ1MXQOxCG_BReyjOdRaiFgqUaJv-zg0Tulm0Ie4BU6ANEBrjGdcWa6bz4xZurqhcuq-47ccofZhh90WdmPPucGAhnYZ6AbKuo-7W/s200/zdjecia+blog4.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVqVF0of44LYA-6BUefFC-pvch8HuBZVVuNt7mrUSyDaj-2BBPRi-BYVWZ-1sUMUgZ9srdWSyrfsEbJH0EIN1zcySH-iC9-HTQSKwE9gRTwXLX-6sVgaJZTD_WmSOk7zBOiRgW7wi8zd0Z/s1600/zdjecie+blog+5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVqVF0of44LYA-6BUefFC-pvch8HuBZVVuNt7mrUSyDaj-2BBPRi-BYVWZ-1sUMUgZ9srdWSyrfsEbJH0EIN1zcySH-iC9-HTQSKwE9gRTwXLX-6sVgaJZTD_WmSOk7zBOiRgW7wi8zd0Z/s200/zdjecie+blog+5.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS0p4bgh9r3m2hqjtJ5UiZ9OB_PJAb7I0Oay-PEt3CBJf23oiRqBxGyC2PE0Ia6P_T_BYMBBxR2ZFYNhvXfvOQO66ohQVVHUhg3cAsQpeC48gGbwxwuSwrKMAUOY5gig3AGh-5ESwb5LwN/s1600/IMG_20200413_204909.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS0p4bgh9r3m2hqjtJ5UiZ9OB_PJAb7I0Oay-PEt3CBJf23oiRqBxGyC2PE0Ia6P_T_BYMBBxR2ZFYNhvXfvOQO66ohQVVHUhg3cAsQpeC48gGbwxwuSwrKMAUOY5gig3AGh-5ESwb5LwN/s200/IMG_20200413_204909.jpg" width="200" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Na szczęscie nudy za bardzo nie ma, gdyż lekcje stanowią pół dnia, kolejne pół dnia stanowi jedzenie, gotowanie i sprzątanie i znów gotowanie i sprzątanie plus rozwiązywanie konfiktów... I rozmawianie, co zrobimy jak można będzie wyjść swobodnie...z kim się spotkamy itd...<br />
<br />
Pierwsze możliwe wyjście na dwór...Poszliśmy na rolki, ja zapomniałam jak się jeździ, więc bardziej stałam, zaś moja wspaniała trójca jeździłam jak szalona, oni na rolkach, Zosia na rowerku biegowym. Taka radość...zawsze jak siedzimy w domu, myślę o tych rodzicach, zamniętych z dziećmi w szpitalach, domach z różnych powodów, jak wyjście na dwór, poczucie "słońca " na policzku jest jak cud.<br />
<br />
Przez 6 tygodni jednen sklep staonowił moje stałe miejsce zakupowe, bo najbliżej...jak poszłam przed świętami do innego sklepu-większego-miałam taki uśmiech , że hoho, ale nie było widać, maseczka chroniła mój wielką radość. Czułam się tak dziwnie, że aż się zastanawiałam co mi jest. Nie przywiozuję większej uwagi do zakupów, kupuje co jest potrzebne, ale wtedy zmiana miejsca i większa ilość osób jednak wprawiło mnie w pozytywny nastrój. Ciekaw czy tak inni mieli? Czy może czas kwaranatny sprzyja wyobcowaniu ...ciekawe...zapewne, będą lub już robią jakieś badania, jak ten czas pandemi wpłynął na psychikę ludzkości.<br />
<br />
Dzieci- moje cierpią z powodu braku kontaktu z rówieśnikami, teraz już mają zminimalizowany ale jakiś jest kontakt- ale są szcześliwe...jednak brak czegoś i powrót do normalności jest też dobrym czasem...zaczynamy doceniać "proste rzeczy".<br />
<br />
<br />
Wydaje mi się, że dzięki kwarantannie mój pęd się uspokoił co do zaspakania potrzeb dzieci, żeby z nimi gdzieś wyjść, tu coś wymyśleć....dało mi to do myślenia, że nie muszę tak ciąglę czegoś oragnizować, bo oni w domu też mogą coś porobić fajnego...<br />
<br />
Zocha śpi właśnie, Józio ogląda coś, Zuza rozmawia z koleżanką i jest tak spokojnie...tak dziwnie spokojnie... i miło.<br />
<br />
Oczywiście, na początku siedzenie w domu budziło frustrację nas wszystkich...wdrażanie się zajeło nam 2 tygodnie...na początku było to jak wakacje domowe, nawet frajda, potem stało się męczące, bo weszły obowiązki lekcyjne, chaos, organizacja, trzeba więcej pracy samodzielnej plus jeszcze zapewnie jakiejś rozrywki w ciągu dnia dla wszystkich...śmieszny okres w życiu z perspektywy zamknięcia w domu z dziećmi...ale w każdej sytuacji można znaleźć jakaś "naukę życia"....<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
A jak u was? Jak dajecie radę ? Pozdrawiam serdecznie Paulina-mama Zuzi, Józia i Zosieńki<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-21291387397855148532019-09-20T00:25:00.002-07:002022-08-13T02:29:01.609-07:00SAMOTNE RODZICIELSTWOWczoraj jechałam tramwajem i widziałam kilka twarzy smutnych mam. Siedziała przede mną kobieta pochylona zamyślona przed nią wózek z dwuletnim synkiem. Widać gołym okiem zatroskanie na jej twarzy, wielki problem. Mam nadzieje, że w domu czekało na nią wsparcie. Ile jest jednak kobiet/mężczyzn samotnie wychowujących dzieci, które maja mętlik w głowie i znieczulicę dookoła i brak zrozumienia od partnera, bądź jeszcze dodającego trosk, a oni ślą dzieciom całusy, śpiewają kołysankę do snu. Znam kilka mam samotnie , wychowujących dzieci i teraz przypomniało mi się, że znam również mężczyznę, który po śmierci żony, bez wsparcia rodzinny, sam zajął się wychowaniem syna. Jego syn jest teraz dorosłym człowiekiem, odnoszącym sukcesy w "dziedzinie koni". Pamiętam jedną z rozmów z owym ojcem, jak cudownie tłumaczył synowi różne jego pomysły. Aby go zniechęcić do jakiegoś pomysłu, nie zakazywał, ale wymyślał historyjki, które miały dać do myślenia chłopcu i zaniechania realizacji idei. Jest on cudownym ojcem, nauczył syna odwagi, mądrości życia i działania.<br />
<br />
Jeśli zaś chodzi o samotne mamy- mam kilka koleżanek, samotnie wychowujące dzieci. I zawsze pochylam czoła jak widzę, ile pracy angażują w wychowanie swoich dzieci, będąc na co dzień zdane na siebie. Jak ciężko jest czasami wszystko ogarnąć, jak nie możesz zadzwonić do kogoś i powiedzieć "Zrobisz to, zrobisz zakupy, odbierzesz dziecko," bo ja źle się czuje.<br />
<br />
Są to całkowicie różne kobiety, ale łączy je jedno- wielka samodzielność i ogromna miłość do dzieci. Miłość wielka, ale mądra, dzieci są samodzielne, odważne- tak jak ich mamy. Oczywiście odrazu zaznaczam, iż nie umniejszam kobietą żyjących w związkach ;), sama należę do tego grona. Jednak czasami widzę wielką różnice, może wymuszoną sytuacją, iż dzieciaki przynajmniej tych kobiet, o których piszę, są bardziej mówiąc kolokwialnie "ogarnięte"- nieidealne , ale bardziej myślące ;)...ale to może tylko moje wrażenie.<br />
<br />
Pierwsza z kobiet, urodziła córeczkę, będąc młodą osobą- w polskich warunkach, jest bardzo młodą mamą. Młodą ale cudowną. Po mimo, iż wiele lat była sama, pracowała, uczyła się, super wychowała swoje dziecko. Nie marudziła, nie myślała o sobie tylko całe jej serce przepełnione było miłością dla córeczki. Oprócz tego, że wychowała samodzielną małą istotkę, to nauczyła ją co to jest radość z życia i uśmiech na codzień. Znamy się od ponad roku z tą dziewczyną, ale wystarczył rok, aby ona i jej córeczka skradły moje serce, przebywanie z nimi to sama przyjemność i śmiech.<br />
<br />
Inna kobieta- samotna matka dwójki dzieci, samodzielność na 200%. A jednak syn dostał się do jednej z lepszych średnich szkół. Córka bardzo kocha swoją mamę i najchętniej to by jej nie odstępywała na krok. Rodzeństwo się kłóci jak każde, ale widać pomiędzy całą trójką wielką miłość, chęć niesienia pomocy. Uwielbiam tą koleżankę, zawsze rozmowy są wesołe, po mimo wielu wysiłku jaki wkłada w pracę, wychowanie dzieci i tysiące innych spraw, jest bardzo pozytywną osobą.<br />
<br />
<br />
Trzecia bohaterka- Trzecią to ja uwielbiam, szczerość jak mało kto, otwartość, uwielbiam z nią każde ze spotkań, jest zawsze zabawnie ale i też wiele mądrości. Sama od kilku lat wychowuje dziecko z autyzmem. Zaangażowana w 100%, walczy o lepszą przyszłość małego każdego dnia. Codziennie jeżdzi na rehabilitację i tysiące innych zajęć. Jest mega zmęczona, ale też jest mega wytrzymała. Każdy jej dzień jest pełen stresów. Niestety w Polsce niby edukacja do przodu i naród tolerancyjny ;) ale jak jej dziecko ma atak to dalej słyszy komentarze " Źle wychowany" itd i czuje wzrok przechodzących osób. Jak cięzko być innym w Polsce - to jest osobny temat, ale dlaczego jest taki zacofany poziom edukacji na temat autyzmu?? Niby są kampanie w telewizji itd. ale dalej jest to ocenianie, komentowanie...Zamiast wsparcia, bądź nie zwracania uwagi to jeszcze wbijanie szpilek matce, która stoi na środku rynku i próbuje uspokić swojego synka i siebie. Niejedna mama już by nie wytrzymała, leżała z depresją ale ona daje rade po mimo chwil załamania, po mimo braku pomocy idzie na przód i wierzę, że za kilka lat będzie miała najcudowniejszego synka na świecie, który będzie jej przyjacielem i dumą... :) Ja nie widzę w nim dziecka tylko z autyzmem, on jest cudownym małym człowiekiem, z piękną duszą i umysłem...wystarczy chcieć popatrzeć głębiej, a nie tylko oceniać....<br />
<br />
Kolejną kobietą jest osoba, którą znam bardzo długo. Los jej się tak ułożył, że również jest sama. Sama, ale jaka dzielna. Prze do przodu w pracy, robi różne szkolenia, rozwija swoje pasje i ma dalej w głowie swój rozwój. Jej syn, jest jednym z najlepszych uczniów w klasie, jego wiedza na temat geografii jest potężna- lepiej nie wchodzić z nim w dyskusję w tej dziedzinie , bo przegrasz. Znacie jakieś inne dziecko, które mając 11 lat, już wie, że będzie na maturze zdawał geografię??? Hehehe... Nie tylko szkoła, ale ta cudowna mama zrealizowała marzenie swojego synka, rok temu wybrała się z nim na wycieczkę do Japonii...Samotna mama? Japonia? Skąd kasa? Z oszczędności i ciężkiej własnej pracy i tyle. I niestety spotkała się w szkole dziecka z efektami zazdrości od strony innych rodziców, zamiast radości, że ktoś jest szczęśliwy. O matko, kolejny raz polska życzliwość dla samotnej matki hehe...tragedia z komedią.<br />
<br />
Ostatnia osoba, najbliższa mojemu sercu, moja ukochana Babcia. Oj czasami, jak słucham jej opowieści jak ciężko było w czasach 60-tych, 70-tych wychowywać samej. Jak musiała pracować na 2 etaty, jak musiała dawać dzieci do tygodniowego żłobka, jak musiała walczyć o każdy grosz, gospodarować pieniędzmi, żeby mieć co dać dzieciom do jedzenia i ubrania dla dzieci. Kiedyś mi opowiadała, jak musiała nieść dzieci do żłobka, nie miała wózka, była ostra zima, szła i trzymała dzieci na rękach, po dwóch stronach, od latarni do latarni i odpoczywała, żeby je donieść na miejsce. Często jak muszę gdzieś Zosię nosić i zaczyna mnie boleć ręka, to wtedy myśle o tej sytuacji mojej Babci i wtedy dostaję zastrzyku energii ;)....I zaczynam niemal biec... I nie chodzi o porównywanie, tylko wiara w to, że człowiek może wiele rzeczy "przejść" ,tylko musi być dzielny.<br />
<br />
Są różne kręte drogi życia, są różne schematy życia, różne modele na szczęście...tysiące recept na szczęśliwe życie...Czasami mamy wrażenie, my rodzice, że nie damy rady, że nasze życie prywatne, zawodowe itd jest beznadziejne, ale wierzę w to, że dzieci stanowią niezwykłą siłę napędową, to iż musimy dać radę każdego dnia, po mimo braku sił i chęci czasami, czyni nas- rodziców- lepszymi ludźmi, bardziej dzielnymi i mądrymi. Ja też mam takie momenty w życiu, ale jak spojrzę na te moje 3 mordki to zaczynam wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że trzeba być cierpliwym w życiu i cieszyć się małymi momentami nawet jak jest bardzo źle. Jak jesteś samotnym rodzicem, bądź jesteś w związku ale czujesz się osamotniona ( to temat na inny post) bo i tak masz wrażenie, że sama wychowujesz dzieci to problemy piętrzą się i odczuwasz złość, smutek i nerwy, ale trzeba się uspokoić, wziąć głęboki oddech i zamknąć oczy...po mimo, iż czasami łzy lecą i wyobrazić sobie za kilka lat, jak nasze dzieci usiądą do stołu z nami, jak zrobią ci kawę i będziecie rozmawiacie i będziecie się śmiać i będzie cudownie ....Wszystko da radę przetrwać, kiedy całe swoje serce przepełni miłość do dziecka...sądzę, że nie ma nic silniejszego jak miłość rodzicielska. Jak patrzę na moją Babcie, że dała radę, nie była idealną mamą (bo takie nie istnieją !!!) , ale dalej zachowała radość życia i cudowną mądrość życiową....<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQAXY-b85S2szbPXKchfp-rIEu_RuQYS8dqmo1H6Ze88G2yuHqNaOjPaPND4wJ2oZ9OUTNMF3-trQz28e1VAUeVITUWHPS5eX4b3x90_YCR8Ld_tKfMGoUIcW3VVHJKha4mqFFmt8v1t-g/s1600/IMG_20190905_150850.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQAXY-b85S2szbPXKchfp-rIEu_RuQYS8dqmo1H6Ze88G2yuHqNaOjPaPND4wJ2oZ9OUTNMF3-trQz28e1VAUeVITUWHPS5eX4b3x90_YCR8Ld_tKfMGoUIcW3VVHJKha4mqFFmt8v1t-g/s400/IMG_20190905_150850.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Paulina - mama Zuzi, Józia, Zosi :)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-90427267643492666672019-06-25T02:27:00.000-07:002022-08-13T02:19:31.715-07:00CHOROWANIE, A MACIERZYŃSTWOPół roku temu zaczęłam pisać post o tych "gorszych stronach" rodzicielstwa...Wczoraj pomyślałam, że warto go dokończyć. Początek postu z przeszłości brzmiał<i> "Oj dziś nie mam szcześliwego macierzyństwa ;), oczywiście jest to pół żartem powiedziane, ale czy któraś z was oczekując na dziecko myślała o takich dniach jak znów jest kaszel , katar i siedzenie w domu? Oczywiście myślę, iż większość z nas bała się takich chorób śmiertelnych itp. ale ja na przykład nie brałam pod uwagę, iż macierzyństwo to również okres dłuuuuugich przeziębień, okropnych gryp jelitowych, zatkanych nosów, bieganie po okulistach i alergologach. Dziś Józek z racji super pogody dostał kaszlu, Zuza zatkany nos, Zocha zęby....I tak siedzimy w domu-odcięci od świata- 2 dzień. "</i><br />
<i></i><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdRxCwT8syJrrK1qIFeOlAqcE5sJa8tqtYxenSjM6F_XDyeuimyXT0MKQcZrpPZqwxvo-PwqnvRXE5FrF-u2BjUDC63nMvPPbwr85C2lCDwmCBTh6Kuwz1uoVX26IxOgYoYmzfDrLYOAH/s1600/IMG_20190624_094354.jpg" imageanchor="1" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; clear: right; color: #0066cc; float: right; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; orphans: 2; text-align: center; text-decoration: underline; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><img border="0" data-original-height="320" data-original-width="180" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdRxCwT8syJrrK1qIFeOlAqcE5sJa8tqtYxenSjM6F_XDyeuimyXT0MKQcZrpPZqwxvo-PwqnvRXE5FrF-u2BjUDC63nMvPPbwr85C2lCDwmCBTh6Kuwz1uoVX26IxOgYoYmzfDrLYOAH/s320/IMG_20190624_094354.jpg" width="180" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdRxCwT8syJrrK1qIFeOlAqcE5sJa8tqtYxenSjM6F_XDyeuimyXT0MKQcZrpPZqwxvo-PwqnvRXE5FrF-u2BjUDC63nMvPPbwr85C2lCDwmCBTh6Kuwz1uoVX26IxOgYoYmzfDrLYOAH/s1600/IMG_20190624_094354.jpg" imageanchor="1" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; clear: right; color: #0066cc; float: right; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; orphans: 2; text-align: center; text-decoration: underline; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"></a>Teraźniejszość ;) - W niedziele moje starsze Bąble, jak co roku, pojechały na obóz judo.<span style="background-color: transparent; color: black; display: inline; float: none; font-family: "times new roman"; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: left; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"> My zaś z małą Zochą w niedziele spędziliśmy miło czas na poprawinach.</span><br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; orphans: 2; text-align: left; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
Jak znajomi dowiedzieli się, że Zuzka i Józek pojechali na obóz , słyszałam owe pytanie " I co ty będziesz robić bez tej dwójki?"...ja na to "Będę odpoczywać i tyle "....Ale życie jak życie....swój odpoczynek rozpoczęłam od poranku z płaczem Zosieńki i wymiotach... Heheh i sama się do siebie uśmiechnęłam, jakie to śmieszne. Ale ja już przyzwyczaiłam się do takich sytuacji i akceptuje je w pełni i staram się zawsze widzieć tą "dobrą stronę" owej chorobowej sytuacji. Na przykład wczoraj poświeciłam swój cały czas Zosi, ani na minutę się nie rozstałyśmy od 7 rano do 21. I było mi tak cudownie, nie dlatego, że siedziałam w domu (kto mnie zna, wie, że ja nie potrafię siedzieć w domu), ale było mi cudownie, że w taki naturalny sposób czułam potrzebę bycia z Zochą, kiedy widziałam jak moja obecność, moje głaskanie po malutkiej główce daje jej ukojenie w bólu. Wczoraj dosłownie przeleżałam większość dnia z Zochą na kanapie, czytając jej książki jak i swoje, układając klocki, gilgocząc ją w brzusio.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdRxCwT8syJrrK1qIFeOlAqcE5sJa8tqtYxenSjM6F_XDyeuimyXT0MKQcZrpPZqwxvo-PwqnvRXE5FrF-u2BjUDC63nMvPPbwr85C2lCDwmCBTh6Kuwz1uoVX26IxOgYoYmzfDrLYOAH/s1600/IMG_20190624_094354.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdRxCwT8syJrrK1qIFeOlAqcE5sJa8tqtYxenSjM6F_XDyeuimyXT0MKQcZrpPZqwxvo-PwqnvRXE5FrF-u2BjUDC63nMvPPbwr85C2lCDwmCBTh6Kuwz1uoVX26IxOgYoYmzfDrLYOAH/s1600/IMG_20190624_094354.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 16px; margin-right: 16px;"></a></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVdRxCwT8syJrrK1qIFeOlAqcE5sJa8tqtYxenSjM6F_XDyeuimyXT0MKQcZrpPZqwxvo-PwqnvRXE5FrF-u2BjUDC63nMvPPbwr85C2lCDwmCBTh6Kuwz1uoVX26IxOgYoYmzfDrLYOAH/s1600/IMG_20190624_094354.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 16px; margin-right: 16px;"><br style="margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px;" /></a></div>
<br /><br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
<br /></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
<br /></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
Pooglądałam jakieś niezbyt wyszukane filmy, kiedy Zosieńka spała. I było mi tak dobrze, dziwnie dobrze, czułam "spełniające się " w 100l % macierzyństwo. Ta potrzeba Zosi, żebym było koło niej, że jej małe ciało przylega do mojego ciała, że czuję tą potrzebę bliskości- tej psychicznej jak i fizycznej- jest tak dla mnie mocnym doznaniem. Jak wczoraj tak siedziałam z Zochą, to przypomniało mi się jak Józio i Zuzia często chorowali- jak czasami było męcząco i upierdliwie, bo choroby się potrafiły ciągnąć do 2 miesięcy non stop. Czasami jak wiedziałam, że kolejny dzień mnie czeka, to aż wyć się chciało- kolejny dzień kaszląco-kichająco- marudny...ale starałam się wymyślać dla nich jakieś zabawy, robić im niespodzianki itd. i teraz jak myślę o tym czasie- to mam i oni też mają miłe wspomnienia- robiliśmy śmieszne rzeczy i byliśmy razem i nikt nam nie przeszkadzał :). Pamiętam jak przyklejałam im arkusze szarego papieru na ściany w ich pokoju i jak oni się cieszyli i malowali, jak graliśmy w babington, jak odwracaliśmy fotel do góry nogami i robiliśmy karuzele, jak robiliśmy na balkonie nasz mały domek z parasolek, jak razem gotowaliśmy, robiliśmy eksperymenty chemiczne. Mieliśmy mnóstwo czasu dla siebie- cudownego czasu, pełnego również gorszych momentów chorobowych, ale co najważniejsze byliśmy razem. :)…. Dziś mam kolejny dzień z Zochą. Rano obudziło mnie jej przytulenie do mnie, jak zwykle przydreptała ze swojego łóżeczka do mnie i mocno się przytuliła, jednocześnie biorąc moją rękę, żebym ją głaskała po głowie. Moja mama codziennie głaskała mnie po głowie, ona siedziała na kanapie, a ja kładłam jej głowę na nogi i mama delikatnie głaskała mnie po głowie, i ja tak samo robię swoim dzieciom - bardzo relaksujący czas. Jak już ją poprzytulałam i pogłaskałam, poszłyśmy razem robić śniadanie- Zocha siedziała na blacie, ja robiłam mini kanapki, Zocha oddała pół śniadania dla psa, obgryzła połowę pomidorków koktajlowych, narobiła bałaganu- ale tak było miło, widząc, że dziś lepiej się czuje i jaką radość ma, że znów jesteśmy razem. Potem poszłyśmy do ogrodu, poskakałyśmy na trampolinie, pozbierałyśmy maliny, wykąpałyśmy lalki w basenie. Teraz ja piszę, a Zocha ogląda swój ulubiony film "Idol" i przytula się do mnie. Zaraz wskoczymy razem do wanny, jak prawie co dzień. Tak myślę i czuję, że naprawdę fajnie jest widzieć lub starać się widzieć dobre strony nawet w tych "gorszych momentach". Ja będąc młodą mamą z Zuzią, na początku byłam trochę "podirytowana", że znów katar, znów kaszel i wymioty i nieprzespane noce, a trzeba było się uczyć na egzaminy itp. Teraz akceptuje to i staram się korzystać z każdej chwili- życie jest jedno, po co marudzić, lepiej "stworzyć" dobre myśli w głowie i żyć...po prostu być/starać się szczęśliwym, zawsze znajdziemy powody do smutku, to czemu nie szukać powodów do radości...</div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
<br /></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
Zawsze jak moje dzieci są chore i opiekuję się nimi, myślę o tych spotkanych dzieciach w moim życiu, które nie mają rodziców lub innych opiekunów, które w trakcie choroby nikt nie przytuli, nie pogłaszcze...wtedy moje serce robi się jeszcze bardziej wrażliwe na gorsze dni moich ukochanych Bąbli i mam ochotę "zalać" je swoją miłością :) :) </div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
<b><span style="color: red;"><br /></span></b></div>
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; color: black; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: justify; text-decoration: none; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">
<b><span style="color: red;">Miłego dnia wszystkim rodzicom z chorymi dziećmi w tak piękny dzień :) !!!</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b></b><span style="color: red;"></span><br /></div>
<b></b><span style="color: red;"></span><br />
Paulina- mama Zuzi , Józia i Zosiszczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-44213325135340810892019-06-15T17:06:00.002-07:002024-01-28T02:36:38.388-08:00PRZEMYŚLENIA DŁUGOFALOWE ;) JA I 3 BĄBLI Oj długo mnie nie było, oj bardzo długo, ale wpadłam po uszy w moje macierzyństwo. Ten okres "nie-pisania" - to czas wielkiej nauki życia, wielu doświadczeń, radości i smutków... tak dokładnie po prostu życie- mógłby, ktoś inny pomyśleć i zapewne miał by racje - ale dla mnie ten czas jest wyjątkowy inaczej, mam wrażenie jak by moja dusza przeżywała jakieś specjalne doświadczenie. Może ktoś powie, że zwariowałam, że mam kryzys wieku lub może cierpie na deprywacje snu, ale moja psychika ma się dobrze, tylko " wskoczyła na wyższy poziom". Jest 1 w nocy, nie mogę zasnąć,obok mnie moja Zuzka, która też ma problem z zaśnięciem, więc ona ogląda coś na telefonie, a ja pomyślałam, że może w końcu wrócę do pisania mojego ukochanego bloga- mam w końcu czas!...Zacznę, że w ciągu roku czasu poznałam mnóstwo nowych ludzi, setki rozmów, miliony moich myśli....ale jedna myśl najważniejsza....jak ja kocham być mamą...jak moje dzieci stanowią moje światło życia... kiedy patrzę na moją, już nastoletnią Zuzie, serce mi pęka z miłości. Po mimo zmagania się z jej dorastającą psychiką i konfliktami między nami, ja codziennie słyszę od mojej ukochanej Zuzienki -" Mamo- wiesz, że Cię kocham...i jesteś cudowną mamą"...kiedy mój Józek całuje mnie w czoło i mówi rano "Kocham Cię ", kiedy najmłodsza Zocha biegnie i krzyczy "Mamuś" jak mnie widzi- to są te momenty, to jest ten najcenniejszy czas, to są właśnie te słowa, magiczne słowa, które dają mi siłę, dają radość, szczęście...wszystko co najlepsze płynie od dzieci...<br />
Zawsze miałam w duszy ową potrzebę posiadania dzieci, ale mam wrażenie , że po urodzeniu Zosi, ta moja dusza stała się jeszcze bardziej wrażliwa, bardziej doceniająca każdy dzień, każdą minutę spędzoną z dziećmi, uśmiech każdego z nich. Jest to niesamowite uczucie, takie szczęście!!!<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmO2zVi01zCqnT6LLz1vgDFG4n7W4anWZq8IFC1ioOVmqLd_7jSeeksKu2B2HXUS1rMMkFsoePOLPLdupJ1RukgXsIg4ezgedvme39qQr7xwfVDVAWQS4P9qSwyQEJWwODLqQ4IDnD5Aji/s1600/bable.jpg" imageanchor="1" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; clear: right; color: #0066cc; float: right; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin-bottom: 16px; margin-left: 16px; orphans: 2; text-align: left; text-decoration: underline; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmO2zVi01zCqnT6LLz1vgDFG4n7W4anWZq8IFC1ioOVmqLd_7jSeeksKu2B2HXUS1rMMkFsoePOLPLdupJ1RukgXsIg4ezgedvme39qQr7xwfVDVAWQS4P9qSwyQEJWwODLqQ4IDnD5Aji/s320/bable.jpg" width="320" /></a><br />
<b></b><i></i><u></u><sub></sub><sup></sup><strike></strike><br />
Oczywiście, żeby nie wyszło, że mój każdy dzień z dziećmi jest słodki jak cukierek, oczywiście są gorsze dni, kiedy marzę o chwili dla siebie, kiedy nie usłyszę poraz setny "Mamo!!!", ale kiedy znajduję tą chwile, moje myśli są "przy dzieciach". Czasami słyszę od przyjaciół - "Pomyśl o sobie"...ale ja i dzieci to jedność...i koniec. Na obronne moją - nie zwariowałam- też wychodzę bez dzieci, spędzam wieczory z przyjaciółkami. Ale czuję całą swoją osobą, że moje powołanie w życiu to są dzieci. Praca, moje jakieś marzenia itd. mogą poczekać, najważniejszy jest ten czas podarowany dzieciom. Ten czas nigdy nie wróci, więc jeśli mogę go spędzić z najważniejszymi osobami mojego życia, to czemu nie wykorzystać owej szansy? Ja wiem, że to nie pasuje do obrazu wyzwolonej kobiety dzisiejszych czasów...ale myślę sobie, że jeśli czas tak szybko pędzi, a ja mam możliwość wykorzystania go ten sposób to nie jest nic negatywnego. Nie powiem, czasami jak ogarniam dom poraz któryś to sobie myślę..."Oooo w pracy miałam bym prościej i tak zwane bym rozwijała swoje umiejętności"...ale jak zaraz popatrzę na Zochę i na jej malutkie rączki, które próbują otworzyć pudełko i jej śliczny uśmiech, to zaraz te myśli odlatują gdzieś daleko. Uwielbiam kiedy starsze dzieci wracają do domu i jak mała Zocha cieszy się na ich widok, jaka jest szczęśliwa, jak oni ja przytulają i mówią do niej - piękne momenty które by mi uciekły przez to, że jestem w pracy. ODRAZU zaznaczam, iż nie krytykuje mam, które musiały/chciały wrócić do pracy. To są wyłącznie moje osobiste przemyślenia, dotyczące wyłącznie mojego macierzyństwa. Posiadanie 3 dziecka uświadomiło mi również jak ja lubię przebywać wśród dzieci, jak kocham ich świat, jak lubię "wchodzić w ten świat i starać się patrzeć oczami dzieci"...to jest cudowny świat...pełen dobroci. Na pewno posiadanie tej mojej wspaniałej trójeczki uświadomiło mi ponownie, że moja praca powinna być związana z dziećmi, z ich problemami, pomocą im i ich rodzicom- bo ja to uwielbiam i staram się rozumieć, nie oceniać, ale próbować rozumieć, rozumieć i jeszcze raz rozumieć. Odkąd przeprowadziliśmy się na wieś, w naszym domu w weekend jest mnóstwo dzieci- nasz dom jest otwarty, dzieci mogą nocować, spędzać z moimi dziećmi całe dnia- jest to cudowne, pełno dzieci w domu, ten gwar, ten śmiech, te wspólne rozmowy przy stole, te "ich konflikty", problemy- JEST TO DLA MNIE CODZIENNIE NOWE , NIEZWYKŁE DOŚWIADCZENIE!!!. Uwielbiam obserwować i słuchać ich dyskusję- są jednocześnie mix mądrości dorosłych, ich myśli, ich perspektyw, bronienia swojego zdania plus pełne pasji, pełne radości... żeby dorośli brali przykład z dzieci- to było <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmO2zVi01zCqnT6LLz1vgDFG4n7W4anWZq8IFC1ioOVmqLd_7jSeeksKu2B2HXUS1rMMkFsoePOLPLdupJ1RukgXsIg4ezgedvme39qQr7xwfVDVAWQS4P9qSwyQEJWwODLqQ4IDnD5Aji/s1600/bable.jpg" imageanchor="1" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; clear: right; color: #0066cc; float: right; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin-bottom: 16px; margin-left: 16px; orphans: 2; text-align: left; text-decoration: underline; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><br /></a>by super.<br />
<br />
Wesołe są dla mniej sytuacje, jak jestem razem z nimi w domu, czy na placu zabaw itd. jak Józek mnie poucza " Patrz na Zochę, zobacz zaraz ucieknie itd. itd." Ja na to odpowiadam " Józek, uspokój się, Ciebie wychowałam to i Zoche też"....Ale on tak cały czas mnie poucza...Taka odpowiedzialność u 8-letniego chłopca, troska o siostrę- zawsze mnie to wzrusza. Zuza za to jest jak moja kopia w wychowaniu Zochy- na luzie, ale konkretnie. Uważa na nią, ale też nie panikuje. Ja<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmO2zVi01zCqnT6LLz1vgDFG4n7W4anWZq8IFC1ioOVmqLd_7jSeeksKu2B2HXUS1rMMkFsoePOLPLdupJ1RukgXsIg4ezgedvme39qQr7xwfVDVAWQS4P9qSwyQEJWwODLqQ4IDnD5Aji/s1600/bable.jpg" imageanchor="1" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; clear: right; color: #0066cc; float: right; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin-bottom: 16px; margin-left: 16px; orphans: 2; text-align: left; text-decoration: underline; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmO2zVi01zCqnT6LLz1vgDFG4n7W4anWZq8IFC1ioOVmqLd_7jSeeksKu2B2HXUS1rMMkFsoePOLPLdupJ1RukgXsIg4ezgedvme39qQr7xwfVDVAWQS4P9qSwyQEJWwODLqQ4IDnD5Aji/s1600/bable.jpg" imageanchor="1" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: transparent; clear: right; color: #0066cc; float: right; font-family: Times New Roman; font-size: 16px; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; orphans: 2; text-align: left; text-decoration: underline; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><br /></a>k Zocha ma histerie Zuzanka zawsze do niej mówi "Nie wymuszaj, przestań robić histerie". Zupełnie inaczej słyszę te słowa jak sama je wypowiadam, a jak inaczej brzmią w ustach Zuzi. Ale to też dla mnie są "znaki" jak dzieci biorą przykład od nas rodziców....w takich prostych słowach jak zwroty do kogoś, to jak my rodzice musimy uważać na to co robimy, jak okazuje uczucia, jak żyjemy wśród ludzi nasze dzieciaki cały czas nas obserwują i są wybitni w ocenianiu czy udajemy. Ja codziennie jestem pod wrażeniem jak funkcjonują dzieci- jak widzą świat, jak obserwują dorosłych, jakie mają przemyślenia, jakie mają zdanie na różne tematy. Ale żeby to wszystko zauważyć należy być z dzieckiem-nie mówię o całym dniu- ale poświecić mu 30 minut dziennie- porozmawiać w trakcie gotowania, jedzenia itd.- ODŁOŻYĆ TELEFON!!! i być z tym swoim skarbem naprawdę. Ostatnio coraz bardziej obserwuję, że rodzice siedzą na telefonach i nie rozmawiają z dziećmi. Zastawiam się jak można przekładać informację na telefonie nad rozmowę i popatrzeniu dziecku w oczy, kiedy do Ciebie mówi. Mówi się o uzależnieniu dzieci od elektroniki, ale może trzeba spojrzeć dalej i zobaczyć skąd biorą przykład? Przykre jest obserwować w restauracji jak cała rodzina siedzi na telefonach/tabletach...czasami jak tak obserwuję takie zjawiska, to mam ochotę podejść do rodzica owego dziecka i zapytać się czy wie jaką krzywdę wyrządza dziecku, pozwalając mu na korzystanie z tableta/telefonu non stop. Dziecko nawet nie odrywa wzroku, kiedy<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmO2zVi01zCqnT6LLz1vgDFG4n7W4anWZq8IFC1ioOVmqLd_7jSeeksKu2B2HXUS1rMMkFsoePOLPLdupJ1RukgXsIg4ezgedvme39qQr7xwfVDVAWQS4P9qSwyQEJWwODLqQ4IDnD5Aji/s1600/bable.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a> mu kelnerka przynosi jedzenie, nie podziękuje, żadnych relacji społecznych. Umie grać, ale nie potrafi przeczytać Menu i samemu zamówić,a jak już dostanie to jedzenie , to jedyna myśl, to jak ustawić telefon - aby móc jeść i grać. Coraz więcej dzieci otyłych- ktoś powie "Aaaam , bo fast foody jedzą..." . Ja też jadałam za dzieciaka chipsy, czekolady, ale byłam szczupła jak większość dzieci- bo się ruszałam i tyle. Jak słyszę, że matka jest eko, cukier nie, gluten nie itd. ale tablet w dużych ilościach- TAK, to gdzie ta równowaga? Ale każdy ma prawo wychowywać jak chce i tyle. Nie mi oceniać drugiego człowieka, bo nie mam prawa do tego...ale na swoim blogu mogę napisać, co myślę? ….Sadzę, że tak...bo żyjemy podobno w kraju tolerancji i serdeczności....ale czy na pewno? O tym w innym poście...jest 2 w nocy...czas pójść spać....Jeszcze tylko ucałuje dzieciaki na dobranoc w czółko, popatrzę na ich śpiące twarze i znów poczuję miłość w moim sercu i będę mogła zasnąć z myślą, że jutro czeka mnie kolejny cudowny dzień z nimi...DOBRANOC :)<br />
<br />
Paulina- mama Zuzi, Józka i Zosi<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-29885620037808715712018-10-08T23:28:00.002-07:002022-08-13T02:19:36.922-07:00Nareszcie w naszym kraju poruszony problem depresji poporodowej....BRAWO<h2>
<span style="color: red;">W końcu ktoś dojrzał problem depresji po porodzie...hura hura...zachęcam do mojego jednego z pierwszych postów. </span></h2>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqZfw5nmc-G-Y4K14UeAVh_EiHj9_X9MQslnXCDU0DfkSxL16XVvDwCk7BznNzZXPLzY8CbrXTNdJlWKAapgitpK4om_yVjCAOnBrUIlpu17Hc8cZKt_pEKea7msIvEeOPTJYraw4WkRUa/s1600/Obcy-we-mnie-_bn20649.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="710" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqZfw5nmc-G-Y4K14UeAVh_EiHj9_X9MQslnXCDU0DfkSxL16XVvDwCk7BznNzZXPLzY8CbrXTNdJlWKAapgitpK4om_yVjCAOnBrUIlpu17Hc8cZKt_pEKea7msIvEeOPTJYraw4WkRUa/s320/Obcy-we-mnie-_bn20649.jpg" width="225" /></a></div>
<h2>
<a href="http://szczesliwemacierzynstwo.blogspot.com/2014/11/depresja-przed-i-po-porodzie-przyczyny.html">http://szczesliwemacierzynstwo.blogspot.com/2014/11/depresja-przed-i-po-porodzie-przyczyny.html</a></h2>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Hqi0E4_fcbbP7HwPgt2orh60n-yz9MZL2jh1CeVRymwaSbzsJm7sCeC0lGb_NDLp6-C8A5xUpKbnCCWW9EH0atHChScvWwrKORQaPESHHNTznIHjQSsUfhgQkk60NzjaI8xHTIEWLgs1/s1600/obcy_we_mnie.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="267" data-original-width="400" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Hqi0E4_fcbbP7HwPgt2orh60n-yz9MZL2jh1CeVRymwaSbzsJm7sCeC0lGb_NDLp6-C8A5xUpKbnCCWW9EH0atHChScvWwrKORQaPESHHNTznIHjQSsUfhgQkk60NzjaI8xHTIEWLgs1/s320/obcy_we_mnie.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<h3>
<a href="https://youtu.be/imPUia__ieA">https://youtu.be/imPUia__ieA</a></h3>
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-46343682562074873082017-11-03T12:14:00.002-07:002022-08-13T02:19:43.129-07:00IDEALNE DZIECIŃSTWO DZISIEJSZYCH CZASÓW… CZY NA PEWNO IDEALNE?<a class="irc_mil i3597 i1UVf4PEgFNg-zixyDjKkw5M" data-noload="" data-ved="0ahUKEwjD86rLjaPXAhWiCJoKHTBDAY4QjRwIBw" href="http://bebzol.com/pl/Idealne-dziecko.112704.html" jsaction="mousedown:irc.rl;keydown:irc.rlk" rel="noopener" style="background-color: #222222; border: 0px; clear: right; color: #660099; cursor: pointer; float: right; font-family: arial, sans-serif; font-size: small; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;" tabindex="0" target="_blank" wrc_done="true"><img alt="Znalezione obrazy dla zapytania idealne dziecko" class="irc_mi" src="http://images03.bebzol.com/data/201304/112704-21a4a25596b113cd6d12a35956e4c4a2.jpg" style="background-color: white; background-image: -webkit-linear-gradient(45deg, rgb(239, 239, 239) 25%, transparent 25%, transparent 75%, rgb(239, 239, 239) 75%, rgb(239, 239, 239)), -webkit-linear-gradient(45deg, rgb(239, 239, 239) 25%, transparent 25%, transparent 75%, rgb(239, 239, 239) 75%, rgb(239, 239, 239)); background-position: 0px 0px, 10px 10px; background-size: 21px 21px; border: 0px; box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.65) 0px 5px 35px; margin-top: 0px;" /></a>Mam nieodparte wrażenie, że dzisiejsze dzieci -po mimo wszystko co mogą mieć- mają przerąbane, mówiąc kolokwialnie- to mi pierwsze przyszło na myśl. Niby rodzice troszczą się, niby jest cacy- dzieci ładnie ubrane, z aparacikami na zębach i mówiących płynnie w kilku językach,, znających język programownia…ale kurczę…coś jest nie tak. Brakuje normalności, radości z bycia dzieckiem. Teraz mam wrażenie, że dzieci mają coraz gorsze dzieciństwo-są naciskane, porównywane z "idealnymi" dziećmi z YouTube, same się porównują, szukając talentu jak Idole z YouTube. Tragedia życia podglądaczy internetowych. Dzieciom narzuca się co raz wiecęj obowiązków- ale jednocześnie te obowiązki nie odciążają nas rodziców. Kiedyś obowiązki dzieci miały po to, aby odciążyć rodziców. Teraz obowiązki dzieci - obciążają rodziców, ale co śmieszne, to rodzice sami je na te "cudowne" zajęcia sami napisali. Powiem tak-nie obrażając znajomych itp.- rzygam, ale to rzygam jak słyszę problemy ówczesnych rodziców, dotyczących parkowania, dowożenia swoich dzieci na kolejne cudne zajęcia. Matko święta, jak masz myśleć cały ranek jak zaparkujesz i to staję się tematem rozmowy o poranku to nie jedź-dziecko nie umrze z głupoty, z powodu kolejnego super KREATYWNEGO (na to słowo również robi mi się zawrót głowy) kursu/warsztatu itp. Pchają te biedne dzieci na wszystko i nic…kiedy one mogą się pobawić bez presji czasu. Sama w czasie wakacji zapisałam Bąble na Uniwersytet Dziecięcy. Stwierdziłam, iż zajęcia w okresie zimowym- będą fajne, zwłaszcza raz na jakiś czas. I wiecie co, zapłaciłam za nie. Byłam raz z Ziutem - pytam się czy się podobało- a on na to : "Kiedy idziemy na plac zabaw". I już więcej nie poszliśmy. Oczywiście nie neguje tych rodziców, których dzieci były zadowolone z zajęć. To wtedy ma sens. Ale litości, rodzice tak się cieszyli, że ich dzieci to jakieś wyjątkowe skoro idą na takie "poważne" zajęcia. Ajjj-trochę dystansu do wszystkiego przydało by się rodzicom. Kolejny przykład braku dystansu do ukulturalnienia dzieci. Dwa tygodnie temu-byłam ze starszymi na spektaklu "Ziemianie"-bardzo fajna zabawa dla dzieci i dorosłych. Tekst jest tak skonstruowany, aby dzieci i opiekunowie mieli ubaw. I co? Oczywiście kilka matek/ojców/ itp. chyba nie umie czytać. Każdy spektakl ma limity wiekowe. To nie, oczywiście była rodzina z 3 dzieci-matka + ojciec i dzieciaki. Najmłodsze z 1,5 roku. Spektakl od 6 lat. Przedstawienie było dość dynamiczne, mocne dźwięki, można ująć, iż bardzo głośne. Jeden z głównych bohaterów -negatywna postać- czasami krzyczał, robił "niemiłe" miny- owe małe dziecko (siedziało obok mnie) było przerażone-mama zakrywała mu przez cały spektakl uszy. Myślałam, iż kobieta zmądrzeje po I części, jednak nie. Ludzie święci. Ja rozumiem, kiedy nie masz z kim zostawić dziecka, ale całą rodzina oczywiście musi być. Po co pomyśleć... no tak, dziś im wcześniej dziecko pójdzie do teatru tym lepiej...na pewno będzie bardziej........<br />
<h2>
<span style="color: red; font-family: Verdana, sans-serif;">KREATYWNE!!!</span></h2>
<div>
<a class="irc_mil i3597 i1UVf4PEgFNg-zixyDjKkw5M" data-noload="" data-ved="0ahUKEwjD86rLjaPXAhWiCJoKHTBDAY4QjRwIBw" href="http://bebzol.com/pl/Idealne-dziecko.112704.html" jsaction="mousedown:irc.rl;keydown:irc.rlk" rel="noopener" style="background-color: #222222; border: 0px; clear: left; color: #660099; cursor: pointer; float: left; font-family: arial, sans-serif; font-size: small; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;" tabindex="0" target="_blank" wrc_done="true"><img alt="Znalezione obrazy dla zapytania idealne dziecko" class="irc_mi" src="http://images03.bebzol.com/data/201304/112704-21a4a25596b113cd6d12a35956e4c4a2.jpg" style="background-color: white; background-image: -webkit-linear-gradient(45deg, rgb(239, 239, 239) 25%, transparent 25%, transparent 75%, rgb(239, 239, 239) 75%, rgb(239, 239, 239)), -webkit-linear-gradient(45deg, rgb(239, 239, 239) 25%, transparent 25%, transparent 75%, rgb(239, 239, 239) 75%, rgb(239, 239, 239)); background-position: 0px 0px, 10px 10px; background-size: 21px 21px; border: 0px; box-shadow: rgba(0, 0, 0, 0.65) 0px 5px 35px; margin-top: 0px;" /></a></div>
<div>
Szczerze mówiąc mam jakieś załamania jak widzę, co się dziś wyrabia z dziećmi. Jak się je krzywdzi. Rozpieszczone dzieci w wieku przedszkolnym, nieszczęśliwe nastolatki, smutni rodzice. Ostatnio zaczęłam czytać książkę o wychowaniu dzieci z 1792 r. Napisał ją Jean Jocques Rousseau-"Emil, czyli o wychowaniu". Autor porusza kwestie marnej opieki nad dziećmi przez matki francuskiej. W tamtych czasach dzieci nie były dobrze traktowane, wysyłano się je do mamek na wieś i odsyłano do rodziców jak miały kilka lat. Dziecko było przeszkodą w małżeństwie. Dla mnie dzisiejsza wymiar tego problemu to jest pakowanie dzieci na całe dnie"gdzieś na zajęcia". Tak mi się kojarzy, nie każdy zapewne się ze mną zgodzi, ale gdzieś tu "śmierdzi" problem opieki nad dziećmi-oddania mu się bez marudzenia i egoizmu. Drugi problem- to jak czytałam to płakać się chciało-krępowania niemowląt, aby miały jak najmniej miejsca do ruchu. Mniej ruchu-mniejszy problem.Straszne...ale jak tak czytałam to przypomniała mi się scena z "ostatniej" porodówki, gdzie babeczka od laktacji co chwile zwracała jakiejś mamie uwagę, iż za bardzo dziecko ściśnięte. Mamusie myślą, iż jak kupią mega sztywny becik (najlepiej taki cudnie drogi, falbaniasty) to ich maleństwa będą miały idealny początek.Matko święta....cóż za brak myślenia. Dziecko w brzuchu ma wolność...ograniczoną, ale ma, a tu nagle "Bum...pakują je do becika sztywnego, cudownie kolorowego, falbaniastego". Becik więcej waży, niż to dziecko. I nawet matka nie wie jak go czasem związać, bo tyle tam sznurków.<br />
Czemu nie kierujemy się w życiu własnym rozumem? Czemu te matki nie potrafią wczuć się w siebie i swoje dzieci. Haaa...bo pełno doradców...pełno specjalistów od wszystkiego. Potem wpadają w ową spiralę i myślą, że jak robią inaczej niż wszyscy to znaczy, że źle. <br />
Ja wiem, iż teraz mamy czasy "świadomego macierzyństwa", ale co to oznacza....Może to, iż nie "wpadliśmy" albo znamy rozwój dziecka z książek. Hmmm na pewno to nam pomaga, ja też czasami wczytuje się w rozwój dzieci, ale nie robię "Kopiuj, wklej". Prawie każdy z nas poradziły by sobie bez tych książek, jak tylko by się kierował dobrem i miłością. Obecnie zostałam matką zastępczą 7 kociąt- ich mamcia nie chce ich karmić. I robię z nimi to samo co z Zośką, karmię, przytulam i masuje brzuch. Jedynie co wyczytałam w necie ile mają jeść na jeden raz. To też niepotrzebnie , bo po 2 karmieniu sama zauważyłam jak im brzuszki rosną.<br />
Błagam was rodzice otrząśnijcie się z tego letargu "bycia idealnym rodzicem" z "idealnym dzieckiem". Posiedzicie z nim w domu, pobawcie się w chowanego, nauczycie obierania ziemniaków, zaśpiewajcie wspólnie piosenkę. Oni maja całe życie na doświadczenia, ale nikt już drugi raz nie będzie miał tych kilku lat dzieciństwa...</div>
szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-91057494960523257972017-09-21T03:23:00.002-07:002022-08-13T02:19:45.083-07:00HISTORIA TOREBKI I MĘŻCZYZNY...Na wstępie pragnę zaznaczyć, iż post nie ma służyć naśmiewaniu się tylko m formę refleksji. Ostatnimi czasy na ulicach zalewa mnie widok mężczyzn z torebkami- nie torbami na komputery itp. tylko małymi listonoszkami. Jakoś ten widok jest tak zabawny -dla mnie!!!… Idzie wielki meżczyzna-biceps większy niż moja głowa ;) i przez ramie wisi maleńka torebusia. Dyskutując z mężem na temat owej sytuacji, który uargumentował, iż torebeczka jest potrzebna do dokumentów, telefonu itp. Może to i prawda, ale mężczyźni kiedyś nosili i dowód osobisty, broń, dzide ale nie nosili takich małych torebeczek. Cała Polska śmiała się jak były na topie Teletubisie …. i ten jeden biedny z torebeczką ;)<br />
<br />
Jakoś ten "model męski" jest dla mnie lekko karykaturalny. Tu mężczyźni broniący się, aby nie być uznawani za nie-męskich, a tu mają mniejsze torebki niż ich partnerki. I od myślenia o tej torebce, zaczełam się zastanawiać nad tym, jak zmienił się model mężczyzny.<br />
<br />
Mając ukochanego Józka, zastanawiam się jakie zachowania u niego aprobować, a za jakie karać. Ma być męski ( w końcu to facet ;) ), ale nie cham. Ma umieć zarabiać kasę, ale ma spędzać czas z rodziną. Ma być męski i waleczny o swoją kobietę, ale jak da "fange w nos" to stanie się agresywny. Jak zaś zostanie sam pobity to jest nazwany "miękką ci***", no przechlapane. Miliony lat mężczyźni mieli być odważni, przynosić jedzenie i nauczyć syna dbania o rodzinę. Teraz mają być odważni, zaradni, uczuciowi, romantyczni, empatyczni, zajmujący się dziećmi, znać się na modzie, rywalizować z kobietami w kuchni....i zapewne, każdy z was by coś dopisał do owej listy "Cech współczesnego mężczyzny". Podkreślę od razu, iż oczywiście jeśli mężczyzna jest zadowolony z owej zmiany to jest w pozycji naprawdę luksusowej, jeśli potrafi się odnaleźć, ale co z tymi pozostałymi- wychowanymi na "dawnych ramach męskości"?<br />
<br />
Torbeczka na ramię była tylko inspiracją moich myśli nad wychowaniem chłopców. W jednej z pozycji ostatnio czytanych przez mnie, wpadłam na fragment przemyśleń autora, który porusza kwestie, iż w szkołach/przedszkolach wymaga się od chłopców, żeby zachowywali się jak dziewczynki, gdyż te z kolei zazwyczaj są lepiej społecznie dostosowane do regulaminów, lubią bawić się przy stoliku, rysować, nie bić .....czyli są po prostu mówiąc tym okropnym żargonem edukacyjnym "GRZECZNE"- istna "Seksmisja". Oczywiście jest to dużej mierze wina rodziców, gdyż jak dziecko wróci do domu z sikaniem- już afera ... już nauczyciel musi się tłumaczyć. I podkreślę od razu, iż nie jestem za tym, aby dzieci w szkole się katowały, ale przecież szturchnięcia, mały bijatyki zawsze były w świecie chłopców. W tamtym roku Józio dostał wpis w szkole w Zeszycie Kontaktowym, iż "wszedł w konflikt z kolegą, w wyniku, którego doznał urazu wargi"... Brzmiało jak by ktoś mu dał pożądną fange w nos. Patrzę się na Józia, ale warga cała, pytam się go "Czy coś się stało"...on mówi, że "Nie". Z czystej ciekawości poszłam do świetlicy zapytać się "Ale o co chodzi:)"- Józek drażnił starszego i dostał lekko uderzony klockiem w gębuche. Ciekaw jaką uwagę dostał ten chłopiec, który był sprawcą uderzenia ;)-notatka jak na policji, poprawna politycznie. Powiem szczerze, iż zabrzmi to dla niektórych z was dziwnie, ale ja się cieszę, iż Józeczek dostał- nauczył się, iż ma nie dokuczać innym. I wiem wiem , przemoc rodzi przemoc...ale zapytajcie się swoich ojców, wujków z wcześniejszego pokolenia, czy oni biegali po podwórku i nie szarpali się?<br />
Tylko jest jedna radykalna różnica, kiedyś dzieci biegały razem, rodzice żyli w większej zgodzie i społecznie było przyjęte, iż jedna matka może zwrócić wszystkim podwórkowym dzieciom uwagę i był szacunek. Chłopcy nawet jak się pobili i rozerwali koszulki, to cicho wchodzili do domu, by by mieli karę. Dzieciaki trzymały sztamę i między sobą rozwiązywali konflikty. Doskonale pamiętam jak straszyło się starszym bratem/siostrą, lub kuzynem. Nawet wczoraj mój brat mi przypomniał, jak ktoś mu dokuczał i dostał ode mnie nauczukę. Teraz rodzice "orbitują między tymi dzieciakami. Dzieciaki niby mogą wszystko - są rozpieszczani, a z drugiej strony nic nie mogą, każdy ich krok , awantura jest kontrolowane, potem jest efekt taki, że dzieciak nie potrafi nic sam załatwić i czeka, aż rodzic zrobi. Efekt końcowy jest taki, iż jest nastolatek, który wisi nad rodzicami, bo nic nie umie sam, rodzice mają go dosyć...ale wstyd, się przyznać, gdyż sami tak wychowali. Kiedy stuknie mu 18-lat, mówią "Jesteś dorosły, radź se sam!"....ale on nie umie. Jeszcze jeśli to chłopak...to jeszcze gorzej..."Facet musi sobie radzić!". Dziwne to wszystko, jak by część społeczeństwa zapomniała, o tym jak zachowują się ludzie, jak powinno się wychować dziecko, żeby jemu było łatwiej i NAM. Pamiętajmy, że wychowujemy dzieci też dla siebie, one mają nam pomagać, kiedy będziemy mieć sami problemy- rodzina to nie schemat ja pomagam ciągle dzieciom. To ma działać w dwie strony. Wychowujmy tak, aby szanować różnice płciowe. Kwestia sporna...pistolety dla chłopców- wskazane czy nie... I teraz tak o przemyślenie (Józek ma łuki, pistolety, miecze ...itp.) czym się różni miecz świetlny "Star Wars", od pistoletu? To i to broń...na pewno różni się ceną :P....Ale przyzwolenie na miecze świetlne jest...no bo przecież w filmie "Gwiezdne Wojny"- nikt nie walczył, za to pistolet-ooo. to jest broń, uczy agresji. Czy chłopcy, którzy 20 lat emu mieli broń zabawkowo, wyszli na ulice i wszystkich pozabijali? Nie dajmy się zwariować...mój Boże ja czami, myślę, iż świat jest śmieszny. Nie zapominajmy, iż wszystko idzie na przód w szalonym tempie, my to widzimy, domyślamy się perspektyw życiowych, ale w nas i w naszych dzieciach są dalej pozostałości naszych przodków-instynkt przetrwania- walki itp. Dajmy dzieciakom się pobawić w walki- jeśli jest to na niby...nic się nie stanie, nie wyrosną na morderców...Rozmawiajmy jednocześnie o skutkach broni w życiu ludzi, uczulajmy ale nie dajmy się zwariować. Ja osobiście uwielbiam te pistolety z miękkimi strzałkami- sama się tym bawię razem z nimi. A ci dorośli co chodzą na Pain Balls, to też coś z nimi nie tak??? ;)<br />
<br />
Jeszcze jedna taka myśl...Zojka sie przebudza... Rodzice mają teraz wmawianę, iż za mało z dziećmi spędzają czasu, narzuca się nam, iż prawdziwa rodzina to taka siaka i owaka...a weźcie nie przejmujcie się. W latach 70-80-tych rodzice spędzali z nami o 30% mniej czasu, niż teraz. I może to i lepiej dzieci były z dziećmi i wszystko się kręciło. Nie patrz się ciągle co twój syn robi, naucz go samodzielności...ty Polska Matko :P oducz się ciągłego usługiwania, daj możliwość nauki na błędach...za niedługo twój kochany synuś będzie miał 20 lat i dalej wołał : "Mamo, kiedy śniadanie?", zamiast samemu zrobić. Ale jak ma zrobić, jak on nie wiem gdzie nóż, i jak się smaruje chleb?<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7OM92sdGdFMtNLXG80OH-bIabQbkK3uuyY5wZRiOIeQvlnu1zq25gDi9I7MWJJAzJ3RAmddwvUMotNSIaM28sRWUrqltJTAgUpV19qVVIvimeZCBdQJ8NZ39AVKy9kW0xk4jprGkXedyV/s1600/image-ad9a0c4503f3a28bd710bbf15e31273818a8fb80dd6cac5dd367df295e14e27e-V.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7OM92sdGdFMtNLXG80OH-bIabQbkK3uuyY5wZRiOIeQvlnu1zq25gDi9I7MWJJAzJ3RAmddwvUMotNSIaM28sRWUrqltJTAgUpV19qVVIvimeZCBdQJ8NZ39AVKy9kW0xk4jprGkXedyV/s320/image-ad9a0c4503f3a28bd710bbf15e31273818a8fb80dd6cac5dd367df295e14e27e-V.jpg" width="320" /></a></div>
Paulina- mama Zojki, Zuzi i Józia<br />
<br />
<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-30199464116542553762017-06-26T03:39:00.000-07:002024-01-28T02:37:05.232-08:00I JUŻ PO DRUGIEJ STRONIE ...Oj dawno mnie tu nie było… Całkowicie zatopiłam się w "nowym życiu", po urodzeniu Zośki. Widzę, iż ostatni roboczy post zaczęłam konstruować tydzień po porodzie, ale jak widać nie skończyłam :). Obecnie jestem już prawie 4 miesiące mamą trójki dzieci- pięknie nazywaną "Wieloródką"- okropne określenie, takie kategoryzujące, jakoś dla mnie lekko nasiąkniete patologicznym wymiarem.<br />
<br />
<br />
Zocha urodziła się niestety w Walentynki… biedna całe życie będzie słyszała "Oooo, w Walentynki, jak fajnie" ;). Trudno, będzie musiała żyć z naznaczeniem. Poród jak to poród do prostych czynności nie należy, ale to w osobnym poście opiszę. Teraz czerpie niesamowitą radość z posiadania trójki bąbli.<br />
Bąble starsze bardzo fajnie weszły w role starszego rodzeństwa (oczywiście euforia minie po jakim czasie- jak przy nowej zabawce…mi zapewne też w pewnym momencie nie będzie, aż tak wesoło ;) ), ale jest cudnie. Jednak starsze dzieci w domu i noworodek to jest dobry mix. Mogę się spokojnie wykąpać, kiedy oni są w stanie wziąć Zochę na ręce i utulić do snu. Zuzia tweirdzi, iż żadna niania nam nie potrzebna, iż ona się zajmię Zosią. I nie ma co dyskutować, iż ma rację. Oczywiście dla sprostowania - nie będę córką się wysługiwać, ale też uważam, iż dziecko powyżej 5 roku życia jest w stanie zająć się swoim młodszym rodzeństwem. Mogłam owe obserwacje dokonać jeżdżąc tu i tam. I nie trzeba wychylać nosa poza Europę, baaa poza Polskę. Na wsiach, w rodzinach wielodzietnych, czy niestety patologicznych owy proces, iż starsze zajmuję się kompleksowo młodszym jest normalne. Uważam, iż taki schemat jest normalny pod warunkiem, iż nie wykorzystuje się straszego dziecka. Uczy to odpowiedzialności za kogoś słabszego, myślenia i przywiązania do rodziny. Ja mając 10 lat zostałam siostrą i powiem szczerze, iż cały czas, aż do wyprowadzki zajmowałam się bratem. Owa opieka wynikała z chęci pomocy rodzicom, odciążenia mamy i była to dla mnie frajda i niezwykły krok w dorosłość- byłam dumna, iż jestem w stanie sama zająć się bratem, nauczyć go czegoś. Wszędzie go brałam. Jak poszedł do żłobka, oj pamiętam przezywałam niezwykle jego pierwszy dzień, w szkole cały czas myślałam jak najszybicej pójść po niego… Opieka nad bratem nauczyła mnie emaptii wobec innych, wyczuwania emocji i reagowania na nie. Owe cechy przydają się później w życiu.<br />
Powiem szczerze, iż trochę miałam obawy jak to będzie z ogarnięciem się - mała Zocha, szkoła. zajęcia dodatkowe itp.- ale dajemy radę. Grunt to organizacja i generalnie pogodzenie się z owym faktem, iż przez kilka dobrych lat "nie ma za bardzo czasu na opieprzanie się i jęczenie". Po uszy wpadłam w rytm;<br />
<br />
<ul>
<li>4:30-5:00- karmienie Zosi, aby móc wszystko zrobić na spokojnie</li>
<li>5:00 - pobudka i wstanie z łóżka</li>
<li>5:30- szykowanie śniadania/ śniadaniówek</li>
<li>6:00/6:250 ulubiona :P ma czynność- BUDZENIE DZIECI- to jest czasami moment lekko mnie nerwicujący bo trwa przez 30 minut. Już tyle sposobów użyłam, aby ten poranek umilić…np. ściąganie ich za nogi i ciągnięcie do salonu, puszczanie Czeskiego Budzika <a href="https://www.youtube.com/watch?v=GAL73ieL1LE">https://www.youtube.com/watch?v=GAL73ieL1LE</a> , bądź Króla Julianna <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Q30yNQg5YC0">https://www.youtube.com/watch?v=Q30yNQg5YC0</a> , ale najlepszy sposób, to zdjęcie kołder - wtedy lekko wkurzeni się budzą i biegną za kołdrą i uciekają ;).</li>
<li>6:30-6:50 -śniadanie</li>
<li>6:50-7:00 - mycie zębów i sprawdzenie tornistrów- zawsze coś ginie ;)</li>
<li>7:05-7:10- wpakowanie się do auta i do szkoły</li>
</ul>
<div>
Grunt to dobra organizacja. Już wiem dzień wcześniej co włożę do śniadaniowek i przygotowane ubrania.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Potem ja mam czas na posprzątanie, na nakarmienie Zochy co trwa do godziny 9. Potem pranko, sprzątanko itp. do 11- Zocha często uczestniczy w owych zajęciach. Koło 11 kolejne karmienie i drzemka małej. Wtedy mam przyjemność- kąpiel w wannie i kawusia i książka/gazeta. O 12 Zosie się budzi i się ogarniamy, Kolo 13 wyjazd do Wrocławia, trzeba zrobić zakupy i pojść po bąble. Powrót miedzy 16-17 i czas relaksu dla dzieci- maja zawsze z godzinę na zabawy- obecnie grami w piłke nożną w ogrodzie jak i bapingtona, jazda na rowerach, skakanka. Ale od tygodnia, dokładnie od niedzieli mamy nowych lokatorów w domu. Mamy udomowioną kotkę- wsiowa, ale cały czas gdzieś kręci się po domu, czasami spała- bardzo miła i czyściutka- i w niedzielę, schowała się w Zuzi pokoju w komodzie i nie zauważywszczy przez nas-mieliśmy gości- urodziła dwa kociaki potem juz przy nas kolejne dwa. Przy nas- to znaczy, iż obserwowaliśmy- ja nigdy nie widziłam żadnego porodu więc było to dla mnie przeżycie i tyle emaptti wobec kotki-Morelki( tak jest nazwana przez dzieci, gdyż ma morelkowy kolor sierści). Miło jest obserwować podobny schemat życia u siebie jak i u kotki. Większość dnia to opieka nad maleństwami/Zośką. Kotka jest tak opiekuńcza, że nie jedna ludzka matka powinna się uczyć od niej cierpliwości i czułości, jak i poświecenia ;)<br />
<br />
Generalnie życie płynie, a ja razem z nim. :) Następny post będzie dotyczył… Mężczyzn - ich roli w naszym życiu i jak ich postrzegamy dziś, a jak kiedyś…. :) Motywem przewodnim będzie "torebka". :)<br />
<br />
Paulina-Mama Zuzi, Józka i Zojki<br />
<br />
<br />
Nasza rodzinka :) wielkogatunkowa :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc_zaI_IQeQPR-4-ywPp1l1Ssdt07jE79OZimgPglP9HV4eZzdPNnRdH8WViJIWU3bdIkWw1Z4pFLz2E7GnKk9_UJ7zhbIIWSI9BE5KpPkuK9iqj_v1JVRg-FyqlOtKiJLMDSMVxMlUAxU/s1600/image-0-02-05-a88c924a015d504ea56cb38f5f11ca7e9d1efd488abbd52dbd04134c0f56fe5d-V.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc_zaI_IQeQPR-4-ywPp1l1Ssdt07jE79OZimgPglP9HV4eZzdPNnRdH8WViJIWU3bdIkWw1Z4pFLz2E7GnKk9_UJ7zhbIIWSI9BE5KpPkuK9iqj_v1JVRg-FyqlOtKiJLMDSMVxMlUAxU/s400/image-0-02-05-a88c924a015d504ea56cb38f5f11ca7e9d1efd488abbd52dbd04134c0f56fe5d-V.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPXa-jzya4GrrfX2AVC57AbJaskn1xTtbzMcW_PMXusnw2xkp52VGQA5UaHTJS4X-9or7xzMmNf1KSx6uJpMcDALGRgYLFUlfzDcp8fL315SO4rIYPe889Fc3jtqDWxNvzR2BTHLllhyb5/s1600/image-0-02-05-8582896d2c677148dde447786d549d3a2bc9e2ecce4cd7c6fc32a63639351721-V.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPXa-jzya4GrrfX2AVC57AbJaskn1xTtbzMcW_PMXusnw2xkp52VGQA5UaHTJS4X-9or7xzMmNf1KSx6uJpMcDALGRgYLFUlfzDcp8fL315SO4rIYPe889Fc3jtqDWxNvzR2BTHLllhyb5/s400/image-0-02-05-8582896d2c677148dde447786d549d3a2bc9e2ecce4cd7c6fc32a63639351721-V.jpg" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-8905618215346889052017-02-07T05:50:00.001-08:002022-08-13T02:19:52.948-07:00PRZEMYŚLENIA...CZĘŚĆ DRUGA...Ufff...właśnie siedzę przy stole w kuchni...przetoczyłam się z kanapy, gdzie próbowałam odetchnąć z "kręconymi" nogami w górze...ulga żadna.... Moja ciąża jest tak upierdliwa, wykańcza mnie psychicznie, czekam do porodu, wiedząc, iż wszystkie te dolegliwości z ciśnieniem, zgagą, rwa kulszową znikną jak nic…ufff, co za ulga będzie. Już żyję okresem po porodzie. Śmieszne jest to, iż byłam przekonana, że trzecia ciążą będzie cudownym okresem. Zuzia i Józek są już samodzielni w większości sfer życiowych, ale nie brałam pod uwagę faktu, iż to ja stanę się jak to mówi Zuzka "nieruchliwa". Od 2 miesięcy nie jestem w stanie przejść więcej niż kilka kroków bez rwącego bólu rwy kulszowej.Moi nowi przyjaciele- to kule do chodzenia. Od miesiąca siedzimy w domu, dzieci pławią się w bajkach, tabletach, ja zaś mobilizuje swoje ciało, aby przejść kawałek drogi z salonu do kuchni i coś im zrobić do jedzenia. Dzieciaki są wyrozumiałe, ale się nudzą, nawet największych owoc zakazany (jak tablety i bajki kontrolowane do tego czasu) już stają się nieatrakcyjne. Jest środek dnia, a ja chce spać, w ogóle bym przespała cały dzień, w nocy ból nóg nie pozwala mi spać. Jak do tej pory bałam się porodu tak teraz czekam na niego jak na wybawienie. Jest mi obojętnie już gdzie rodzić, byle by urodzić zdrowego kolejnego bąbla i aby moje ciało odżyło.<br />
Nie mogę sprzątać, muszę się uspakajać widząc brud do dokoła mnie. Teraz siedzę i piszę i widzę zawalony stolik paluszkami, kubkami i jabłkami, staram się nie skupiać na tym i pisać dalej. Jednak czuje podirytowanie, iż w garderobie jest sterta ciuchów do ogarnięcia, kurz wszędzie, okna zapaćkane...nie lubię syfu- strasznie mnie rozdrażnia.A z drugiej strony myślę o tych kobietach na świecie, które nie mają wsparcia męża i środków do życia, jak i opieki medycznej i muszą sobie radzić.Staram się nie użalać nad sobą, uspokoić się, iż za kilka dni życia będzie mniej przyjemne, iż dzieci nie zgłupieją od bardziej leniwego trybu. Plus jest taki, iż muszą być bardziej samodzielne i uczyć się wyrozumiałości. Pomagają mi wstawać z kanapy jak już całkowicie noga mi zastygnie...I tak sobie myślę, iż to co zostało mi dane wcześniej, teraz do mnie wraca- dobroć i troska. Jak to się mówi, zawsze są plusy i minusy danej sytuacji. Generalnie ostatnio wegetuje w domu, nie mam ochoty na spotkani z ludźmi, na żadne wyjścia, nie czytam książek, mało co oglądam generalnie to leżę i się gapię na okna sufitowe i na chmury za dnia i na gwiazdy w nocy. Dziś wziełam kompa, licząc, iż uda mi się sklecić parę zdań. Idzie mozolnie. Mózg nierozruszany, nie funkcjonuje normalnie. Mogę otwarcie powiedzieć, iż moje "szcześliwe macierzyństwo" uległo zachwianiu. Jednak większość czasu staram się uśmiechać i żartować z siebie i swojego stanu…i wyłapać te dobre strony. Na pewno jedno z nich jest, iż dzieciaki muszą być bardziej samodzielne i uczą się, iż czasami coś się może zmienić i będą musieli sobie jakoś poradzić. Nie ma wołania "Mamo, podasz mi…itp", a wręcz przeciwnie jest na odwrót. To oni muszą posprzątać wszystko co leży na podłodze- uuu zanim ja się schylę, a potem wstanę to mija czas, przynieść mi wody itp.. zrobić sobie samemu kanapkę, pokroic jabłko, znaleźć ubranie. Co jest jeszcze pozytywne, teraz każdy jak widzi taką połamaną w ciąży to jest miły. Jest to fajne, ale jednocześnie irytujące. Gdziekolwiek, gdzie sie nie wybiorę, jak ktoś przyzauważy, iż idzie "kulawa" i to w ciąży to się na mnie patrzą. A jeśli było by tak, iż od zawsze jestem "kulawa" - to co nie mogę być w ciąży? :) Jestem w stanie też zrozumieć w jakimś mikroprocencie osoby zamknięte w swoim ciele. jak umysł chce coś innego, ale ciało się nie słucha. Frustrujące jest być zależnym od innych, nie móc wyjść kiedy ma się ochotę. Teraz jeśli mam wyjść z psem to jest to dla mnie wysiłek, nie wychodzę jak jest ślisko, boję się panicznie szpitali- a jak huknę, nogi w gips i patologia ciąży- to już by było za dużo atrakcji i całkowita dezorganizacja życia rodzinnego. Wiem, iż mój stan jest upierdliwy dla innych, więc staram się być jak najmniej obciążająca, nic nie potrzebująca, nie trująca dupy i nie angażująca w swoje boleści. Staram się angażować tyle ile mogę, namiętnie gramy w gry planszowe. czytamy książki z dziećmi i rozmawiamy. Dla nich jest to duża zmiana, nagle z aktywnej mamy muszą zaakceptować, iż mam okres przestoju. W tym roku udało mi się być z nimi raz na sankach, oczywiście oni zjeżdzali, a ja się patrzyłam- miałam taką przyjemność z tego, bąble też pokazywały swoje najróżniejsze style jazdy. Takie chwile upewniają mnie w słuszności decyzji o posiadaniu dzieci - kocham je i są niezwykłe. Na nic nie zamieniła bym swojego życia. Dla mnie jest idealne - bo mam rodzinę, która jest dla mnie najważniejsza. Sądzę, iż w dzisiejszym rozchwianiu wartości rodzinnych, posiadam skarb i mam z czego być dumna i szczęśliwa. Współczuje ludziom, którym nie dano mieć szczęśliwej rodziny- jest to największa strata człowieka. Jak myślę o tych samotnych ludziach, o dzieciach bez normalnego dzieci to ogarnia mnie smutek…Jak mało i zarazem dużo nam trzeba, aby być szczęśliwym. Plusem całego zamieszania z moim brakiem aktywności jest czas właśnie przemyśleń nad rodziną, nad szkołą, pracą- stwierdzam, iż zachowanie spokoju i dystansu do wszystkiego to rzecz święta. Nie skupianie się nad pierdołami to sukces w życiu, a przynajmniej jego część- zachowanie spokoju jest kluczem w życiu, żeby nie zwariować, umiejętność odpuszczania sobie i innym. Wrzucenie na luz tak zwany jest niezwykle trudne, ale możliwe. Nie mówię tu o całkowitym lenistwie i nic nieróbstwie. ale nie o fiksowniu się na rzeczach zbędnych. Ludzie narzucają sobie za dużo. a potem nie znoszą swojego życia. Uważam, iż większość z nas po mimo transformacji systemu społecznego nadal jest potrzebne ciepło drugiego człowieka, poczucie zrozumienia i docenienia. Rarytasem jest móc się do kogoś przytulić, oprzeć głowę na ramieniu. Ja mam owe "skarby" i one mi dają siłę. Nie kupno super wózka czy łóżeczka z 20 funkcjami, ale ta świadomość, iż mam rodzinę, która mnie kocha jest tym czymyś, co mnie trzyma przy dobrym humorze. Jak widzę jak Zuza biegnie z kulami, żeby mi podać, jak pomaga Józkowi znaleźć czapkę, jak Ziut co dzień rano całuje brzuch i pyta się "Jak twój dzidziuś się dziś czuje?", jak pomaga w podniesieniu czegokolwiek, mąż, który znosi wszystko (oczywiście, iż mam złości i frustracje chwilowe) - to są fundamenty mojego życia.<br />
Co jeszcze z przemyśleń to, iż moja opinia o telewizji i tym czym karmi się widzów nie uległa zmianie. Oczywiście siedząc w domu puszczam telewizję- żebyś coś buczało - jednak z przerażeniem widzę kilkanaście programów z taką sieką dla mózgu, matko nie wiedziałam, iż jest tyle gówniastych programów, przerywanych "cudownymi" reklamami - głównie chemii, lekarstw. Te reklamy z matkami dającymi całej rodzinie lekarstwo i te miny - rozśmieszają mnie do rozpuku, a jednocześnie przerażają ile odbiorców jest bezkrytycznie wierzących w to co usłyszą. Chętnie wtedy wpada mi pomysł na zrobienie szkoleń z zakresu "Bezkrytycznego myślenia" i poddawanie się fali. Tragedia. Jeszcze lepsze są programy nocne z wróżkami, ja wiem, iż to jest podłe naśmiewanie sie z innych, ale jest to dla mnie abstrakcja. Sądziłam, iż nie ma takich rzeczy, a jednak interes jest jak nic. Powiem tak, jestem pod wielkim wrażeniem, iż taka sieczka się sprzedaje. Czy masz 5 kanałów czy 150 nie ma zazwyczaj co oglądnąć. Wszystko jest na jedno kopyto, przewidywalne i mało ciekawe. Kanały bajkowe - tragedia, większość bohaterów to jakieś dziwadła, do tego rozdarte. Dzieciom- zwłaszcza Józkowi- podobają się te rozdarte pyski, nie truje mu już, iż to durnoty, bo nie mam sił, aby zaproponować mu cały dzień rozrywek, a sprawia mu to przyjemność, więc wrzucam na luz, ale z wielką przyjemnością myślę, jak zdezaktywuje TV w naszym domu, jak tylko będę się dobrze czuła :D. Ajjj telewizji jak najmniej…i tyle.<br />
<br />
Kurcze jest 14:30, a ja dalej w piżamie- dziś dzieciaki poszły obydwoje do szkoły, miałam całkowity dzień tylko dla siebie - czyli nic nie robiłam, leżałam i odsypiałam nieprzespane noce. Niestety im mniej ruchu tym mniej boli- ale niedługo minie i będzie cudownie :). Idę się ogarnąć. Nigdy nie przepadałam za chodzeniem w piżamie, taki objaw jak dla mnie- lenistwa i niechlujstwa. Mam godzinę na ogarnięcie się i domu. Ale bez spinania się, luz ….oto nasz pies z kotem- widać, iż po mimo różnic dzielących ich dają radę :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFj9aU6U2CkF2DGqxkqC0q3rJnmQjbmZYUuddQWKz9QV8l9uzIyV7GTH8iUcjHybpzUcaHXaUe2TvmIheKT5QTw5MMoxEhxVcDG2ctus3544BtxwJrnoQmEdofX-akMD2saE8FM5x2deej/s1600/20161111_213032_HDR.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFj9aU6U2CkF2DGqxkqC0q3rJnmQjbmZYUuddQWKz9QV8l9uzIyV7GTH8iUcjHybpzUcaHXaUe2TvmIheKT5QTw5MMoxEhxVcDG2ctus3544BtxwJrnoQmEdofX-akMD2saE8FM5x2deej/s400/20161111_213032_HDR.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Paulina - mama Zuzi i Józka i siedzącej w brzuchu Zośki :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-12567908589671974462016-11-04T05:45:00.002-07:002024-01-28T02:37:20.954-08:00MACIERZYŃSTWO W CIĄGU 8 LAT - PRZEMYŚLENIA CZĘŚĆ PIERWSZA.... Od mojego pierwszego doświadczenia w dziedzinie jakim jest macierzyństwo minęło 8 lat. 8 lat cennego czasu, dla mnie, dla moich bliskich. Rodząc Zuzę miałam 23 lata, na porodówce byłam najmłodsza, co pamiętam budziło wiele przyjaznych reakcji personelu, ze względu na zachowany zegar biologiczny. W tym czasie kończyłam jedne studia i zaczęłam drugie- swoje wymarzone-Psychologię. Miałam wcześniejsze doświadczenia w opiece nad dziećmi, po przez zajmowanie się młodszym bratem jak i dorywczą pracą jako niani. Urodzenie dziecka nie wiązało się z jakimś większym stresem, ja byłam bardzo szczęśliwa, iż będę mieć maleństwo. Poród był okropny-trudno-początki karmienia i gojenia się ran poporodowych- można było przeżyć. Największe wyzwanie to była organizacja czasu i nauka ogarnięcia domu. To było dość frustrujące, gdyż w sumie byłam sama z Zuzą, na co dzień nie miałam pomocy. Mąż wiecznie w pracy- ktoś musiał :). Wtedy jeszcze byłam wściekająca się żoną, która dzwoniła "Kiedy będziesz,?", i dającą swój dowód niezadowolenia, kiedy usłyszałam godzinę "Późno kochanie". Większość czasu spędzałam z Zuzą sama, Zuza była wrzeszczącym niemowlakiem, nie zwykle absorbującym uwagę. Miałam jej czasami naprawdę dość, ale nie doceniałam faktu patrząc się z dzisiejszej perspektywy, iż miałam od cholery czasu. Fakt byłam zmęczona, ale nie ukrywajmy faktu, iż mając jednego zdrowego niemowlaka mamy dużo czasu w ciągu dnia. Nie chcę umniejszać pracy kobiet w domu, ale wydaje mi się, iż przebywanie z jednym dzieckiem, które nie zacznie chodzić, jest bardzo spokojne. Wystarczy nauczyć się organizacji i nie obijać się. Zaplanować, iż wychodzę z domu o 9 rano, a nie do południa latać w piżamie i się frustrować, iż pół dnia minęło,a tu nic. Wstań razem z mężem, napij się z nim kawy, wykąp się, przecież można wziąć niemowlaka i wsadzić do łazienki w foteliku samochodowym i się ogarnąć w ciągu 20 minut. Będzie wrzeszczał trudno- nic się mu się nie stanie. Puść ulubioną muzykę w trakcie kąpieli. Ubierz się wygodnie, ale schludnie, zadbaj o biustonosz do karmienia i wkładki laktacyjne, żebyś się nie kleiła od pokarmu i nie czuła się atrakcyjna. Idź na zakupy, zaplanuj co dziś będzie na obiad- nie musi być wykwintnie-zrób obiad do południa, przespaceruj się, pośpiewaj ulubione piosenki, jak najczęściej się uśmiechaj. Jak bąbel pójdzie spać, poczytaj coś-żebyś nie miała wrażenia, iż stajesz się coraz głupsza. Nie siedź na necie przeglądając co jeszcze można kupić-to zabiera kupę czasu, zapewne masz wszystko dla maleństwa-a może nawet więcej niż trzeba i zapewne wiele rzeczy zostanie nie użytych :).<br />
<br />
Nie staraj się myśleć, iż przez to, że siedzisz w domu z dzieckiem tracisz czas...nie tracisz...a na co tracisz czas, na wychowanie dziecka? Nic nie może się równać z zadaniem wychowania dziecka na dobrego i mądrego człowieka. Tylko nie zatracaj się, nie kupuj mnóstwa rzeczy dla niego, które mają stymulować jego rozwój. Nie uważam, iż pokolenia, które nie miały mnóstwa stymulujących, wrzeszczących plastikowych zabawek są głupsze....szczerze mówiąc, już bym się przychyliła do tezy, iż jest odwrotnie. Ale to jest temat na inny post.<br />
<br />
Co jeszcze z moich przemyśleń....Ooo właśnie, nie staraj się być idealna i myśleć, iż jesteś i twój partner jest taki głupkiem , iż nie potrafi się zająć własnym dzieckiem, nie pouczaj go, nie patrz na ręce. Sama sobie kopiesz dołki, w które powpadasz za jakiś czas i będziesz wyć i nie znosić swojego partnera,ojca dziecka. Zachowując się, jak byś była alfą i omegą w wychowaniu dziecka zniechęcisz swojego partnera do zajmowania się nim i będziesz mieć problem, sama nauczysz go-a raczej wmówisz, iż nie umie się zajmować. Przestań wychodząc do sklepu, uczelni czy gdziekolwiek po 5 minutach już wydzwaniać, szlag może trafić twojego partnera. Ty też, nie przyznając się czasami, nie wiesz co zrobić z tym wiecznie plączącym niemowlakiem, ale przy nim jesteś ekspertką....;) Tylko tak Ci się wydaję... Ojciec świetnie zajmie się swoim dzieckiem, i jeśli do tego się garnie-to bądź mądra i nie zniechęcaj go. Poza tym jesteś z nim, nie jest durniem-inaczej byś z nim nie byłą. to dlaczego w kwestii opieki nad dzieckiem maił by sobie nie poradzić. Dajmy spokój z tym tematem, ogarnięty 6-7 latek jest w stanie zająć się dzieckiem... W czasach wojny dzieci zajmują się innymi i sobie radzą, dzieci z rodzin wielodzietnych również, dzieci z owdowiałymi rodzicami, bądź rodzicami, którzy niestety się nimi nie zajmują, też potrafią sobie radzić, wiec twój DOROSŁY PARTNER NIE UMIE???<br />
<br />
Gorzej mają oczywiście Mamusie, których partnerzy nie garną się do opieki. Może taki mały szok. Mąż wraca z pracy- a ty mówisz, wychodzę do kina, nie dzwoń do mnie...Rzucasz na odchodne- "Dasz radę, kocham Cię" i już. Możliwe , iż będzie z tego awantura, a może pomoże w problemie.<br />
<br />
Co jeszcze....Raz na jakiś czas, może być raz na tydzień, zależnie jak możecie, wyznaczcie jeden dzień wychodnego. ale nie do sklepu po pieluchy(chociaż to może być również atrakcja), tylko wyjście gdzieś kino, kawiarnia, kupno czegoś dla siebie. Nie broń się się przed tym. Strach wzbudzają we mnie mamy, które są dumne, iż dziecko ma 5-6 lat i nie rozstały się z nim nigdy na noc. Nie wiem jak wy, ale ja w tym widzę problem...a co z wyjazdami dzieci na kolonie, spaniem u koleżanek....brak samodzielności w tej dziedzinie. Poproś babcię, ciotkę, koleżankę, zatrudnij nianię na 2 h tygodniowo i wyjdź, żebyś nie zrzędziła, iż tylko dziecko i dziecko. Na początek oczywiście 2 godziny, ale potem można zwiększać. Ty się zrelaksujesz, a bąbel nauczy się być z innymi. Owa umiejętność bycia z innymi ludźmi przyda się w razie nagłego przypadku, jak nie będziesz mogła być z nim -choroba, wypadek cokolwiek, życie jest różne, stwórz ten komfort, żebyś nie zwariowała i dzieciak również ja nie będziecie mogli być razem.<br />
<br />
Dalsza część moich przemyśleń w następnym poście....Może jutro...jak na wiosce zasięg złapię...tymczasem pozdrawiam i życzę relaksu.....i dystansu do siebie...Józek ma dystans.... oby mu zostało na zawsze<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2W0ghreg3LJbSf28Ku8c9kR-xmbMtBOKBD9GyISAss9qoALM6_k5SYyvSs1Q_TisgB2mklLkEpaaa1KEKPAa7Mmgpo4PrpeKf5mtz3RdTxIUp_vdX7PeWBQ2WRT1Y7dkcysg7rng6iz_v/s1600/image.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2W0ghreg3LJbSf28Ku8c9kR-xmbMtBOKBD9GyISAss9qoALM6_k5SYyvSs1Q_TisgB2mklLkEpaaa1KEKPAa7Mmgpo4PrpeKf5mtz3RdTxIUp_vdX7PeWBQ2WRT1Y7dkcysg7rng6iz_v/s320/image.jpeg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-86224721626024695342016-10-25T04:17:00.000-07:002022-08-13T02:19:58.804-07:00SZCZĘŚLIWE MACIERZYŃSTWO , CZY NA PEWNO?Długo, oj długo nie pisałam. Owa przerwa wynikła z dwóch powodów, przeprowadzki i ciąży. Przeprowadzka to zmniejszona dostępność do Internetu, zaś ciąża - ogólny stan rozbicia. Niestety owa ciąża jest zupełnie inna niż pozostałe dwie, co powoduje we mnie lekkie zachwiania nastroju. Oczywiście nie mam depresji ;), tak powszechnej w jesienne dni. Chciałam od razu zahaczyć tematu "depresji jesiennej"...przereklamowanej...matko, kto z was widział osobę w depresji??Polecam film "Plac zbawiciela"- tam jest realny obraz kobiety chorej na depresję. Depresja to choroba i koniec. Czy tyle Polaków jest chorych psychicznie? O matko, to trzeba uciekać. Wy macie lekkie wahania nastroju, tylko się sami nakręcacie. Nie lubię tego sformułowania...mam deprechę...weź się w garść, weź sobie witaminę D, nawet jak by miała wywołać efekt placebo i żyj, a nie skupiaj się czy pada deszcz i czy masz dziś mieć "depresję". Pomyślmy, czy zawsze trzeba być w dobrym nastroju. chyba to było by odstępstwo od normy, trzeba mieć zachowaną homeostazę psychiczną- równowagę, potrzeba tych gorszych jak i lepszych dni i tych "normalnych".<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDfKtgaD3W6idXeUiY7USlHb6NwUI7G_ZVja60ynTbXiP_y7xDMJ1oQc4gBoXeCeQXFFi_BMirKqZWoT9Bqz5gc3BAKP6JK657hnXz4Ull-Fd1BPPtOuMOcmAc9TrpTDx2V1Ev441MrpVE/s1600/tylko-my-sami-ograniczamy-sie-przed-tym-by-byc-szczesliwym.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="291" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDfKtgaD3W6idXeUiY7USlHb6NwUI7G_ZVja60ynTbXiP_y7xDMJ1oQc4gBoXeCeQXFFi_BMirKqZWoT9Bqz5gc3BAKP6JK657hnXz4Ull-Fd1BPPtOuMOcmAc9TrpTDx2V1Ev441MrpVE/s320/tylko-my-sami-ograniczamy-sie-przed-tym-by-byc-szczesliwym.jpeg" width="320" /></a></div>
Wracając do osobistych przeżyć, ja mam dziś dobry dzień- chociaż wstałam rano po słabo przespanej nocy, spóźniłam się z bąblami do szkoły i pada deszcz....- bo ja sobie co dzień zadaje pytanie, kiedy jest mi gorzej- "Czy ja mam naprawdę powód, żeby narzekać?. Nie mam, ale jak chcę to sobie owy powód zrobię, z bzdury zacznę się tak nakręcać, aby móc powiedzieć, iż mam dziś zły dzień, co spowoduję, iż będę oczekiwała zrozumienia od innych i nic nie robienia, bo mam gorszy dzień...błędne koło...Nie chce wpadać w takie koło, chcę się cieszyć mordkami swoich dzieci, obecnością męża i tym co mnie czeka. To co mnie czeka, zależy ode mnie w większej mierze. Wczoraj byłam lekko poirytowana, ale wiem dlaczego, bo odkąd jestem w ciąży, nie robię nic konkretnego dla siebie- chyba się nudzę. Nie wynika to, z tego, iż mi się nie chcę, tylko ze złego samopoczucia fizycznego w ciąży. Plus poczucie obowiązku, iż nie mogę być taka "dupowata" dla dzieci i męża powoduje we mnie jeszcze większe rozterki.<br />
Jestem już w zaawansowanej ciąży, początki przypadły na wakacje...Koszmar - 3 miesiące, tylko leżenie nie powodowało chęci wymiotów, kręcenie się w głowie, ból głowy - migreny plus upały i obowiązek -przyjemność zajęcia się bąblami. Nagle mama-aktywna zaniemogła i stała się stękająca. Wszędzie chodziłam z workiem, w razie potrzeby. Najchętniej bym leżała, leżała i nic nie robiła- to chyba zaczynająca się "depresja"...Z wyczekiwaniem czekałam na magiczne zakończenie I trymestru i wielki przypływ energii w II trymestrze. Jednak owy ENERGY POWER nie przyszedł do dnia dzisiejszego. Oprócz bólu głowy, doszedł problem z ciśnieniem i drętwiejącymi rękami, zgaga...jak to moja babcia powiedziała...już nie jesteś młoda...to fakt :). Dalej tylko leżenie powoduje spokój w moim organizmie. Oczywiście nie leże, robię co mam robić, bo inaczej bym zwariowała...Bąble rozumieją, iż mogę się źle czuć, ale zapominają o tym, więc wymagają ode mnie mega zaangażowania, a ja też nie chce obniżać wymagań wobec ich więc wszyscy mamy szkolę życia przez ciąże...mąż zachowuje idealny spokój w tym wszystkim...Nie mamy pomocy w nikim przy codziennej krzątaninie i czasami jest naprawdę ciężko, ale to tak mi się wydaje cementuje nasz związek... i naszą rodzinę. I powiem wam, iż kocham swoje życie...bo mam wokól siebie osoby, które mnie kochają. Nie szukam dziur w całym, staram się nie użalać nad sobą, tylko cieszyć się, że będzie kolejne serce do kochania i mnie kochające. Oczywiście będzie różnie, będą gorsze dni, trzeba będzie podzielić swój czas na trójkę bąbli. Już teraz rozmawiam ze starszymi, jak to może być różnie. Zuzia zoobligowałą się,iż mała będzie spać u niej.Zgodziłam się...zobaczymy. Józek mówi, iż będzie jeździł wózkiem. Pomoc będzie jak nic...I to mi daje siłę, aby nie leżeć i nie wyć jak się czuje, tylko myślę, rozmyślam, wyobrażam sobie jak będzie cudnie i skupiać się na tym jak jest fajnie. Mam wszystko co mi trzeba, przyjaciela w mężu, przyjaciół-czasami hedonistycznych- w dzieciach, spokój wynikający z doświadczenia macierzyństwa, życia, wiem "co z czym się je", nie przejmuje się bzdurami, umiem już życ wyłącznie dla rodziny i siebie, umiem spędzać czas sama. Jedynie co mnie martwi, to zmieniające się ciało w ciąży i brak możliwości ćwiczeń fizycznych, czuje się mało atrakcyjna, ale myślę, iż za jakiś czas będę mogła biegać i to mnie cieszy, już teraz. Zaakceptowałam, iż czuje się źle we własnym ciele, ale przesunęłam pracę nad nim za jakiś czas. Nie ma co się spinać..jak nie można rozwiązać problemu dziś...Chcę czuć się szczęśliwa, cholernie szczęśliwa... tylko to coś da innym, zaś jęczenie jest nikomu nie potrzebne...zostawię sobie "ową przyjemność" na naprawdę poważne troski w moim życiu. Właśnie leżę i przeglądam zdjęcia rodzinne i tak się cieszę na dziś wieczór - spędzę czas ze swoją rodzinną.<br />
<br />
Moje macierzyństwo jest szczęśliwe i będzie i nie dlatego, iż tak mi się układa, ale dlatego, iż ja sama je układam. Tak jak w bajce "W głowie się nie mieści", każdy z nas potrzebuje tych lepszych dni i gorszych, aby być szczęśliwym człowiekiem. Problemy potrafią nam pomóc w dłuższej perspektywie. Mówię o problemach, a nie wydumanych bzdurach. Wydaje mi się, iż jak mamy prawdziwy problem, to myślimy o dobrej intencji działania, zaś skupianie się na bzdurach, powoduje wyłącznie w nas negatywne emocje. Skupiajmy się na dobrych aspektach życia, nie rozdrabniajmy się nad pierdołami. Zobacz jaki pięknie pada deszcz :)<br />
<br />
<br />
<br />
Paulina- mama Zuzi i Józka<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=FfFN1GCWSko">https://www.youtube.com/watch?v=FfFN1GCWSko</a><br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-42274423970151246822016-09-12T07:48:00.002-07:002022-08-13T02:20:06.617-07:00LUDZIE W NASZYM ŻYCIU...Na blogu <a href="http://www.pokierujsoba.blogspot.com/">www.pokierujsoba.blogspot.com</a>, którego współtworzę, możecie przeczytać wpis "Inni ludzie". Wracam do tego wpisu, z perspektywy macierzyństwa. Zuza na zakończeniu roku zaśpiewała piosenkę o prawach dziecka, z zaznaczeniem, iż może bawić się z kim chce...i tak dziś wróciłam do tej piosenki myślami, jak odebrałam dzieci ze szkoły i posiedziałam na boisku szkolnym.<br />
Grupka dzieci- klasy początkowe- zachowywały się tak głupowato i durnowacie, brały wodę do buzi i oblewały plecaki innych dzieci- ciesząc się do rozpuku. Na zwracanie uwagi ją ignorowały, zero jakiegokolwiek przepraszam i poczucia winy, iż niszczą rzeczy innych. Ich sposób komunikowania, wyrazy były takie nieprzyjemne dla ucha.<br />
<br />
Nie chciała bym, aby moje dzieci się z nimi bawiły. I teraz już zacznę się bronić, przed hejtem, iż dziecko nie jest winne warunków w jakich się wychowuje. Jest to absolutna racja, chcę podkreślić, iż mi takich dzieci szkoda.Nie jestem odrealnioną matką wariatką, która wychowała się w cukrowym domku, ale moje dzieciństwo było przeciętne, stykałam się z różnymi ludźmi, mieszkając w starej kamiennicy. Miałam różne koleżanki w szkole. Pracowałam w Domu Dziecka. Z własnych obserwacji wiem, iż nie trzeba być dzieckiem z patologii, aby być niemiłym i chamskim. W moim sercu siedzą dzieciaki z różnych ośrodków, których los skrzywdził potwornie, ale bym z nimi w ogień skoczyła, zaś i te właśnie chamskie i ordynarne z dobrych domów.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpIM66XsYqZOKPINgCZ-xFT-DCQTfF8gctvg97a02bZ5XSwnWhKn9ojf-dpKC2qiiy1GMeQ2FbT82wc3JZ0-oj-MLjRzwVFSEmx0Md2fxjjMki2ycpDK4NBW1EO4qMDh0AiyOwHYK2Ed08/s1600/twain.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpIM66XsYqZOKPINgCZ-xFT-DCQTfF8gctvg97a02bZ5XSwnWhKn9ojf-dpKC2qiiy1GMeQ2FbT82wc3JZ0-oj-MLjRzwVFSEmx0Md2fxjjMki2ycpDK4NBW1EO4qMDh0AiyOwHYK2Ed08/s320/twain.jpg" width="320" /></a>Na to nie reguły... ale ja wiem, iż ja chce,aby moje dzieci otaczały się mądrymi i kulturalnymi dzieciakami. Mogą bawić się ze wszystkimi na boisku szkolnym, nie zamierzam zabraniać im przyjaźni szkole z nikim, ale poza szkołą będę dążyła do podtrzymywania znajomości z tymi "mądrzejszymi". Chcę, aby ciągnęły do góry.<br />
<br />
Ja też chcę ciągnąć do góry, dlaczego moje dzieci mają tego nie robić??<br />
<br />
Paulinaszczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-52693738756451940542016-09-06T01:14:00.002-07:002022-08-13T02:20:11.724-07:00DZIECIŃSTWO JEDYNY OKRES, KTÓRY TRWA WIECZNIE W NAS..Wczoraj złapała mnie ochota na oglądniecie jakiegoś filmu psychologicznego. Przypomniał mi się tytuł "Pręgi", który był polecany przez bliską memu sercu osobę. Film zrobił na mnie mocne wrażenie. Nie zwykła gra Michała Żebrowskiego wciąga w świat uczuć bohatera. Kto nie oglądał to polecam...<br />
<br />
Dzieciństwo to czas, który przejawia się w naszym życiu w różnych sytuacjach jak jesteśmy dorośli.<br />
Nie zwykle ważna rolę, aby ono było "stabilne", nie użyje celowo słowa normalne, gdyż nie ma norm na nic, mają opiekunowie dzieci. Bardzo łatwo jest oceniać swoje dzieci, karać i obrażać, trudniej jest dobrze wychować. Aby dobrze wychować to my rodzicie/opiekunowie musimy się starać i być dobrymi ludźmi.<br />
<br />
Czasami my sami walczymy ze swoim dzieciństwem, które wraca jak bumerang na co dzień. Włączamy do schematu zachowania, których tak bardzo nie akceptowaliśmy u swoich rodziców. Jest to mimowolne, ale jednocześnie pokazuje nam jak ważne jest zachowanie równowagi w wychowaniu dzieci, co zrobił z nami jeden komentarz od ważnej osoby w dzieciństwie, aby cały nasz świat się rozpadł na kawałki i nie złożył się już nigdy tak jak kiedyś.<br />
<br />
Mnóstwo jest kampanii o biciu dzieci- całe szczęście- może ktoś się ocknie, pójdzie się sam prze leczyć ze swojego dzieciństwa...ale ile jest przemocy psychicznej, tak głęboko ukrytej...Przeraża mnie myśl, ile osób nie jest zdolnych, aby mieć dzieci....w jednych z filmów Woody Alen wspomina, iż mamy licencje na wszystko, tylko na posiadanie dzieci nie ma, a by się przydała. W swoim doświadczeniu zawodowym widziałam rożne dzieci, te w domach dziecka, sieroty społeczne, te wychowujące się w "normalnych rodzinach" i za każdym razem dostaję gęsiej skórki, myśląc co te dzieciaki mają w głowach...jakie myśli krążą po tych główkach, jakie mają sny, co myślą o otaczającym nas świecie...Dzieci bite, dręczone psychicznie...jaki odczuwają strach, lęk, cały dzień i w nocy...Jak uciekają z własnego domu, żeby czuć się bezpiecznym i czekają, aż ktoś im pomoże, i kochają całym sercem swoich rodziców....dzieci zawsze kochają, cierpią ale kochają, zawsze są po stronie rodziców, chociaż oni je biją i wyzywają, dziecko potrafi dużo znieść, czeka tylko, żeby je kochać i akceptować, przytulić do snu, obudzić rano z uśmiechem, one chłonie wszystko co dobre ....i nie tylko,ale i złe....Nie potrzebuje nic, naprawdę nic, żadnej zabawki, wycieczki, tylko twojej ręki, która go chwyci jak będzie źle i przytuli. Potrzebuje każdego dnia szacunku i dobroci, zapewnienia, iż zawsze będzie przy nim i go akceptował, tłumaczył, wymagał i wybaczał błędy. Nie krytykował ciągle, nie poniżał, nie mówił, jaki ty jesteś wspaniały, a ono nie.... Nie wypominał każdego błędu, ale wskazywał możliwości rozwiązywania.<br />
<br />
Wszystkiego jesteśmy w stanie się nauczyć będąc dorosłymi, ale tak ciężko jest nauczyć się jak być szczęśliwym. Potrzebuje tylu lat terapii, zmagań z własną psychiką, wielu kryzysów w życiu dorosłym, aby nauczyć się, iż możemy być szczęśliwi.<br />
<br />
Nie wyzywaj swoich dzieci, nie bij....Tylko ty je możesz ocalić jak i zniszczyć...Kiedy ty będzie potrzebował pomocy, one pomogę Ci tak jak ty ich nauczyłeś....<br />
<br />
<br />
Wiem, iż brakuje czasu cierpliwości i zrozumienia, ale postaraj się....wychowasz ludzi, którzy będą kochać mądrze....i będą Ciebie otaczać i swoje dzieci tą miłością......<br />
<br />
Ja bym bardzo chciała, aby moje dzieci były ze mnie dumne,jak dorosną, aby przyszły i mi jak będą już sędziwą staruszką i powiedziały, iż "Jestem dobrą mama", a ja zamykając oczy co dzień do snu napawała się tymi słowami.<br />
<br />
Rodzina jest najważniejsza, nic jej nie zastąpi,<br />
<br />
Pochodzimy z różnych rodzin, czasami z wielkim bagażem przykrych doświadczeń, dlatego starajmy się stworzyć swoja rodzinę, nie "idealna", ale dobrą i z miłością.<br />
<br />
Pisząc ten wpis, aż się popłakałam, myśląc o wczorajszym wieczorze jak leżałam z bąblami w łóżku, robiąc im masaż na "relaksik" :) i Zuzia zapytała się, czy jak będzie na drugim końcu świata, czy przyjadę do niej, na co Józek odpowiedział, iż bez Zuzi to nie rodzina, i że będziemy zawsze razem...Tak siebie widzę i moją rodzinę, jak wysypy,które są osobno, ale jednocześnie łączy je jedno niebo- niebo miłości, zawsze wszędzie i razem- nie koniecznie fizycznie- ale w sercu i w myśli jedność na zawsze.<br />
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_sU3j2t0GN_hvsHjZGgwiog6h00izPjfkg2MVbXvXlkLFqcjP8NSJiE8tMc-YHSglUOFtPrTWqxXUWsr7KWK8NccnJJmR8XPNPn3854QRfv5CE9NCCGb-69g_Q5VihFvqQdzAwulufyOa/s1600/ohana.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em;"><img border="0" height="280" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_sU3j2t0GN_hvsHjZGgwiog6h00izPjfkg2MVbXvXlkLFqcjP8NSJiE8tMc-YHSglUOFtPrTWqxXUWsr7KWK8NccnJJmR8XPNPn3854QRfv5CE9NCCGb-69g_Q5VihFvqQdzAwulufyOa/s320/ohana.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Tego sobie życzę i wam wszystkim.<br />
<br />
Paulina :)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-30934025448490725852016-08-05T04:47:00.000-07:002024-01-28T02:37:52.621-08:00DZIECKO DOBRZE WYCHOWANE..... TEMAT KONTROWERSYJNY<br />
Wczorajszy dzień, po odebraniu Józia z przedszkola poszliśmy na lody. Lody były okropne, nie będę wymieniać nazwy lodziarni, bo jeszcze będę mieć kłopoty :) Kiedy dzieciaki jadły lody w "ogródku lodziarnianym" , ja podeszłam do Super Pharm po mokre chusteczki, lody były zrobione głównie z wody więc wszyscy byliśmy oblepieni. Po 5 minutach jak wróciłam koło naszego stolika kłębiły się dwie kobiety z trójką rozwścieczonych dzieci. Już czyhały nad stolikiem, prawie że wygoniły Zuzie i Józka swoją zaborczą walką o stolik. To już do przeżycia, ale nie przepadam za takim brakiem kultury i stanie nad kimś jak je, piję czy po prostu rozkoszuje chwilą przyjemności. Dzieciaki w wieku 6-8 lat zachowywały się bardzo głośno, jedno z nich wrzeszczało i wyzywało własną mamę od głupich i durnych, a mama stała taka bezradna, zrobiło mi się jej żal. Jak ona się musiała czuć podle, jak jej własne dziecko, które tak bardzo kocha wyzywa je z powodu niesmacznej gałki lodów... Dlaczego teraz tak dużo dzieci przekracza granice szacunku do własnych rodziców- czy to jest "ta wolność dzieci" czy ich największe nieszczęście- nie mają granic i brak szacunku dla osób najważniejszych w ich życiu. Zaczęłam sobie rozmyślać ponownie nad wychowaniem, nad modelami rodzin, nad tymi mami zdominowanymi przez własne dzieci...jaka to jest tragedia...Czy my wychowani w latach 70-80 lub wcześniej śmiali byśmy krzyknąć do swojego rodzica, wyzwać go? Nie, nie...bo dzieci były wychowywane w granicach, znały swoje miejsce w rodzinie, i nie mówię tu, iż dziecko nie ma mieć swojego zdania, powinno je mieć i powinniśmy hodować w nim swoją świadomość, ale nie powinno nikogo też krzywdzić swoim zachowaniem i go obrażać. Moim zdaniem jeśli prosimy o co dziecko, to powinno to wykonać, my też wykonujemy szereg czynności, za którymi nie przepadamy albo nie znosimy, ale życie to obowiązki i przyjemności i koniec. Wracając do tej mamy od lodów to wyobraziłam sobie ją i jej syna za kilka lat dalej, przecież to się nie zmieni, jeśli nie zostanie mocno zahamowane. Mama poszła z dzieckiem na lody, dzieci powinno było się cieszyć i być po prostu wdzięczne, a tu takie zachowanie. Ja wiem, iż teraz dzieci mają i mogą mieć wszystko i po prostu poprzewracało im się w pupciach. Rodzina to system, w systemie każdy powinien mieć swoje miejsce, tak jest łatwiej. Dlaczego kiedy dzieci z patologicznych rodzin wchodzą w role mtaki/ojca to jest właśnie karygodnie postrzegane, "biedne dzieci" sobie myślimy, ale kiedy dziecko " z normalnej rodziny" wchodzi rodzicom na głowę, wpiernicza się w relacje żona-mąż, podejmuje decyzje co robimy, bo na nas wymusza coś, to nie jest patologiczne? Kurcze właśnie, że jest. Jest to patologia taka sama. Zastanowiliście się czasami skąd różne te choroby :anoreksje, bulimię, wszelkie nałogi....i nie występują w rodzinach patologicznych wyłącznie, jest to często efekt problemów rodzinnych, braku dobrych relacji z najbliższymi, szczerości i granic. Przykro jest mi okropnie, jak patrzę na zagubionych nastolatków. Niestety to wychowanie wpływa czasami na ich zagubienie, brak wymagań , brak nauki pracowitości i cierpliwości co do oczekiwanych rezultatów. Co jest wyznacznikiem, iż dziecko jest dobrze wychowane- dla mnie jest, że nie muszę się za niego wstydzić, Kocham swoje dzieci, szanuje, ale ona mają mnie też szanować, mój czas i moje zdanie. Spędzam z nimi bardzo dużo czasu,gram, biegam, skaczę, marzę razem z nimi, ale też wymagam i nie zgadzam się ze wszystkim, jestem szczera wobec nich, ale nigdy nie kompromituje przy innych ludziach, nie upokarzam i nie ośmiesza, tłumaczę im o godności człowieka, o szanowaniu wolności, ale podkreślam, iż ich zachowanie ma nie krzywdzić innych. Nie muszą każdego lubić i bawić się z kimś kogo nie lubią, bo tak wypada, ale mają być dla tej osoby mili, po porostu mili. Nie mówię do Józka, który ma skłonność do łobuzowania, że ma być grzeczny, tylko miły. Grzeczny to jaki? Miły -wiadomo o co chodzi. Jeśli wchodzimy do sklepu, to po drodze uzgadniamy co kupujemy, lub co ja mam kupić i nie mam awantur w sklepie, kiedy idziemy na plac zabaw określamy jasno czas wyjścia, by nie było nie domówień. Oczywiście są negocjacje miedzy nami, ale bez krzyku i wyzywania się wzajemnie. Naprawdę nie trzeba szukać idealnej formy wychowania, bo ona już istnieje, wymagajmy od siebie i od dzieci i będzie dobrze.<br />
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/SFcPBuijc-I/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/SFcPBuijc-I?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<br />
To mi się kojarzy z piosenką z Akademii Pana Kleksa, na temat tego, co trzeba robić, aby być zdrowym, żadnych "złotych środków"..."Biegać, skakać, latać , pływać...." Wychowanie też jest proste- wymagać, szanować i być miłym.<br />
<br />
Prostę, prawda?<br />
<br />
<br />
Paulina-mama Zuzi i Józia<br />
<div>
<br /></div>
szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-22370707077093450282016-07-21T06:23:00.003-07:002022-08-13T02:20:17.115-07:00PRZEMOC W ZWIĄZKU Dzisiejszy temat posta został zainspirowany krzykiem na ulicy pewnej pary, gdzie jedna jak i druga strona rzucała "ku...." itp. w czasie kłótni. Ludzie nie wyglądali "patologicznie" na pierwszy rzut oka, ale ich wymiana zdań mijała się z "kulturalną kłótnią". Od razu moje myśli przekierowały się na powstające pytanie w mojej głowie, czy lepsze są kłótnie takie "uzewnętrzniające się", czy takie w domowym zaciszu. To od razu przekierowało z kolei mnie na myśl o rozmowie z kobietą, która doświadczyła regularnie przemocy domowej w domowym zaciszu. Przemoc była głównie psychiczna z elementami fizycznej. Kobieta bała się odejść z powodu "braku pewności siebie", iż sama sobie poradzi z dwójką dzieci. Partner na ogół idealny, w domu zaś, często podsycany alkoholem, stawał się katem dla swojej rodziny w domowym zaciszu. Kobieta owa jest przepiękną, wykształconą osobą, jak pierwszy raz się na nią patrzy od razu przychodzi na myśl, iż taka piękna i mądra osoba, na pewno ma cudownego męża. Pozory mylą. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2fu4LThOeR0eThOHOBTwwnvLR5QKATPcMFKlqu4Xa0nVUOnBxgtivraWASiYGg_9WudjCN3ZUBxYakhbtq2Xgu8JHha_uxfnVayRPvo5HmPdjEywdrotwZ7hdPYkHMXfvhmZsKKPfLHcl/s1600/niebieska+linia.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2fu4LThOeR0eThOHOBTwwnvLR5QKATPcMFKlqu4Xa0nVUOnBxgtivraWASiYGg_9WudjCN3ZUBxYakhbtq2Xgu8JHha_uxfnVayRPvo5HmPdjEywdrotwZ7hdPYkHMXfvhmZsKKPfLHcl/s400/niebieska+linia.png" width="400" /></a></div>
W czasie kilku rozmów z K. nakreśliła mi jak się czuła będąc w takim związku przez kilka lat. Jak żyła nadzieją i strachem na przemiennie, jak czekała, iż może się zmieni, jak miał okres kilku dni "życzliwych" dla swojej rodziny, a potem wielki strach i rozczarowaniem, bo koszmar zaczynał się od początku. Zawsze słuchając takich opowieści mam wrażenie jak by taka osoba, była na wiecznej karuzeli emocjonalnej, ciągle to samo i nie ma końca jasnego, ani początku, a dokoła pełno emocji dotykających wraz z każdym obrotem. Każdy dzień nie wiadomo jak się skończy i zacznie, czy ranek znów będzie nerwowo, czy znów będzie w pośpiechu jadła z dziećmi śniadanie i wręcz panicznie uciekała z domu, aby jak najszybciej uniknąć całkowitego rozwścieczenia "męża", bądź ze strachem w oczach, kiedy jego nie ma do 20, wsłuchiwała się w zamek drzwi, czy wchodzi już piany, czy zaraz zacznie się awantura. Asekuracyjnie już przeniosła się razem z dziećmi do ich pokoju, włączyła lampkę i próbując uśpić jak najszybciej dzieci, aby uniknęły patrzenia znów na ojca, poniżającego ich mamę. Odczuwa ulgę jak uda się uśpić dzieci, zanim on przyjdzie, rozkoszuje się chwilą ciszy i spokoju, obcałowuje swoje dzieci i je tuli, przepraszając im po cichu, iż pozwala im na "takie życie". Kładzie się obok dzieci i zasypia w spokoju, na wszelkim wypadek zamyka drzwi od pokoju i gasi światło, może jak będzie ciemno, to "kat" nie wejdzie i da im spokój. Zasnęła, ale budzi się co chwile, już ma omamy słuchowe, że "mąż" wchodzi, rytm serca ma cały czas przyśpieszony. Patrzy się na dzieci jak spokojnie śpią, bierze ręki córeczki i mocno ją całuje, głaszcze synka po głowie, szepcze "kocham cię", postanawia, iż musi coś z tym zrobić, znaleźć silę, jutro pójdzie gdzieś.....zasypia. Udało się przespać kilka godzin. Dzieci śpią, po cichu otwiera drzwi, ma cichą nadzieje, że może nie przyszedł. Niestety jest, śpi na kanapie. Po cichu idzie do ubikacji, nie chce go obudzić, jeszcze chwila spokoju-to jest takie cenne. W ciszy przygotowuje śniadanie dla dzieci, już dzień wcześniej przygotowała ubrania i potrzebne rzeczy do wyjścia, by jak najszybciej wyjść z domu. Po cichutku budzi dzieci, głaszcze je, tuli i stara się być jak najbardziej szczęśliwa mamą na świecie....i jest , tylko jest też smutna i zagubiona, nie wie czy do dzieci przemawia jej uśmiech, ale ma nadzieję, iż one wierzą w jej szczęście. Dzieci ubrane, szybciutko śniadanie i wyjście, ranek minął spokojnie, ale co będzie wieczorem? W ciągu dnia w pracy, kiedy dzieci w szkole jest jakoś dobrze, ale powrót do domu, jest zawsze czasem mocno stresującym. Miesza się strach z nadzieją. Wchodzą do domu, prosi dzieci, aby za bardzo nie hałasowały, w głowie ma poukładany rozkład dnia, co robić z dziećmi, aby nie prowokowały "tatusia". Wchodzą, jest w domu, dzieci witają się z tatą w sposób "poprawny", ona nigdy nie nastawia dzieci przeciwko ojcu.Tłumaczy, iż jego wyzwiska do niej i sposób odzywania się, jest nie właściwy i nikt do nikogo nie powinien się tak odzywać.Nie wie czy do dzieci trafiają owe uwagi, ale jest tak zagubiona, że sama nie wiem co myśleć, Dziś "pan i władca", ma dobry humor, znów zapala się lampka "Nadzieja", iż może jest w nim wiele dobrego, może to ona coś robi złego, iż on taki jest. Spędzają miło dzień. Oczywiście kiedy dzieci idą spać, po tak miłym dniu należy zakończyć go seksem. Poranek, ona pełna nadziei, wstaje i widzi już "męża "podirytowanego", bo nie ma mleka do kawy i się zaczyna. Szybko asekuracyjnie przymyka drzwi do dziecięcego pokoju, aby dzieci nie słuchały awantur i wyzwisk pod jej adresem: jaka jest beznadziejna, nieporadna, niezorganizowana, i do niczego się nie nadaje. Kobieta stara się nie odzywać, idzie do łazienki, kąpie się-tam wylewa łzy, maluje się i ma nadzieję, że zaraz usłyszy trzaśnięcie drzwiami i będzie mogła spokojnie wyjść z łazienki, nie czując się jak intruz w swoim domu. Ociera łzy, stoi przed lustrem i mów " wszystko będzie dobrze", zbiera się w garść i budzi dzieci. Wychodzą, cały dzień pracy myśli co znów będzie...... I tak cały czas. Kobieta o której piszę, odeszła od męża, ale 9 lat żyła w takim związku. Co ją hamowało żeby odejść? Żyjąc dłuższy czas z osobą , która mówi Ci, że jesteś beznadziejna, nic nie umiejąca, brzydka, wyzywa cię, można stracić grunt po nogami i słuchając takich słów o sobie, zaczyna się w nie wierzyć, niby je odrzuca, złościmy się, ale wchodzą one w naszą psychikę i powodują niezwykłe spustoszenie w naszej ocenie nas samych. Mając dzieci czasami mamy tak silną potrzebę, aby ta rodzina była "kompletna", iż żyjemy nadzieją na "lepsze jutro", po czym mamy wyrzuty sumienia, iż nie potrafimy zapewnić dzieciom normalnego życia i możemy zacząć wierzyć, iż naprawdę jest się beznadziejnym.<br />
<br />
Czasami słyszę rozmowy kobiet o innej "A czemu ona nie odejdzie??". Jest mnóstwo powodów, przez które ofiary żyją dalej ze swoim katem, zamiast oceniać, starajmy się je zrozumieć i pomóc. Często owe kobiety mają nałożoną maskę "idealnego domu", czasami są mniej cierpliwe wobec swoich dzieci, czasami są smutne..... ale większość z nich nie potrafi samej odejść...są pełne obaw i potrzebują pomocnej dłoni.<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=_2B_LZp6aa8">https://www.youtube.com/watch?v=_2B_LZp6aa8</a><br />
<br />
<br />
Oto linki dla osób potrzebujących pomocy;<br />
<br />
<a href="http://www.niebieskalinia.info/index.php/przemoc-w-rodzinie/8-rodzaj-przemocy">http://www.niebieskalinia.info/index.php/przemoc-w-rodzinie/8-rodzaj-przemocy</a><br />
<br />
<a href="http://www.telefonzaufania.org.pl/telefony_zaufania_wykaz.html">http://www.telefonzaufania.org.pl/telefony_zaufania_wykaz.html</a><br />
<br />
<a href="http://www.polishexpress.co.uk/ruszyl-polski-telefon-zaufania-w-uk/">http://www.polishexpress.co.uk/ruszyl-polski-telefon-zaufania-w-uk/</a><br />
<br />
<a href="http://www.dw.com/pl/niemiecki-telefon-zaufania-dla-kobiet-tak%C5%BCe-po-polsku/a-17547570">http://www.dw.com/pl/niemiecki-telefon-zaufania-dla-kobiet-tak%C5%BCe-po-polsku/a-17547570</a>szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-16077805244970251402016-04-09T09:24:00.001-07:002022-08-13T02:20:22.563-07:00POMAGAJMY, POMAGAJMY I JESZCZE RAZ POMAGAJMY - TYDZIEŃ Z KASIĄ<b>Kilka dni temu miałam okazje poznać cudowną osobę - Kasie, którą los doświadczył- komplikacje po porodzie spowodowały uwięzienie cudownej duszy w ciele odmawiającym posłuszeństwa</b>. Kasia mieszka ze swoją mama Danusią- bardzo dzielną kobietą, która dołożyła starać, aby wykształcić córkę. Kasia jest osobą radosną, która jest wolontariuszem i odwiedza dzieci w szpitalach, rozdając im zabawki. Sama mówi, iż kiedy widzi chore dzieci to ona jest okazem zdrowia. Jakie to są cudowne słowa, trzeźwiące moją psychikę. Czasami my osoby zdrowe i posiadające zdrowe dzieci nie doceniamy faktu, iż mamy szczęście mając to co mamy.<br />
<br />
<b>Życie rodzin z dziećmi potrzebującymi więcej opieki jest bardzo dużym wyzwaniem dla rodziców/opiekunów jak i rodzeństwa</b>. Kiedy rodzice oczekują na dziecko zazwyczaj rozmyślają o zdrowym, ślicznym bobasku, z którym razem będą chodzić na spacery, przewijać pieluszki, śpiewać kołysanki itp. Kiedy nadchodzi moment weryfikacji marzeń, pragnień z rzeczywistością jest to bardzo trudna sytuacja dla wszystkich, nagle wszystkie plany, marzeń rodzinne zostają zepchnięte na dalszy plan. Ile to trzeba siły psychicznej, aby poradzić sobie z nową rzeczywistością. Trzeba myśleć jak i gdzie iść na rehabilitację, jak sobie poradzimy finansowo, skoro jedna z osób musi zrezygnować z pracy, kto się zajmie rodzeństwem i innych mnóstwo wątpliwości.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6D-9wvNoIR6AI7NJhKEP8gNMKWrEOJTTNHq4BcFTPDEWdA05xrw0k9qs3k1Eth6V6kOHQtenUbGzaGD1Q8buvMogbDB3ZoZPqme8AeGOiV_WrWYZI-1Phu_UGhPYPw9_UXyE5PEXEt-mT/s1600/PAPIEZ.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="155" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6D-9wvNoIR6AI7NJhKEP8gNMKWrEOJTTNHq4BcFTPDEWdA05xrw0k9qs3k1Eth6V6kOHQtenUbGzaGD1Q8buvMogbDB3ZoZPqme8AeGOiV_WrWYZI-1Phu_UGhPYPw9_UXyE5PEXEt-mT/s400/PAPIEZ.jpg" width="400" /></a><b>Kiedy wczoraj słuchałam opowieści mamy Kasi- prawie 90-letniej kobiety, która spędzała czas pod klasa szkolną, aby przewieźć córkę z jednej klasy do drugiej, dopilnowała, aby zdała maturę i dzień po dniu się nią zajmowała, nie mając czasu dla siebie, pomyślałam o tych mamach co nie mają owych problemów a i tak stękają</b>. Na przykładzie takich mam jak Pani Danusia można widzieć jak nasza psychika i nasza fizyczność- jeszcze kilka lat temu sama potrafiła unieść Kasie-jest oceanem możliwości, tylko sami się ograniczamy i spędzamy czas na użalaniu się i skupiamy się na pierdołach. W takich rodzinach, jeśli małżeństwo wytrzyma napięcie i zaakceptuję niepełnosprawność dziecka nie ma czasu na kłótnie o skarpetki czy nieumyte naczynia, zazwyczaj jedna osoba skupiona jest na wożeniu dziecka na wszelkie zajęcia, układania opieki nad pozostałymi dziećmi, zaś druga osoba musi zapewnić pieniądze na wszystko. Ile wokół nas jest takich osób, które żyją z takim problemami do końca życia..Achh... ile ja mam szczęścia, że mam zdrową rodzinę.. Spotkania z Kasią i jej mamą pokazują jak życie nie jest sprawiedliwe, bo nie jest i nigdy nie będzie, dlatego według mnie należy dzielić się szczęściem- i nie tylko chodzi o pieniądze, ale o inne formy-ile osób młodych, które mają wolnym czas mógłby zamiast siedzieć na FC podejść do starszej sąsiadki/sąsiada i pomóc jej w zakupach, bądź w innej formie coś naprawić, naprawdę każdy z nas jak by chciał poświecić choćby 2 h tygodniowo na jakąś formę pomocy było by cudownie. Zwłaszcza ludzie młodzi, dzieci -ile się mówi do dzieci, aby były empatyczne, wrażliwe na cudzą krzywdę, ale mało jest form takich konkretnych. Moja Zuźka miała okazję poznać Kasię i kiedy wyszłyśmy do domu, sama powiedziała, "Kasia po mimo tego, iż jest chora jest pełna radości". To jest dla mnie bardzo ważne, aby bąble były oswojone z tym, iż są wokół nas osoby bardziej potrzebujące pomocy i to nie tylko te w Azji czy Afryce, ale też obok nas, nawet w naszej bramie czy osiedlu są osoby, którym dobrze by było zaoferować pomoc, czasami będą negowały ją na początku, ze wstydu, braku zaufania czy innych powodów indywidualnych, ale wierzę w to, iż w końcu zgodzą się na oferowaną przez nas nieinteresowaną pomoc. Wczoraj mając w głowie tydzień spotkań z Kasią jechałam z Józkiem na otwarte zajęcia taneczne i zabłądziłam, zapytałam się Pani wychodzącej ze sklepu, gdzie jest owa ulica, a ona "Proszę wsiadać to Panią podwiozę".Jakie było moje zdziwienie. W czasie jazdy zapytałam się czemu mi pomogła, iż to rzadkość zapraszać osobę nieznajomą do auta, a ona do mnie "Bo ja mam miłość w sercu i to każe mi czynić dobrze"....Jak cudownie, że są tacy ludzie wokół nas... Trzeba sobie pomagać, a nie odwracać głowę, nigdy nie wiemy kiedy my będziemy potrzebowali pomocy albo nasze dzieci....i jak wszyscy odwrócą od nas głowy,...<br />
<br />
<b>Zapraszam na stronę Kasi,wejdźcie i zobaczcie jaką jest cudowną osobą <a href="http://www.kasiapajacyk.pl/">www.kasiapajacyk.pl</a></b><br />
<b><br /></b>
<b><br /></b><b>Kasia zbiera maskotki, samochodziki jak i artykuły plastyczne dla dzieci ze szpitala, może ktoś chce pomóc??</b><br />
<b><br /></b>
<b><br /></b><b>Potrzebuję też fryzjerki,do której Kasia mogła by się udać w centrum Wrocławia?</b><br />
<br />
<br />
<br />
Paulina-mama Józka i Zuzi<br />
<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-15022284933299081142016-03-01T09:21:00.003-08:002022-08-13T02:20:27.296-07:00I ZNÓW W AZJI...WAKACJE ...WAKACJE SINGAPUR-TAJLANDIA-MALEZJAAchh... słońce ...woda to jest właśnie to kiedy w Polsce nie zbyt pogoda nas rozpieszcza... czas wakacji w okresie zimy w Polsce. Tym razem spędzaliśmy wakacje wraz ze znajomymi, którzy również mają synka w wieku naszego Ziuta. Od 5 dni jesteśmy w Polsce i już mi tęskno do Azji :(.<br />
Naszą podróż zaczęliśmy 27 stycznia, celowo nie pisałam nic, gdyż chciałam zrobić sobie detoksykacje internetową i się udało. Aktualnie jest 18 wieczorem, lecz jet- leg dalej działa więc postanowiłam, iż wezmę się za posta, cisza w domu, wszyscy już padają, nawet chomik :). Kawusia i już miło wieczór się rozpoczyna.<br />
Nasze wakacje rozpoczęliśmy od 3 dni w Singapurze, nocowaliśmy w ulubionej dzielnicy Geylang. W celu zrelaksowania się po długiej podróży Wrocław- Warszawa (autem), potem lot Warszawa-Londyn-Singapur następnego dnia spędziliśmy w Zoo Singapurskim. Kiedy byliśmy po raz drugi w Azji z Zuzą trafiliśmy do owego ZOO i na zawsze zapamiętałam nie o tyle zwierzęta, które są trzymane prawie, że w naturalnych środowiskach, brak krat itp., ale wielki wodny plac zabaw dla dzieci, który miał formę rekompensaty dla naszych bąbli za męczące poprzednie 24 h, zaś dla nas był chwilą, aby usiąść na ławce i podziwiać jaką radość im sprawiliśmy. W ZOO spędziliśmy cały dzień i następnie trafiliśmy do naszego hoteliku.<br />
Kolejnego dnia mieliśmy samolot o 12 do Tajlandii, z powodu sentymentu i sprawdzonego miejsca mając na celu naszych znajomych wybraliśmy miejscowość bardzo znaną wśród turystów Ao Nang. Pierwszy raz byliśmy tam 6 lat temu, potem po 3 latach i miejsce zostało tak skomercjalizowane, że hoho...trochę to przykre, ale wiem, iż takie zmiana to też lepsze życie dla Tajów, a ja nie mam co narzekać, bo sama się dokładam do tej komercji jeżdżąc tutaj.Byliśmy przez 6 dni w Tajlandii, mieszkaliśmy 3,5 km od centrum, cisza i spokój, mały basen, dzieci miały atrakcje jeżdżenia tuk-tukami, starsi chłopcy jeździli na "pace", dziewczyny miały masaże i pyszne drinki...wszyscy zadowoleni, 7 dnia spakowani przelecieliśmy do centrum Kuala Lumpur, byliśmy ulokowani w hotelu, w centrum handlowym (chińskim), gdzie na ostatnich piętrach mieściło się wesołe miasteczko, kino, pokój z laserami itp.https://www.berjayatimessquarethemeparkkl.com/<br />
Zawsze jestem pod wrażeniem, jak Azjaci potrafią wszystko zrobić, to co w Polsce jest "wow", tutaj jest normalne. Będąc w tym hotelu, jesteś w centrum Kuala Lumpur, masz co zrobić z dzieciaczkami jak jest gorąco, jak i jest mnóstwo sklepów- sprzedających ich produkty, nie te markowe co u nas, jest różnorodność wszystkiego. Ja znalazłam buty-plastiki, na lato, idealne i tanie , koszt sandałów -25 zł, takie można kupić w Polsce za 100 zł. Nie mówiąc już, iż dla dzieci jest szeroki wybór ubrań i innych akcesoria.<br />
<br />
Chodząc sobie po tym centrum, podziwiając przygotowane ozdoby na Nowy Rok Chiński pomyślałam, iż Malezja jest krajem, w którym chciała bym zamieszkać, jest podobna do Polski pod wieloma względami, ale urozmaicona.<br />
<br />
Oczywiście obowiązkowo poszliśmy na największą atrakcje Kuala Lumpur na Twince Tower, akurat, iż był to Nowy Rok, wszędzie było kolorowo i było pełno ludzi. Załapaliśmy się na pokaz fontanna multimedialnej.am się później znalazłem plac zabaw, ogromny azjatycki plac zabaw, na ktory już kilka razy próbowałam się dostać, w końcu się udało.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXXrH64OpOKn-ZCs5fVvoaWRcCauNohhL85Re2MLBcbZbVUhf1qAM5HOnSheFEr9ekiwb0SJF8iuCjEeTyxIPY6DlBGn2LC_w9EYkId5UpQ53IuU-uYem3DUPrceB44XfKxPDalz1wK291/s1600/IMG_0185-COLLAGE.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXXrH64OpOKn-ZCs5fVvoaWRcCauNohhL85Re2MLBcbZbVUhf1qAM5HOnSheFEr9ekiwb0SJF8iuCjEeTyxIPY6DlBGn2LC_w9EYkId5UpQ53IuU-uYem3DUPrceB44XfKxPDalz1wK291/s320/IMG_0185-COLLAGE.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Byłam po raz kolejny w Azji i dalej mnie ona zachwyca, dalej urzeka mnie kultura i różnorodność i uśmiech ludzi, kolorowe ubrani,jedzenie po prostu wszystko, tu się czuje jakaś wolna, mniej narażona na nieprzychylne spojrzenia, można porozmawiać z ludźmi innych kultur, pośmiać się z nimi, kurczaki chyba gdzieś tutaj jest moje miejsce na Ziemi, tak mi się przynajmniej wydaje na dzień dzisiejszy. Proszę tego nie odbierać, iż nie doceniam życia w Polsce, ale jednak ta dawka witaminę D naturalnej, roślinność cały rok plus uroki zdrowego jedzenia bez problemów czynią Azję atrakcyjniejszą w owych wymiarach.<br />
<br />
<br />
W następnym wpisie opiszę przygodę w Tajlandii z lekarzem, warto poczytać jako przestrogę dla podróżujących do Tajlandii.<br />
<br />
I jeszcze zagadka, czy wiecie skąd pochodzi owe zdjęcie?? Dla pierwszej osoby,która odpowie prawidłowo, spotkanie na kawie z moją osobą :)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaF8oPp42YjPGKXUhXSSuqLpcrBWfX9FOzDmlSCgHvI4J0p36-cNTgADe8iAScmYVNqEdmn2RLe3GvCis3aVr4iYkeyVOdRKWPpznA_i2x15w_6Um3Mxr6a_-VPZOgze_62lNYTQp9rPAN/s1600/IMG_0722.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaF8oPp42YjPGKXUhXSSuqLpcrBWfX9FOzDmlSCgHvI4J0p36-cNTgADe8iAScmYVNqEdmn2RLe3GvCis3aVr4iYkeyVOdRKWPpznA_i2x15w_6Um3Mxr6a_-VPZOgze_62lNYTQp9rPAN/s640/IMG_0722.JPG" width="480" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Paulina-mama Zuzi i Józka<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-66728092519289988062016-01-26T02:25:00.001-08:002024-01-28T02:38:27.423-08:00W ŚWIECIE MAŁEGO KSIĘCIAPogoda za oknem jaka jest w Polsce, każdy widzi, ja z bąblami w domu cały dzień, kaszel i kichanie... herbata malinowa, lipa, miód, imbor i cytryna nie postawiła mnie na nogi więc i ja już teraz się rozkładam. Jednak zawsze to siedzenie w domu niesie za sobą korzyści-dziś oglądaliśmy najnowszą wersję filmu "Mały książę", byliśmy oczywiście w kinie jakiś czas temu, ale dziś postanowiłam odświeżyć sobie ową ekranizację jednej z najcudowniejszych książek mojego dzieciństwa. Kto nie oglądał to niech jak najszybciej nadrobi zaległości.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc_8a88a7Fih-M4z63mGOGUe99MkMtmvqlr_MhZ3x0IFobz0FeLky49SSJ3Fex_iDVbYeIS5MlqMzIHEyuzbImveq6faMX0ACvh9ONhXDfjUUsB-uPfOyEqnnr9fOBAyE5QpTMCP5hE8hq/s1600/maly-ksiaze-saint-exupery-GALLERY_MAIN-48383.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="276" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjc_8a88a7Fih-M4z63mGOGUe99MkMtmvqlr_MhZ3x0IFobz0FeLky49SSJ3Fex_iDVbYeIS5MlqMzIHEyuzbImveq6faMX0ACvh9ONhXDfjUUsB-uPfOyEqnnr9fOBAyE5QpTMCP5hE8hq/s400/maly-ksiaze-saint-exupery-GALLERY_MAIN-48383.jpg" width="400" /></a></div>
Chęć na oglądniecie owego filmu było zainspirowane wydarzeniami z sobotniego wyjścia na sanki z bąblami i ich przyjaciółmi. Kiedy bąble szalały na sankach jak i na własnych pupach zjeżdżając, ja jak zwykle obserwowałam sobie zachowanie ludzi z dziećmi, takie mam zboczenie uwielbiam obserwować innych wszędzie gdzie się da. Jedna sytuacja bardzo mnie zasmuciła, stał ojciec z synem, chłopczyk 10-letni, stał sztywno odwrócony prostopadle do ciała ojca, trzymał kurczowo sanki i jedną rękawiczkę, zaś ojciec krzycząc mówił "Ty ciągle coś gubisz, nie ma tygodnia, żebyś nie zgubił, gdzie masz tą rękawiczkę, ty ciągle coś gubisz, mam tego dość..", dziecko stało nic nie mówiło, miało strach w oczach i w końcu ojciec do niego "Nie będziesz mnie widział, zobaczysz, przez 2 tygodnie, do Ciebie nie przyjdę, taki jesteś, mam Cię dość", dziecko dalej stało, nic nie mówiło, ojciec dalej o mówił jaki ten syn jest niedobry, na koniec zadzwonił do babci dziecka i do niej przez telefon" Wiesz jaki on jest, znów coś zgubił, mam go dość" . Chwilę zastawiałam się, aby podejść do niego i mu zwrócić uwagę, ale już w głowie widziałam jak znęca się nad tym chłopcem psychicznie w domu.... jakie to jest okropne..przemoc psychiczna wobec dzieci, tak ciężko jest na nią zareagować, gdyż rodzic, który stosuje może to robić po cichu, bezkarnie, dziecko zaszargane emocjami, jest jak na karuzeli emocjonalnej, obwiniane za problemy starszych staję się smutnym dzieckiem, z którego wyrośnie smutny dorosły.. całe to zdarzenie bardzo mocno mnie za, smuciło i przypomniało myśl Woodego Alen'a z filmu " Co nas kręci, co nas podnieca", że na wszystko mamy licencję, na prawo jazdy, na bycie pośrednikiem, ale na bycie rodzicem!!!! Nie ma, ja wiem, iż to jest nie realne, ale kto wie o co mi chodzi, ten rozumie mój tok myślenia. Potem dalej stałam na tej górce obserwując brygadę naszych maluchów radosnych, bawiących się jak i innych dzieci, które nie zatraciły radości z życia, które nie martwią się czy będą brudne, czy zgubią rękawiczkę, które wiedzą, że są bezwarunkowo kochane, i że jak zgubią tą rękawiczkę, to rodzic, nie będzie na nie krzyczał tylko podmucha w zmarzniętą rączkę i da swoją rękawiczkę. Zastawiam się ile dzieci żyję w takim "kotle emocjonalnym", jakie są dzielne i nieszczęśliwe, jak radzą sobie z problemami dnia codziennego, kiedy wiedzą, iż wracając do "domu", znów usłyszą jakie to są niedobre, niedoskonałe...Dziecko to człowiek, nie istota nierozumna, bez pamięci, jak ty byś się czuł drogi panie/pani, jak by grupa ludzi wokół Ciebie, wrzeszczała "Ty tumanie, znów nie zarobiłeś tyle ile powinieneś, ty durna babo znów coś zgubiłaś", jak my "dorośli idealni" czujemy się jak ktoś na nas nakrzyczy, szef zwróci słuszną nam uwagę!!! No jak? Ja wiem, iż te osoby, które stosują przemoc, mogą, aczkolwiek nie muszą być również ofiarami takiego samego zachowania w swoim dzieciństwie, ale to ich, według mnie nie usprawiedliwia, ponieważ inne osoby, które zaznały takich samych przeżyć w dzieciństwie potrafią żyć bez przemocy wobec swoich bliskich.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZK7rnmQ7M4BMhxH_-azE7jBfQYHqweilCxDZSSYy3wvUfKMyCwz9A7clZLPIH62u35drbhfjH-G5B8h_qBPsYKbEINZFyMpNwbPGJLxiDcfLTGwc1u-UfgLTdO9SLbVg1wMPPnmqhjYl4/s1600/pobrane.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZK7rnmQ7M4BMhxH_-azE7jBfQYHqweilCxDZSSYy3wvUfKMyCwz9A7clZLPIH62u35drbhfjH-G5B8h_qBPsYKbEINZFyMpNwbPGJLxiDcfLTGwc1u-UfgLTdO9SLbVg1wMPPnmqhjYl4/s400/pobrane.jpg" width="400" /></a>Myśli owe krążą mi intensywnie po głowie od tej soboty, więc wczoraj pomyślałam o tym, jak ja byłam dzieckiem, jaka byłam, co robiłam, co mnie cieszyło i co utraciłam już z bycia dzieckiem i co mogę zrobić, aby nie być "dorosłym całkowitym", więc puściłam "Małego Księcia", aby się wzruszyć jak dziecko .... i przypomniałam sobie o tym, co już zapomniałam :D.<br />
Polecam również filmik z kampanii społecznej jak widzą nas dzieci, jak jesteśmy pijani, ale myślę, iż powinni bardziej zaznaczyć, iż kampania dla osób nadużywających alkoholu, ale nie dla tych co raz czy dwa razy w roku napiją się więcej, tak czy siak polecam.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,12484775,mocna-kampania-tak-cie-widza-dzieci-gdy-jestes-pijany.html<br />
<br />
Paulina-mama Zuzi i Józka<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-47324260404958831022016-01-14T02:08:00.000-08:002022-08-13T02:20:35.359-07:00JEDYNAK SKAZANY NA SAMOTNOŚĆ I BYCIE EGOISTĄ?Czy bycie jedynakiem pretenduje nasze dziecko do bycia samotnym w życiu dorosłym, po naszej śmierci zwłaszcza ,jak i bycie egoistyczną jednostką społeczną? Często słyszę w trakcie rozmów z rodzicami posiadających jednego bąbla o takich właśnie obawach....Czy wy również macie podobne myśli na słowo "jedynak"? A myśleliście, gdzie szukać źródła takich myśli o jedynakach, czy spotykane dzieci owe są bardziej "nieznośne", niż te co mają rodzeństwo? Prekursorem owych "rozpuszczonych jedynaków" był zwolennik selekcji rasowej jak i sterylizacji-<span style="color: white;"> </span>Granville Stanley Hall. Według badań przeprowadzonych 120 lat temu przez owego badacza, jedynacy są to ludzie o roszczeniowi, samotni i niedostosowani społecznie. Jednak trzeba zaznaczyć, iż badanie zostało przeprowadzone na "jedynakach" z rodzin zamożnych- ówczesnej arystokracji, rozwarstwienie społeczne jakie wtedy istniały znacznie różni się od różnic występujących w dalszych latach.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiylHzIBwYZEJDRhzBXoPUb83tb4_1OhsYxndjSlTdGXMZS8cvODOaY4pwy9TbnohM6WyENCczaBmyJVBuneAxv8rmo8GaW88GEJo2N26kl9wAxReEaIniM57xNN6uN0bqY617aTD6NIdMe/s1600/jedynacy+2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="544" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiylHzIBwYZEJDRhzBXoPUb83tb4_1OhsYxndjSlTdGXMZS8cvODOaY4pwy9TbnohM6WyENCczaBmyJVBuneAxv8rmo8GaW88GEJo2N26kl9wAxReEaIniM57xNN6uN0bqY617aTD6NIdMe/s640/jedynacy+2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Na pewno nie powinniśmy opierać swojego myślenia na owych badaniach, niestety w psychologii zdarza się, iż niektóre badania o wątpliwie rzetelnej metodologii są źródłem stereotypowego myślenia.<br />
<br />
Taka ciekawostka dotyczą badań...czy lubicie szpinak? Pamiętacie jak w przedszkolach namawiano nas, jedz szpinak- zawiera mnóstwo żelaza...i do tej pory trwa żelazowy szpinak, jednak warto zaznaczyć fakt, iż w 1890 roki przez błąd asystentki, która spisywała wyniki nad właściwościami szpinaku, zamiast 3 miligramów zostało wpisane przez nią 30 miligramów żelaza na 100 gramów szpinaku, również wtedy nie było możliwe sprawdzenie wchłanialności żelaza, a z tych 3 miligramów wchłania się aż..............1 %!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!<span style="color: #222222; font-family: Roboto, Tahoma, Verdana, Helvetica, Geneva sans-serif;"><span style="background-color: white; line-height: 25.6px;"> </span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #222222; font-family: Roboto, Tahoma, Verdana, Helvetica, Geneva sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWadeKUf7SVQvCTEc3hPY0nLzYLEDPMm8eUlqlnGk8mYC84hx-Mp-SoaYpxxpqQM5nDDbw7hr-tCxYibakIS11v5Qic29nDUvn1OuczjEvwPmnZG9GsEzhP3epx9_-_vJsuGEXhjV0Kjm7/s1600/popy.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWadeKUf7SVQvCTEc3hPY0nLzYLEDPMm8eUlqlnGk8mYC84hx-Mp-SoaYpxxpqQM5nDDbw7hr-tCxYibakIS11v5Qic29nDUvn1OuczjEvwPmnZG9GsEzhP3epx9_-_vJsuGEXhjV0Kjm7/s1600/popy.jpg" /></a></span></div>
<br />
<span style="color: #222222; font-family: Roboto, Tahoma, Verdana, Helvetica, Geneva sans-serif;"><span style="background-color: white; line-height: 25.6px;"><br /></span></span>
Jeśli odrzucimy to co nam podpowiadają mądrości ludowe to zauważmy, iż to nie bycie jedynakiem, ale sposób wychowania ma diametralny wpław, jak i indywidualne cechy na bycia takim i owym.<br />
Ja znam mnóstwo jedynaków i są cudownymi ludźmi, jak i znam również tych co posiadają rodzeństwo i są skrajnymi egoistami. Często będąc w piaskownicy, jak bąble były małe, obserwowałam, iż to rodzice/babcie/opiekunki sterują zachowanie dzieci w piaskownicy, jak same chowają zabawki pod swoje nogi przed innymi, albo jak usilnie stoją nad innymi dziećmi, aby te ustąpiły ich dziecku huśtawki, albo na przykład sytuacje, kiedy mój Józek bawił się swoją ukochanym autkiem inne dziecko chciało je mieć i była wielkie oburzenie, aby iż mój Józek się nie dzieli natychmiast z innymi, dzielenie się - nie oznacza zabierania jednemu, aby dziecku drugiemu było miło, dzielenie się to zgoda dwustronna, na przykład zabawa na zmianę jedną zabawką, albo wymiana zabawek, To tak jak nam by ktoś kazał w momencie oglądania filmu dać swój komputer, chociaż czekałyśmy cały ranek, żeby się tym "pobawić" zapewne to nie było by się dzielenie z innym, tylko odebranie nam przyjemności.<br />
Takie agresywne postawy opiekunów dzieci wpływają na ich kształtowaniem, a nie, że są jedynakami. Dla mnie naturalne jest, iż jedynak ma potrzebę koncentracji na sobie, tak jest zawsze w domu więc jest to dla niego normalne, ale owe zachowanie występują również u dzieci wychowanych w rodzinach 2 plus 2 i więcej. Wczoraj pisałam o moich problemach z Zuzą-przecież jej zachowanie wynika również z egoizmu, chcenia posiadania rodziców tylko i tylko dla siebie i walczy o to. Każdy z nas jest egoistą, nie bądźmy Święci, tylko jesteśmy ucywilizowani i wiemy, iż nie wypada, a dzieci są egoistami nieucywilizowanymi i to od naszego wychowania i ich indywidualnych cech zależy jak ukształtują owy egoizm. A czy widzieliście, aby dzieci te posiadające rodzeństwo były niezwykle zadowolone, iż muszą się dzielić ze swoim bratem czy młodszą siostrą wszystkim? Nie!!!<br />
<br />
<b>Reasumując według mnie Jedynacy nie są większymi egoistami niż dzieci mające rodzeństwo.</b><br />
<br />
Samotność....można być przecież samotnym wśród ludzi....albo "Z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciach".... znacie ludzi, którzy po mimo rodzin czują samotni?<br />
Ja znam takich, rodzeństwo nie oznacza przyjaźni na wieki, istnieje mnóstwo rodzeństw, które dzielą różne sprawy, które nie czują wspólnoty, bądź takie układy, gdzie brat/siostra są ciężarem, nie rozumieją się w większości spraw. Istnieją również ci co nie wyobrażają sobie życia bez swoich braci i sióstr, ale w życiu dorosłym poznajemy mnóstwo ludzi, naszych przyszłych partnerów, przyjaciół i to z nimi spędzamy najwięcej czasu, zwłaszcza w świcie globalizacji. ile osób co roku spędza czas z przyjaciółmi, a nie z rodzeństwem. Według mnie przyjaciele ,ale ci prawdziwi, a nie atrapy przyjaciół są z nami z naszego wyboru, w nim czujemy oparcie, to samo w małżeństwie, mąż/żona są (powinni być :D) przyjaciółmi, to mąż i żona powinni tworzyć jedność przyjaźni w rodzinie, żona i mąż to jedno, to samo przyjaciele tworzą nie zwykle trwałe związki. Nie posiadanie rodzeństwa nie jest według mnie przesłanką do bycia samotnym, nasze wychowanie, jak i cechy charakteru, o których nie można zapominać, wpływają na to czy jesteśmy samotni, niektórzy przecież cenią samotność, nie którzy uwielbiają spędzać czas wśród ludzi. Ogół warunków ma wpływ na to jak żyjemy, jak wychowujemy dzieci, a nie czy jesteśmy sami jedynakami, czy posiadamy dziecko jedno czy więcej.<br />
Porzućmy myślenie stereotypowe, wolność umysłu, patrzenia holistycznie na świat sprzyja szczęściu naszej rodziny.<br />
<br />
A wiecie ja czasami jak się patrzę na rodziny posiadające jedno dziecko, nie iż zazdroszczę, ale jakoś widzę korzyści z posiadania jednego bąbla, jak ja to mówię "Jednego dziecko jest kompaktowe", zawsze jesteś w stanie się nim zająć satysfakcjonującą jego potrzeby bycia w centrum, jesteś w stanie w 100% skupić sie na jego zdolnościach, zainteresowaniach. Życie w rodzinie z większą ilością dzieci trochę obniża poziom satysfakcji rodzica dotyczącego spełnienia swoich powinności wobec każdego z dziecka osobno, jest to oczywiście do realizacji, ale trzeba się po gimnastykować. Ja wczoraj miałam sytuacje, Zuzinka kończyła lekcje o 15: 10, ściana wspinaczkowa na 16 30, zaś Józwik miał zajęcia na 17 z Krav Magai wtedy swoją pomoc zaoferował Tato dziewczynki- :) Zuzi przyjaciółki-jedynaczki, iż on je dwie weźmie, a ja spokojnie zajmę się Józwikiem, muszę go dziś zapytać czy jest jedynakiem skoro potrafi pomyśleć o innych??<br />
<br />
<br />
Paulina-mama Zuzi i Józka<br />
<br />
:<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-29314026845002274472016-01-13T01:49:00.000-08:002024-01-28T02:38:48.684-08:00RODZEŃSTWO....UROKI I TE GORSZE STRONYWitam ponownie, moja przerwa w pisaniu była spowodowana moją pracą, teraz mam lżejszy okres więc wracam do pisania. W głowie mnóstwo myśli, aż huczy :). Dzisiejszy pomysł na temat dotyczący posiadania jedynego dziecka bądź większej ilości bąbli wykiełkował w trakcie rozmów z rodzicami jednego dziecka, jak i z rozmów z rodzicami posiadających jedno z dzieci niepełnosprawnych oraz z obserwacji własnych dzieci, które coraz bardziej stają się swoiste i ich charaktery zaczynają mieć coraz bardziej wyraziste oblicze.<br />
Rozmyślania nad różnymi typami rodzin rozpocznę od swojej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-I429czjq8XE/VE_Askhy_rI/AAAAAAAAEWU/UTs_BnVVQCg/s1600/P1170496.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-I429czjq8XE/VE_Askhy_rI/AAAAAAAAEWU/UTs_BnVVQCg/s320/P1170496.JPG" width="320" /></a></div>
Obserwując własne dzieci i uczestnicząc w ich tarciach charakterów jestem niezwykle zafascynowana ich rozwojem osobistym, ale i czasem mam ich po prostu dość- młode silne charaktery, które dziś dają mi i mężowi w kość, ale za kilka lat widzę w mojej Zuzce przewodniczkę innych, zaś w Józku człowieka postępu. To jest takie cudowne widzieć młode umysły, które już teraz walczą o swoje i wierzą w "swoje" . Wierzą w swoje pomysły, mają marzenia, a jednocześnie są w stanie pomóc mi we wszystkim. Ostatnio cała nasza rodzina ogląda zaciekle "Niekończąca się opowieść",, ach te ziarenko fantazji- ile one nam daje radości!!!!<br />
<br />
Oczywiście oprócz tej strony fantazji w naszym domu co raz częściej zdarzają się kłótnie między Zuzą i Józkiem, w które czasami ja się oczywiście angażuję, jak już nie mogę słuchać naszej Zuzki, która z przewagą słowną Józka miażdży, na co on czasami nie wiem jak już zareagować i pragnie uciszyć siostrę jak rycerz, biorąc swój ulubiony miecz i chcąc wymierzyć sprawiedliwość.<br />
Od małego starałam się uczyć dzieci wyrażania uczuć, mówienia o problemach i super to się sprawdzało, ale coś ostatnio widzę duże problem u Zuzki zazdrości-potrzeby bycia tylko ze mną i wściekłość na Józka za to, że jest. Staramy się z mężem dzielić swój czas, żebym z Zuzką jak najwięcej spędzała czasu, rozmawiała jak najwięcej, ale jej stosunek do Józwika jest czasami przerażający:), ale damy radę, oto kilka zasad, które nam pomagają:<br />
<br />
<b>1.Co dzień siłowania dla mnie- muszę być odstresowana, aby przyjąć na "klatę" zazdrość Zuzki</b><br />
<b><br /></b>
<b>2. Budzenie jej z uśmiechem na twarzy, wspólna droga do szkoły ze śpiewaniem wspólnych piosenek, rozmowy o szkole</b><br />
<b><br /></b>
<b>3.Co dzień rozmowy o jej problemach, nie oceniając jej, zachęcając do wyrażania uczuć</b><br />
<b><br /></b>
<b>4.Snucie planów na przyszłość, jak ona wyobraża sobie siebie, co sprawia jej przyjemność, czego nie lubi</b><br />
<b><br /></b>
<b>5. Podkreślanie jej wspaniałych dobrych stron</b><br />
<b><br /></b>
<b>6.Pomoc w każdym problemie</b><br />
<b><br /></b>
<b>7.Realizacja jej potrzeb, pragnień - na topie zakupiona maszyna do szycia, na razie mamy problem z obsługą :) i chodzenie na ścianę wspinaczkową wraz z jej koleżankami z przedszkola, za którym tęskni, te spotkania z "starymi" przyjaciółkami są dla niej niezwykłym relaksem oraz wspólna nauka gry na pianinie.</b><br />
<b><br /></b>
<b>8.Tłumaczenie i okazywanie swoich uczuć wobec niej jak i wobec Józka, rozmowy o miłości, czytanie różnych książek ukazujących, iż nie tylko my mamy takie problemy w życiu. Polecam książkę "Moje szczęśliwe życie" , polecam!!!</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhslIHr1cIHYw0X6Ko-VwHgPBMs5HAkGRnHjmSCGys2KxCFl_tKXT7QDgBC59MX-96DXnCi-SeLjkQ0i08f4KorhezKB_wJ7xz8NPcgJ6rb9I9F-vEQAy44WHQs_12EZ5a8mVYGhyphenhyphens9Y7UL/s1600/moje-szczesliwe-zycie_420pxrgb.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhslIHr1cIHYw0X6Ko-VwHgPBMs5HAkGRnHjmSCGys2KxCFl_tKXT7QDgBC59MX-96DXnCi-SeLjkQ0i08f4KorhezKB_wJ7xz8NPcgJ6rb9I9F-vEQAy44WHQs_12EZ5a8mVYGhyphenhyphens9Y7UL/s320/moje-szczesliwe-zycie_420pxrgb.jpg" width="225" /></a></b></div>
<br />
<b><br /></b>
<b>9. Świecić przykładem, nie musi być taka jak Ja, ale niech wie, iż ja kocham nad życie, ale i też mam złe momenty i otwarcie jej mówię, dlaczego jestem zła, dlaczego się unoszę, podkreślając, iż ja i nikt jest idealny i każdy ma prawo do szczęścia jak i smutku, złości.</b><br />
<br />
Jak czasami już mam dość zachowania Zuzki i mam ochotę coś jej powiedzieć, po prostu jej dogryźć, przypominam sobie jakie było jej życzenie na święta pod choinkę , "Aby na świecie nie było wojen, aby wszystkie dzieci były zdrowe i miały jedzenie i rodziców", to wiem, iż to jest tylko gorsza chwila w jej dniu, a w środku jest wielkie serce, które będzie pomagało w życiu innym, tylko trzeba pomóc, aby to serce nie zniknęło, okazać jej zrozumienie. Nie oceniać, ale rozumieć.<br />
<br />
To tyle jeśli chodzi o Zuzie, zaś Ziutek jest mniej skomplikowany jak narazie :), ale z nim też co dzień rozmawiam, też spędzam z nim czas,kiedy Zuza odrabia lekcje, czytamy Książki o Dinozaurach lub oglądamy katalogi Lego, bądź budujemy klocki Lego, walczymy mieczami.<br />
<br />
Oczywiście staram się również spędzać wspólnie czas do tego służą głównie zabawy w gry planszowe, bądź totalne wygłupy- skakanie , uciekanie, zabawy w chowanego jak i czytanie książek, wspólne chodzenia do kina- ostatnio zrobiliśmy maraton, najpierw na film "Bella i Sebastian 2", potem na "Gwiezdne wojny", każdy z nich zadowolone.<br />
<br />
<b>Oprócz tych wszystkich środków, aby każde z nas było szczęśliwe chcę podkreślić fakt, iż kłótnie miedzy rodzeństwem nie są wyłącznie negatywne, lepiej, aby dziecko się złościło i wyrażało swoje emocje, niż było zobojętniałe. Dzieci, które potrafią się kłócić czują się w domu bezpiecznie, wyrażają siebie. Kiedy my się kłócimy jest to normalne? A dzieci nie nie mogą? One też przecież też są ludźmi! Tak jak Korczak powiedział -"Nie ma dzieci, są ludzie"!</b><br />
<b><br /></b>
<b>Na dziś kończę, lecę naładować energie na dalszy dzień :D, następnym post o Jedynakach- czy faktycznie są większymi egoistami? i czy są skazani na samotność w życiu dorosłych?</b><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
.szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-83050225931972675432015-11-04T03:06:00.003-08:002022-08-13T02:20:42.883-07:00CZEMU NIEKTÓRZY TRAKTUJĄ DZIECI JAK BEZMYŚLNE ISTOTY?Dziś w trakcie jazdy komunikacją miejską obserwowałam dwa babcie jadące ze swoimi wnukami w wózkach- dzieci koło roku czasu. Przez 3 przystanki jechała babcia nr 1. i rozmawiałam z wnukiem w sposbó normalny, bez zdrobnień ( ja nie wiem, o co chodzi z tymi zdrobnieniami, czemu to ludzie dorośli robią, chociaż dzieci kilkudniowe czy kilkutygodniowe itd. nie wiedzą, że to zdrobnienia!!!). Dzieciak ją słuchał uważnie, pytał się normalnie , a ona mu normalnie tłumaczyła. Super, uwielbiam takich ludzi , którzy rozmawiają z dziećmi jak z dorosłymi. Na 4 przystanku wtargnęła babcia nr 2 i pech dla babci nr 1 usiadła tuż za nią. I się zaczęło, "ojoj jaki ty jesteś śliczny, oojoj jakie ty masz niebieskie oczka, ojoj"- babcia numer 1 przewracała oczami, nie zrewanżowała się, aby prawić komplementy wnukowi babci numer 2. Przecież dziecko wyczuwa tą sztuczność, czy trzeba cały czas gadać do dzieci, one czasami nie maja ochoty tego słuchać, zwłaszcza od obcych osób.<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7TdLloJPalMPDFYBIBrl0mn-nGmTkvA3cyU89y_H7CumUIUvxIWyPhr-pScXbN_HA1NuJDsAGvgUmE9SizU-pZP3blJ7zKXIHsWDz2GdpAzOl36ZM8izgUL4PYh64i6wTJ0rCykAmxEhyphenhyphen/s1600/janusz-korczak-2012-hp1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="282" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7TdLloJPalMPDFYBIBrl0mn-nGmTkvA3cyU89y_H7CumUIUvxIWyPhr-pScXbN_HA1NuJDsAGvgUmE9SizU-pZP3blJ7zKXIHsWDz2GdpAzOl36ZM8izgUL4PYh64i6wTJ0rCykAmxEhyphenhyphen/s400/janusz-korczak-2012-hp1.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"NIE MA DZIECI, SĄ LUDZIE" -J.KORCZAK</td></tr>
</tbody></table>
Kiedy babcia numer 1 tłumaczyła wnukowi o otwieraniu się drzwi i zamykaniu, babcia numer 2 pakowała w swojego wnuka słoik zupy, chociaż mały grubiutki, ale zupę trzeba mu wepchnąć. Ja rozumiem jak dziecko słabo przybiera na wadzę czy jest chore, a takie pakowanie bez potrzeby głodu jak dla mnie powoduje rozdrażnienie dziecka...przecież dzieci odczuwają również dyskomfort przejedzenia, a nie tylko głodu. Odczuwają potrzebę ciszy, nie tylko jak śpią, ale również jak patrzą nam prosto w oczy i tylko chcą być z nami. Czemu część ludzi traktuje dzieci jak debili. Czy jak mówię do dziecka rocznego "Ojojoj ale ty masz piękne oczy", czy dziecku to sprawia przyjemność, czy one nie mając jeszcze względu w to jak wygląda obchodzi czy ma ładne oczy?? To jest tylko takie gadanie byle by gadać. To samo dotyczy kłótni między rodzicami, rodzice się kłócą, dzieci przecież słyszą i odczuwają emocję, a rodzice mówią "Nie kochanie, wszystko w porządku", ale przecież dziecko wie, iż nie jest w porządku, a tu słyszy kłamstwo od mamy/taty i jest zamotane. Ja nie mówię, aby wciągać dzieci w problemy, ale wytłumaczyć generalnie co się dzieje w domu. Najgorsze wyganianie jest do pokoju, bez dbania o to, iż dzieci się po po prostu<span id="goog_503267890"></span><span id="goog_503267891"></span><a href="https://draft.blogger.com/"></a> przejmują naszymi problemami, one zostają nie po to, aby nam przeszkadzać tylko pomóc chcą nam tak jak i my im pomagamy. To samo czasami rodzice mówią o dziecku w jego obecności jak by słyszało, a potem "Nie, nie, to nie o Tobie"....matko święta .<br />
Wo gołe zwrócimy uwagę, czy dzieci w rozmowie z innymi dziećmi stosują zdrobnienia i zachwycająca się "Jakie ty masz ładne oczka??" Ja nigdy nie widziałam, aby moje dzieci czy dzieci moich znajomych rozmawiały w ten debilny sposób? Dziecko to nie debil, który łyknie wszystko co mu się powie. Teraz sobie wyobraziłam scenkę, jak siedzą z koleżanką z pracy i jej mówię zdrobnieniami "Sylweczko kochana, ojoj jakie ty masz śliczne nóżeczki, ojojoj ale masz piękniusie ząbeczki"- Od razu by mnie wzięła za debila. Czemu uczymy dzieci błędnej mowy??<br />
Korczak pisał, iż nie ma dzieci, są ludzie!! Dużo bym dała, aby poznać Korczaka czy Montessori - oj oczami wyobraźni widzę jak by im słuchała w jakiejś małej kawiarni przy świecach- niestety nie ma tych wspaniałych pedagogów wśród nas, ale my możemy kontynuować ich pracę, wychowując naszych dzieci na nie-debili :D.<br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=ohaFySwuYqc">https://www.youtube.com/watch?v=ohaFySwuYqc</a><br />
<br />
Paulina- mama Józia i Zuziszczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-35654533520155285262015-10-07T03:39:00.001-07:002022-08-13T02:20:45.676-07:00DAJ DZIECKO SAMODZIELNOŚĆ!!!Już wiele razy podkreślałam jak wielką wartość dla mnie jako rodzica ma samodzielność dziecka. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUvm0PHhYZ30UMidDDmK5pHfLYzzRcm2o9oDPCtbIT4_6_0o2WA-jI50wNV-H2WCILOK6aMxYt-TxDBuKH9zU8BjjQQBO4jwsnq6xex2OyAr85gRPOd7dIp9bCSoK07Uq8dw9JfCahkzzx/s1600/DZIECI.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="321" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUvm0PHhYZ30UMidDDmK5pHfLYzzRcm2o9oDPCtbIT4_6_0o2WA-jI50wNV-H2WCILOK6aMxYt-TxDBuKH9zU8BjjQQBO4jwsnq6xex2OyAr85gRPOd7dIp9bCSoK07Uq8dw9JfCahkzzx/s400/DZIECI.jpg" width="400" /></a></div>
Teraz bywając i w przedszkolu i w szkole mam większe pole co "podglądania" ograniczenia samodzielności dzieci przez rodziców. Te nasze małe fajtłapy europejskie- nie wszystkie oczywiście dzieci są nimi- ale powodują we mnie chęć ucieczki do miejsca, gdzie rodzice mają wrodzone, aby nie ograniczać swojego dziecka rozwoju cech do przetrwania w życiu. Jak zwykle widzę w wyobraźni dzieci azjatyckie, ale tak jak pisałam posta ostatniego mam również kontakt z dziećmi d Domu Dziecka od jakiegoś czasu i na ich przykładzie widzę radykalną różnice w tak zwanym "ogarnięciu się". Tak wiem, te czy inne dzieci są różne, kultura inna, inne więcej przeszły, ale chciał bym oddzielić stan emocjonalny od zachowań typowo odpowiadające są np.ubranie się, zjedzenie, orientacje ogólną w ciągu dnia itp. Znam i takich co wycierają pupę dziecku 5 letniemu!!!! Tragedia. Dziecko nie ma prawa decydować czy jest głodne, czy jest mu gorąco, czy jest zmęczone, czy może siku!!! Wczoraj siedzę na boisku szkolny-gorąco-20 stopni-dzieci biegają i nagle wchodzi mama po dziewczynkę i od razu " Jak ja ci kazałam się ubrać??!!". Mała cała spocona, ubrana w getry i bluzkę z długim rękawem- matka na silę wcisnęła na nią kurtkę puchową. . Teraz bądź cicho słuchaj, ale jak będziesz miał naście lat pretensje "A co ty taki dupowaty, no decyduj". Albo jak widzę matki z córkami w sklepie "Jaką chcesz bluzkę"...dziecko przez 10 min się zastawia i nagle znajduje swoją wybraną rzecz (przecież zostało o to poproszone przed 10 minutami), a mamcia "A popatrz, a może taka?" :)... Mi nie chodzi o to, aby obciążać dzieci odpowiedzialnością za wszystko, bo oczywiście wiele rzeczy jeszcze nie wiedzą, ale pozwólmy im zadecydować tak do końca, a nie róbmy iluzji samodzielności. Dziecko ma prawko, aby być mu gorąco-częściej rusza się więcej niż my, ma mniejszy krwiobieg, jest mu cieplej..ma mniejszy żołądek nie umrze z głodu...nie musi odczuwać tego samego co my i mieć ciągle zadowolenie z tego co my mamy. Czasami zaprowadzając dzieci na jakieś zajęcia dodatkowe- ruchowe głównie, mamy poczucie, iż dla nich to zabawa, ale to nie jest zabawa to jest ich obowiązek, który może sprawiać radość. I dość często słyszę jak dziecko prosi opiekunów "Chodźmy na plac zabaw", a rodzic na to "No przecież pobawiłeś się" :D. Zupełnie inna perspektywa patrzenia na owe zajęcia.<br />
Wracając do dzieciaczków, moich ukochanych podopiecznych, ile oni mają samodzielności, 6 letnie dzieci zrobią wszystko. Tak wiem życie im nie dało dużo radości, ale na pochwałę zasługuję samodzielności dzieci- to co nasze domowe dzieci robią przez 30 min , moich podopieczni potrafią zrobić to w 5 minut, Ubranie się, wykąpanie, śniadanie raz chciach- wszystko płynnie idzie. Abstrahując od ich problemów emocjonalnych, widzę na ich przykładzie wielką przepaść między własnie nimi, a dziećmi o niby dobrym stanie emocjonalnym z jednoczesnym brakiem samodzielności. Widzę patrząc na nich, iż jednak mogą dzieci być taki samodzielne, o jakich pragniemy , aby były ,kiedy rano jest mało czasu, a nasze się guzdrają. :D.<br />
Kiedyś na zajęciach na studiach, niestety nie pamiętam nazwiska psychologa, który to stwierdził na własnym przykładzie, iż dziecko od 3 roku życia jest w stanie samo przeżyć. W czasie II wojny światowej ile dzieci tak naprawdę było zdanych same na siebie i jakoś dały radę. Pamiętam jak Józio się urodził Zuza od samego początku mając 22 miesiące potrafiła go nakarmić, zmienić pieluchę i trwało to do dzisiaj, nic nie była przymuszona, ale nie była zniechęcana i wiem, iż potrafiła by go ogarnąć jak by była potrzeba. Jaką chęć do samodzielności zduszamy w dzieciach nie pozwalając im na nic. Najpierw wychowujemy jak w bańce mydlanej, a potem wrzucamy je w dżungle życie i dziwimy się, że sobie nie radzą, co rodzi się frustracja w rodzicach.... :(. Niech się "sparzą", niech zaznają uczucia porażki, przykrych słów, brudnej pupy :), zamydlenia oczu, brudnego ubrania jak robią kanapki do szkoły, niech upadną, nabiją guza, poleci krew- my im dajmy "dobrą wolność", tylko co najważniejsze ROZMAWIAJMY Z NIMI- nie oceniajmy ich, tylko ich zachowanie, nie czepiajmy się, tłumaczmy i będzie super!<br />
<br />
<br />
Paulina-mama Zuzi i Józia<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-23300950868190908172015-09-18T01:15:00.001-07:002024-01-28T02:39:10.438-08:00POLSKI CYRK<div style="text-align: justify;">
Z powodu braku czasu i lenistwa nie pisałam bloga, ale wczoraj oglądałam wiadomości i to co </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Ped4kaF9DhIKq0YpmyO9uS2bJv9ktJb1bjHgG0ldYuhsBZKrI6K2mCIdXdsbwRPvFYuB7EO0wD_QLbLBG0WFfqE8ZCXQJS746yrmUGu_ZxBSGWlQynKMYEBhcHPyFG1DD9Qh0ag-HNi_/s1600/zdjecie_20120222225745_306.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Ped4kaF9DhIKq0YpmyO9uS2bJv9ktJb1bjHgG0ldYuhsBZKrI6K2mCIdXdsbwRPvFYuB7EO0wD_QLbLBG0WFfqE8ZCXQJS746yrmUGu_ZxBSGWlQynKMYEBhcHPyFG1DD9Qh0ag-HNi_/s400/zdjecie_20120222225745_306.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
zobaczyłam , spowodowało chęć wylania z siebie myśli. Oczywiście chodzi o problem uchodźców, tych złych ludzi, tych terrorystów, tych brudnych Muzułmanów!!! Cóż za podejście chrześcijańskie drodzy Polacy. Ja wiem, iż jest też potężna grupa ludzi, którzy jak by mogli wzięli by pod swój dach potrzebujących, ale są niestety i tacy którzy by i z widłami stali przy granicy swojego miasta, wsi- rasizm w każdej postaci przelewa się przez krew Polaków, ale jak my Polacy jedziemy w różne strony świata i "zabieramy" pracę innym rodowitym , cóż za prostactwo umysłowe wkradło się w naród mój ojczysty. Hitem dnia wczoraj w wiadomościach było, iż chyba w dolnośląskim wjechał autokar z turystami z Malty, a co Polacy na to ?? Haa- Policja!!! Nielegalni w kraju!!! Trzeba z nimi do więzienia!!! Jeden z moich znajomych, który zwiedził cały świat i jest człowiekiem bardzo mądrym powiedział, iż Europa gnuśnieje , może nie cała ale jakaś jej część -również Polska jest w tej części gnijącej niestety. Ciekawa jestem czy ten kto prawi mądrości o kulturze Muzułmańskiej, czy zna jakiegoś Muzułmanina, czy cokolwiek poczytał oprócz forum na internecie w co wierzy Muzułmanin, jakie wyznaje wartości? NIE, NIE, NIE! Oczywiście przyjdzie 2 tyś, a może 10 tyś ludzi odr razu wybudują Meczety i będą nas zabijać! Tak, my Polacy niczym "naród wybrany", żyjący czasami drugiej wojny, nie znoszący w ciągu dalszym Niemców, my będziemy oceniać innych ludzi. Kto dał ci prawo oceniać innego? Kim jesteś, aby oceniać innych ludzi? Nikim, nicość przenika przez głowy i serca innych. Wyrzucony syryjski chłopczyk na brzeg morza to manipulacja medialna, nie to śmierć dziecka- a może to jak byś nie miał/miała takiego szczęścia mieszkać w kraju nieogarniętym m wojną to mogło by być twoje dziecko? Chwila refleksji, jak ty byś się zachował uciekając z kraju szukając czegoś lepszego dla siebie i dla innych. Jak słyszę argumenty, że to są zdrowi i silni mężczyźni-logiczne - kobiety i dzieci są słabsze jak mają uciekać no jak? My marudzimy, że musimy zawieść dzieci z przedszkola/ szkoły na zajęcia i już ogarnia nas niemoc i jęczenia,a co oni mają zrobić bez pieniędzy, szans na lepsze jutro, bez jedzenia i dachu nad głowę? To są ludzie, tacy sami jak ty, dzieci które pragną tego samego co twoje dziecka, ja nie rozgraniczam tego człowiek jest człowiekiem, przecież od jednego Boga jesteśmy !!! Gdybyśmy byli tacy odważni jak oni !!! My jesteśmy tacy cudowni- a ile kobiet jest bitych i dręczonych przez swoich partnerów , ile matek bije swoje dzieci, ile jest spraw w sądach o znęcanie się, dlaczego jest coraz więcej spotów reklamowych o przemocy fizycznej jak i psychicznej?? Dlaczego, uważamy,iż inni są gorsi od nas? Normalnie nurt narodowców będzie mieć za kilka dni tylu zwolenników obrony Polski przed "falą terrorystów". Od jakiegoś czasu mam kontakt z dziećmi z Domu Dziecka - słyszę, że oni maja poczucie, iż w oczach innych są tymi gorszymi- to jest właśnie taki rasizm nawet dla swoich. Ile pośród nas jest zagubionych samotnych dzieci, nastolatków, których rodzice ( tacy chrześcijańscy) nie potrafili ze swojej winy otoczyć ich miłościach- krew się we mnie buzuje pisząc</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
o tym, gdyż znam problemy tych dzieciaków, tym młodych ale jak już doświadczonych ludzi, którzy od dziecka walczą o swoje i już mając naście lat mają już dość, są zmęczeni i buntują się przed światem, który dla niuch jest tak krzywdzący. Z każdym dniem niestety nie wiem jaką perspektywą mam patrzyć na życie, aby nie widzieć krzywdy innych, zwłaszcza dzieci. Czy istnieje jakieś miejsce na Ziemi, gdzie dzieci nie są krzywdzone? Gdzie ludzie są tolerancyjni dla innych, gdzie można czuć się naprawdę bezpiecznym Chyba nie ma takiego miejsca, ale my możemy tworzyć sami w domu jak i w swoim otoczeniu taki właśnie świat dobroci i tolerancji i nietolerancji na rasizm krzywdę innych. Pomagajmy innym, a pomożemy sobie jak i swoim dzieciom.</div>
szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-64650431365243082702015-08-05T07:42:00.001-07:002022-08-13T02:20:53.563-07:00WYPAD DO BUENOS AIRES :)Taki mały żart w tytule postu. No niestety nie byliśmy w Buenos Aires...ale w Kudowie Zdrój w pensjonacie o nazwie Buenos Aires...w sumie orginalna nazwa, a nie Kudowa Spa, czy Uzdrowisko Kudowa...pensjonat bardzo przyjemny, w drugiej linii "od centrum", graniczący z mała uliczką od strony frontu i z lasem od tyłu. Przemiła obsługa, w większości ludzie straci w obsłudze- bardzo ciepła atmosfera. Za pokój 3 osoby ze śniadaniem (normalne- chleb, wędlina, jajecznica, kiełbasa itp.)- 170 zł. Cena taka sobie, ale po przejrzeniu paru ofert to oferta ekonomiczna, niektóre hotele liczą sobie za naszą 3 -prawie 400 zł za dobę...Aj polska turystyka w porównaniu do Azji- drożyzna ze hoho... Czemu Kudowa...Chciałam w trakcie przerwy w przedszkolu i mojego wymuszonego urlopu na ten czas jechać nad polskie morze, gdyż nasze dzieci były prawie wszędzie, ale nigdy nad polskim morzem, więc chciałam im pokazać Bałtyk, jednak tłumy ludzi i ceny zniechęciły mnie. Wybrałam model tańszy i bliższy...a powietrze też czystsze.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLzIwuw5yt7iOX57FimJHf32dIFbec6B7Pn-gKJEKGi8-lkOvjOysDp5tLOQlIFzcSyLA4WowHcgsBW92SUa7A0m4BcqrS8whJqPxFxSNFFR6jYWAiDmtQ6Zzs8Ydn6w6bb-W8O-gSSnw7/s1600/20150730_110947.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLzIwuw5yt7iOX57FimJHf32dIFbec6B7Pn-gKJEKGi8-lkOvjOysDp5tLOQlIFzcSyLA4WowHcgsBW92SUa7A0m4BcqrS8whJqPxFxSNFFR6jYWAiDmtQ6Zzs8Ydn6w6bb-W8O-gSSnw7/s320/20150730_110947.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh24cF8LlIsT7HTtR-HljWlMDsJC8R2CoSpZVpZ0m4D58UbKbj1FFcn1WnkcQpsmH0SHcwHsvjpJB5UIDcpUqSWba-K1514iT5uW87zwcgRvLWHh9RhyphenhyphenDjKTtnAuvvgRsRLYc1C9mCQp1Vg/s1600/20150730_110950.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh24cF8LlIsT7HTtR-HljWlMDsJC8R2CoSpZVpZ0m4D58UbKbj1FFcn1WnkcQpsmH0SHcwHsvjpJB5UIDcpUqSWba-K1514iT5uW87zwcgRvLWHh9RhyphenhyphenDjKTtnAuvvgRsRLYc1C9mCQp1Vg/s320/20150730_110950.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Przyjechaliśmy w zeszła niedziele i wróciliśmy w czwartek. Podróż autobusem PKS za naszą 3 - 46 zł. Józek jechał na całkowitej zniżce, Zuza ulgowy, a ja normalny - całość 46 zł. Podróż niecałe 2,5 h. Mało ludzi w busie, bąble przespały cała drogę.<br />
<br />
Pierwszy dzień szybkie obczajenie, gdzie można zjeść, posiedzieć na spokojnie itp. Pierwsze, co zaliczyliśmy to plac zabaw. Park zdrojowy jest czysty, ku mojej uciesze-brak psich kup!!!!!!!!!, w końcu w Polsce duży czysty park-cudownie. Plac zabaw zadbany, zamknięty (przy moim Józku, który ciągle znika komfort poczytania książki na ławce). Z placu zabaw przeszliśmy się wzdłuż drogi głównej, no nic ciekawego, ale musiałam znaleźć "Biedronkę"- jest przy hotelu "Willa Zuzanna czy Zuzia". Kiedy dzieciaki umierały z głodu, a ja chciałam usiąść i się napić "czegoś", wymusiły na mnie pizzę....nie napiszę nazwy pizzerii, ale takie ohydztwo to ja dawno nie jadałam, pizza standartowa-szyna, pieczary, ser.....spód ciasta przypalony, pieczarki to niepokrojone w plasterki tylko w kwadraty, wypadały z pizzy w trakcie podnoszenia, gdyż niepokrojone....ale już nie chciałam robić awantury, zamówiłam sobie piwko z sokiem malinowym i jakoś przełknęliśmy to "coś", oczywiście więcej nie poszliśmy. O 21 byliśmy na terenie ośrodka- zakupiłam im w biedronce, takie pierdółki, naciągnięte przez gumę lecą w górę i świecą- takie coś lata w rynku we Wrocławiu (oczywiście cena kilkakrotnie wyższa), poopuszczaliśmy pierdółki, ryjki się cieszyły, przez pół godziny, a ja napawałam się ciszą i zielenią.<br />
<br />
Kolejnego dnia o 8 30 śniadanie, trochę porysowali w pokoju i wyruszyliśmy do Parku Zdrojowego, nie wchodziłam do pijalni0 tłum ludzi, od razu poszliśmy na plac zabaw, zaś potem dotarliśmy do Parku Linowego- 10 zł od dziecka za przejście odcinka dość krótkiego, bąble przeszły dwa razy każdy, oczywiście chciały więcej, ale ja nie zamierzałam więcej płacić, więc Zuza zaproponowała, że da 60 zł ze swojego kieszonkowego i wrócimy następnego dnia. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC8d5ZA-4CQMbQJ4RvL2Sfh0qyKJEQFvw82sPmO-nogFkWKIsoN0fU0DUl7eN9UB5infKKjCYHO05gDbWcyC6rnEpMZlCdVzBrU4hhlIOYNOYEPLrbvANEYYGpS-ZH9V2_GYwoKmugxojC/s1600/20150727_131344.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiC8d5ZA-4CQMbQJ4RvL2Sfh0qyKJEQFvw82sPmO-nogFkWKIsoN0fU0DUl7eN9UB5infKKjCYHO05gDbWcyC6rnEpMZlCdVzBrU4hhlIOYNOYEPLrbvANEYYGpS-ZH9V2_GYwoKmugxojC/s320/20150727_131344.jpg" width="180" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEmiOLguDMBDJlfZgd5MXHPn1D_cYrjINCfw338PfF6KPoeHEjI-MU5nhRXw7tMTO8LS7ZWBRlMvskA_HEpzgPw3B1EBsSWLPLN-6wYV6dRs2E89IaO5UqJR3Aq8IFMny6CYl1V8YMk_kj/s1600/20150727_131948.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEmiOLguDMBDJlfZgd5MXHPn1D_cYrjINCfw338PfF6KPoeHEjI-MU5nhRXw7tMTO8LS7ZWBRlMvskA_HEpzgPw3B1EBsSWLPLN-6wYV6dRs2E89IaO5UqJR3Aq8IFMny6CYl1V8YMk_kj/s320/20150727_131948.jpg" width="320" /></a></div>
Ta propozycja bardzo mi się spodobała wolę, aby wydawała na takie formy zabawy, niż na bzdurne zabawki albo słodycze…Potem połaziliśmy po lesie- cały dzień na dworze, trochę popadała deszcz-wtedy siedzieliśmy na pod drzewem, obserwowaliśmy żywicę na drzewie, czytaliśmy książki. Bąble są dość sprawne, więc każdy drzewo, krzak, pień traktują jak plac do ćwiczeń. Nie nudziliśmy się. Wieczorem zjedliśmy w barze mlecznym „Ania” pyszny obiad- zupa pomidorowa- 4 zł, kotlet drobiowy, ziemniaki plus zestaw surówki- 17 zł plus kompot-ceny nie pamiętam. I znów wylądowaliśmy na placu zabaw, gdzie byliśmy do 21 30- zostaliśmy sami, więc razem z nimi pobiegałam po placu zabaw- oni tak uwielbiają bawić się w berka…ale jakoś głupio się czuję, kiedy inni dorośli patrzą, a tyle radochy dla bąbli. Potem znaleźliśmy jeżyka i obserwowaliśmy go przez 30 minut. Wróciliśmy- szybka kąpiel i bajka „Zuzia spotyka nieznajomego”, bąble padły, a ja zaczęłam czytać książkę, którą zakupiłam w sklepie papierniczym za 10, 50 zł – tania, a gruba - chińskie autora o pseudonimie Moyan tytuł książki MOYAN żaby- miło się czyta, polecam<br />
<br />
Kolejny dzień- 8: 30 pobudka, śniadanie- dziś parówki(wczoraj jajecznica), i w drogę do Muzeum Zabawek- 5 min spacerkiem. Koszt biletu 2 ulgowe ( 8zł) + 1 normalny 11 zł= 27 zł. Dzieci z początku chaotycznie przeszły, ale przeszliśmy z 20 razy całe Muzeum i wtedy się zainteresowały. Ja miałam dziwne uczucie, niestety kiedyś oglądnięte horrory wpłynęły na moją psychikę, lalki z dawnych lat działają na mnie dziwnie- ich oczy- takie ciemne plus te porcelanowe twarze- aj.. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyhANhl1GqGDmho70VxFF6phAV9ZYjiccN3lzzp4bPSXKJVqu1DGxLt0ajne3N5GDBHY7SHZN4Vq-hUiApCqppbdUj0lRMVTbAV7YC8sAsf86cG4ijvOPukCkHqn60W9xC1UljvSCZheKz/s1600/20150727_121143.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyhANhl1GqGDmho70VxFF6phAV9ZYjiccN3lzzp4bPSXKJVqu1DGxLt0ajne3N5GDBHY7SHZN4Vq-hUiApCqppbdUj0lRMVTbAV7YC8sAsf86cG4ijvOPukCkHqn60W9xC1UljvSCZheKz/s320/20150727_121143.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEx1uFiVUSa7bXaTVMyOT7UB-bR51yPuEqW5CUZn9kb4gxeD4ZlZSHBXa89o6-yLDB1zGOeXqCcsNJLPmYn-vJ9A28-gJ0kOey6oiD4k0seskBRinkad4S6Z6F7IdWcok1R7GEUCDyENRV/s1600/20150727_121850.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEx1uFiVUSa7bXaTVMyOT7UB-bR51yPuEqW5CUZn9kb4gxeD4ZlZSHBXa89o6-yLDB1zGOeXqCcsNJLPmYn-vJ9A28-gJ0kOey6oiD4k0seskBRinkad4S6Z6F7IdWcok1R7GEUCDyENRV/s320/20150727_121850.jpg" width="320" /></a></div>
W Muzeum spędziliśmy z 1,5 h, ; potem niestety wata cukrowa- kupują ją dwa razy w roku- nie znoszę ohydztwo- ale przy wyjściu z Muzeum Pani w kasie powiedziała, że na bilety jest zniżka na watę cukrową i już mordką moich kochanym zaświeciły się oczy o „dobru zakazanym”, jaka radość z waty : D:D …Następnie poszliśmy pochodzić po górach i dzień nam minął jak nic. Cały dzień w ciszy, zielenie i czystym powietrzu-Ziutek czuł się fenomenalnie.<br />
<br />
Kolejny dzień – wycieczka autobusem do Muzeum Papiernictwa- już nie pamiętam, jaki koszt biletów, wejście do Muzeum płaciłam tylko ja chyba z 10 zł, zaś warsztaty dla dzieci robienia własnych kartek – chyba 15 zł od głowy, ale kurczę nie pamiętam. Muzeum same w sobie- nic ciekawego, ale warsztaty bardzo im się podobały. Bardzo miły pan prowadził z dużą dozą cierpliwości i fajnym niegłupkowatym podejściem do dzieci. Z Muzeum dzieciaki wyszły głodne, więc hop włączone on-line i wyszukiwanie Baru Mlecznego, który okazał się być 5 minut spacerkiem. I tu ceny o połowę mniejsze, niż te w Kudowie Zdrój- zupa 2 zł, zestawy obiadowe 10 zł góra, potem pochodziliśmy po centrum i jak zwykle trafiliśmy na plac zabaw. Dzieciaki pobawiły się z 2 godziny, poznały nowych znajomych- dla mnie jest to bardzo ważne, aby byli kontaktowi i chętni do poznawania innych ludzi w każdym miejscu- otwartość pomaga w życiu. A ja wierzę, iż nie na siłę, ale przez różne miejsca przebywania dzieci uczą się bycia chętnym do poznawania obcych. Potem w drodze do autobusu zakupy w Biedronce – powrót do Buenos Aires. Rzuciliśmy zakupy i hops do Parku w poszukiwaniu jeży.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6YBMbsRP90Xi7_itQxlp3GPET3P_s9Hf4AUQiCZ5SQUpAwe_7pt_lwxXwxqhwiINw2TVE6-qgm28iR_ynXjwb3C2MXCfEYYJDcTokvPZS9aO0785V-3apJ2Uqnq4jOXg2POkpen3fQVFi/s1600/20150728_141524.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6YBMbsRP90Xi7_itQxlp3GPET3P_s9Hf4AUQiCZ5SQUpAwe_7pt_lwxXwxqhwiINw2TVE6-qgm28iR_ynXjwb3C2MXCfEYYJDcTokvPZS9aO0785V-3apJ2Uqnq4jOXg2POkpen3fQVFi/s320/20150728_141524.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYUbwz6Dk7jb0QwbOz6vNFkqo81S-p2E_5Wt1WfkZ1GT2VaGFESExp0KGfDqroN2lecebnie-Ceo-eyl-VUdqd1E9oZtKfxbAy6IW8PdWGQLojTBtZbMkb7qCCl9rx1I_Oo3tJvSXk78qv/s1600/20150728_141528.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYUbwz6Dk7jb0QwbOz6vNFkqo81S-p2E_5Wt1WfkZ1GT2VaGFESExp0KGfDqroN2lecebnie-Ceo-eyl-VUdqd1E9oZtKfxbAy6IW8PdWGQLojTBtZbMkb7qCCl9rx1I_Oo3tJvSXk78qv/s320/20150728_141528.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpfKd0wrfiRvWsep6T8ratQ6VQsvHwT1pxLRXS66CS5U4sBYZHy9zRL8rEYVbHTFLlh2EcU6lqC3di3vXDsSS-dD0SbJIkJgi9yTolPVPAoB64hOPeJWyIuI3kfYLcXeyFS16BpMcuhCs0/s1600/20150728_141530.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpfKd0wrfiRvWsep6T8ratQ6VQsvHwT1pxLRXS66CS5U4sBYZHy9zRL8rEYVbHTFLlh2EcU6lqC3di3vXDsSS-dD0SbJIkJgi9yTolPVPAoB64hOPeJWyIuI3kfYLcXeyFS16BpMcuhCs0/s320/20150728_141530.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqrtMR2XqA1hDbRxf08cgK46gg-1fHDGCTnYKcEKv9eCOsA4bHNvgqF4xxEnfYDG_IbuAIbdaIQqUT13EkmSMTBGpGcjS-xOC-vGrsD_KQtXAgAAxgvEYf6MtUU0lhAxb9gvuhF2B0_x8g/s1600/20150728_141732.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqrtMR2XqA1hDbRxf08cgK46gg-1fHDGCTnYKcEKv9eCOsA4bHNvgqF4xxEnfYDG_IbuAIbdaIQqUT13EkmSMTBGpGcjS-xOC-vGrsD_KQtXAgAAxgvEYf6MtUU0lhAxb9gvuhF2B0_x8g/s320/20150728_141732.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk0TvP_pC8UkFYCQUBAh_b5B85K0U1xVdpkNtA9jvCJrUIPOfQE1TQC-stItxddFcZfhaegUVmyv_nBRN65wPzZiwpkwofmiMtoNjFKErcr5MeSMN1xcoz8oCHUNt9q6xLuY7FEmAA-QIa/s1600/20150728_141742.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk0TvP_pC8UkFYCQUBAh_b5B85K0U1xVdpkNtA9jvCJrUIPOfQE1TQC-stItxddFcZfhaegUVmyv_nBRN65wPzZiwpkwofmiMtoNjFKErcr5MeSMN1xcoz8oCHUNt9q6xLuY7FEmAA-QIa/s320/20150728_141742.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Ostatni dzień- Zuzka wyciągnęła kasę 60 zł- od razu poćwiczyliśmy liczenie na monetach i poszliśmy do Parku Linowego, potem zaś do kaplicy Czaszek- nic fajnego, ale dzieci ładnie wysłuchały historii opowiadanej przez przewodnika- 3minuty pooglądały czaszki, pogadaliśmy o tym gdzie jest mózg w tej czaszce. Następnie dotarliśmy do Muzeum – Szlak Ginących Zawodów- pokaz kowala i lepienia z gliny- szczerze mówiąc strasznie denne- na szczęście były mini zoo najlepsza atrakcja dla dzieci. Pośmialiśmy się z sowy, która wyglądała jak ta Sowa Ewa z bajki „Pingwiny z Madagaskaru”. Po wydurnialiśmy się i wyszliśmy z tego czegoś…. Przeszliśmy inną drogą- z 3-4 km- bąble już padały…ale było fajnie taka wędrówka. Widzę, iż są gotowi na chodzenie po górach, więc hak tylko będę mieć kilka dni wolnego i będzie jeszcze ciepło wybierzemy się na wycieczkę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJq08nREOMD9uBF5MSkGEN5R6FJOQ_4opiNzVc5LhA_lKVWVdAViJDmLrj714lsc0YStkkYCKtFD8aFJmhyphenhyphenuEk3CgYijPBI1-8p5RO9gGe0LaiQUHcwEuENeLrcmxXs6VqD6C948gveKrI/s1600/20150729_164348.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJq08nREOMD9uBF5MSkGEN5R6FJOQ_4opiNzVc5LhA_lKVWVdAViJDmLrj714lsc0YStkkYCKtFD8aFJmhyphenhyphenuEk3CgYijPBI1-8p5RO9gGe0LaiQUHcwEuENeLrcmxXs6VqD6C948gveKrI/s320/20150729_164348.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Bardzo lubię spędzać z bąblami czas- daje mi to taką radość…Te dyskusje z nimi, kłótnie z Zuzą, Ziutka opowieści o złodziejach i potworach….Kocham to…. Już się łapię na tym, iż chciałabym, aby byli jak najdłużej tacy malutcy i kochani… to jest taki magiczny czas bycia z nimi- bycia z małymi istotami, które tak cię kochają i potrzebują twojego przytulenia, akceptacji, zakazu i wskazaniu dobra i zła, twojej kołysanki i przytulenia w ciągu nocy, tej dłoni, którą tulą do policzka jak zasypiają… oczywiście nie myślcie, iż cały czas jest sielanka, bo też krzyknę na nich, też mnie złoszczą, ale to chyba musi zachodzić zjawisko homeostazy psychicznej <br />
<br />
Mamuśki złościcie się, ale bądźcie szczęśliwe!!!!<br />
<br />
Paulina- mama Józka i Zuzi<br />
<div>
<br /></div>
szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6814562927452304943.post-78523676311952411352015-06-30T05:57:00.001-07:002022-08-13T02:20:58.050-07:00WROCŁAW NA WAKACJE- CO ROBIĆ, A CZEGO UNIKAĆ? :DUff,...jaka ulga bez tej jednej ósemki, jutro szwy będą zdjęte... ekstaza mnie ogarnia na myśl jaki będę mieć tydzień bez bólu głowy jak usunę wszystkie zęby mądrości......Dziś, kiedy wracałam z pracy do domu pomyślałam co zaproponuję dzieciaczkom moim w czasie przerwy w przedszkolu... zrobiłam burzę myśli i stwierdziłam, iż napiszę mini poradnik dla ludzi zwiedzających Wrocław w czasie wakacji z dziećmi "CO ZWIEDZIĆ WARTO I CZEGO UNIKAĆ"<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiu9kyOGsb1Wb_IyHDeGD22WLp21vYjRT2uwUs9hdV2xx95uXUXc2T-28aui6R6kRDXtOypcbqu46lLYBPTMSOoYsNzbE6hewAUHBSh7wiPJkECMN6a0Jf3CY6d7k3RN3oyGjMaRONmMWy/s1600/zoo.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiu9kyOGsb1Wb_IyHDeGD22WLp21vYjRT2uwUs9hdV2xx95uXUXc2T-28aui6R6kRDXtOypcbqu46lLYBPTMSOoYsNzbE6hewAUHBSh7wiPJkECMN6a0Jf3CY6d7k3RN3oyGjMaRONmMWy/s320/zoo.jpg" width="320" /></a>Wrocław cieszy się nowym ZOO z Afrykanarium ale nie zwiedzaj go w weekend, bądź święta- tłum ludzi do kas plus tłum do Afrykanarium- 2-3 h stania plus w czasie upałów, kiedy pełno ludzi w Afrykanerami jest duszno i po prostu nie przyjemnie, nie ma jak się zrelaksować..Najlepiej iść w poniedziałek-happy day- bilet rodzinny kosztuje 80 zł, normalnie kosztuje 120 zł. I nie kuście się jechać autem....korek i brak miejsca i drogi parking. Najlepiej wsiąść w centrum miasta w tramwaj numer 4 odjeżdża z przystanku Zamkowa i wysiadacie pod ZOO przystanek Hala Stulecia. Warto też zastanowić się nad kupnem biletu online.<br />
<br />
<br />
<br />
Kolejna atrakcja w pobliżu Rynku to Teatr Lalek... Teatr plus plac zabaw w parku- jedyne miejsce we Wrocławiu publiczne, gdzie można bez strachu (o odchody psie) położyć koc i zrobić sobie piknik z dziećmi. W parku jest plac zabaw- piaskownica i różne przeplotnie plus karuzela z konikami- 2 zł za przejażdżkę. W czasie weekendu i po godzinie 12 jest tłok na placu zabaw...I oczywiście pójść też na spektakl Aktualny repertuar znajduje się na stronie<br />
<br />
http://www.teatrlalek.wroclaw.pl/repertuar<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZksbFxnn6CT1CQntUjQ-WSb5K-mgjT5pCmFS1gvy0MwB7PLei5fIR5bYXBQGN9l0dzXKlcbnvaVikYbPrEn8HVH5z4b-PJwGphHHbLlNBGrGC5Mn2sceRcqVwet_E71koZDskYjegKwnp/s1600/teatr.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZksbFxnn6CT1CQntUjQ-WSb5K-mgjT5pCmFS1gvy0MwB7PLei5fIR5bYXBQGN9l0dzXKlcbnvaVikYbPrEn8HVH5z4b-PJwGphHHbLlNBGrGC5Mn2sceRcqVwet_E71koZDskYjegKwnp/s320/teatr.jpg" width="320" /></a></div>
Po spektaklu, zamiast na plac zabaw, można się wybrać na basen na ulicy Teatralnej- basen bez zjeżdżalni- w weekendy często mało osób...makarony, deseczki są na miejscu. Ja często chodzę z bąblami w weekendy, godzina kosztuje 10 zł i czasami jestem tylko ja i jedna osoba na czterech torach. Można spokojnie popływać i podszkolić u dzieci pływanie.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSOLjaUS4GGvDMSjXbBf3AOl1mqEBmWZnz2G2N3AZG5ebGmzQu_eNe4MsykcTqjfWE8Z1cWnqpXNwuBfS-YTM4dwoBTgebbqZEjRUCLBhZ2siRWBdIdw3Iv78PMFjZG-RHk3hZgDFBH3ls/s1600/plac.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSOLjaUS4GGvDMSjXbBf3AOl1mqEBmWZnz2G2N3AZG5ebGmzQu_eNe4MsykcTqjfWE8Z1cWnqpXNwuBfS-YTM4dwoBTgebbqZEjRUCLBhZ2siRWBdIdw3Iv78PMFjZG-RHk3hZgDFBH3ls/s320/plac.jpg" width="320" /></a></div>
Kiedy jest upał..a nie chcecie iść na basen warto się wybrać z dzieckiem (z ręcznikiem i rzeczami na zmianę) na Plac Staszica. Jest tam fontanna, gdzie dzieci mogą biegać i się schładzać, jest higieniczna, gdyż ciągle jest spływ wody i bezpłatna :D Dojazd w okolicach rynku z przystanku na ulicy Kazimierza Wielkiego do przystanki Plac Staszica -tramwajem 24 Osobowice.<br />
<br />
<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw63ZW0XIIMQ4bZ4qCtOAgHHNtPTdh4DAd8kvxa8m-Dbllyk4MLiobwImxZmF2QKrcqKREISemjRD728ysqbbWCVAIuZhHfanPeTp14gsgaOIqInotdPU7wv7ykF-Mb_Is5sZWEFbtZpIJ/s1600/nh.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw63ZW0XIIMQ4bZ4qCtOAgHHNtPTdh4DAd8kvxa8m-Dbllyk4MLiobwImxZmF2QKrcqKREISemjRD728ysqbbWCVAIuZhHfanPeTp14gsgaOIqInotdPU7wv7ykF-Mb_Is5sZWEFbtZpIJ/s1600/nh.jpg" /></a>Jeśli pogoda nie dopisuję warto się wybrać do Kina Era Nowe Horyzonty, super klimat i często puszczane są bajki i filmy dla dzieci, nieinfantylne, wartościowe. Do kina nie można wnosić jedzenia więc komfort oglądania jest cudowny, nikt nam nie chrupie koło ucha.<br />
<br />
www.heliosnh.pl<br />
<br />
Jeśli w kinie nic nie będzie można się wybrać spod rynku tramwajem przystanek Zamkowa - numer tramwaju 23- wysiadamy Wrocławski Park Przemysłowy Ii przejść na ulicę Fabryczna 10-13- na ścianę wspinaczkową, mało ludzi do godziny 15, super obsługa www.egier.pl<br />
<br />
Kiedy nie mamy ochoty wydawać kasy, można pójść na Wyspę Słodową, ogromy plac zabaw, często odbywają się imprezy, warto sprawdzić aktualności na www.wroclaw.pl Można sobie posiedzieć, teren rozległy, plac zabaw dla maluszków jak i dla starszych oraz siłowania dla dorosłych obok placów zabaw. Super spędzony czas- dzieci szaleją, a rodzice sobie ćwiczą.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghzMdho9puUlpJHIU1PRK_6H7U2m2OQynJTksX-2YjOVjAqVegp5EUKWTuhySbT35A8Ntxq81WI8snDpysu-3J5aGb_gseu4TNoT82t18lTWcjDhSG4DTfCTAfVi-XxoHp3u4zfKODr1Hu/s1600/lody.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="192" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghzMdho9puUlpJHIU1PRK_6H7U2m2OQynJTksX-2YjOVjAqVegp5EUKWTuhySbT35A8Ntxq81WI8snDpysu-3J5aGb_gseu4TNoT82t18lTWcjDhSG4DTfCTAfVi-XxoHp3u4zfKODr1Hu/s320/lody.jpg" width="320" /></a><br />
<br />
Kiedy już dotrzemy do Wyspy Słodowej warto zakupić na ulicy obok smaczne pieczywa w piekarni na pl.Bema jak i skoczyć na lody pl.Bema 3<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Atrakcją dla dzieci może być przejazd zabytkowy tramwajem http://tmw.com.pl/zabytkowe-tramwaje/rozkład-jazdy-linii-zabytkowej/<br />
<br />
Nie polecam Aqua Parku w wakacje, pełno ludzi, bardzo duszno- i drogo.<br />
<br />
<br />
<br />
Jeśli jesteś wegetarianinem to we Wrocławiu znajdziesz mnóstwo knajp z wegetariańskim itp. jedzenie. Polecam Złe Mięso, Vega.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigrbLJygjtOkIcXxauJSEIDC2D7Q2aEutLjfzzsH2lIpzjy9iPM3ws_RhLcSJZXawbHwxtbu5-jYzaaMlFZ8wqAU1VyQZqLZvXsCAV8Qp98ZR6J04wkoyjj5WSiIc7w5GTd9ejRNXgC-Vn/s1600/charlote.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigrbLJygjtOkIcXxauJSEIDC2D7Q2aEutLjfzzsH2lIpzjy9iPM3ws_RhLcSJZXawbHwxtbu5-jYzaaMlFZ8wqAU1VyQZqLZvXsCAV8Qp98ZR6J04wkoyjj5WSiIc7w5GTd9ejRNXgC-Vn/s200/charlote.jpg" width="200" /></a>Jeśli jesteś hipsterem powinieneś wybrać się na ulicę Antoniego, są knajpki typowo hipsterskie, zwłaszcza restauracja "Charlotte"- dobra kawa.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuz9Uimpfpe8QjzxbQtSurUWn6txlSsX2HOhwWuC1TVbQqP0hJC1sEa-WajKFZazmxjJiB4oZMxvj-ZzMVBF88M-FwynHGff1RCOqkSFy520HkaD7rTNf-F6kFO9xQLz5fUHjviDe8Q-9k/s1600/academus.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="146" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuz9Uimpfpe8QjzxbQtSurUWn6txlSsX2HOhwWuC1TVbQqP0hJC1sEa-WajKFZazmxjJiB4oZMxvj-ZzMVBF88M-FwynHGff1RCOqkSFy520HkaD7rTNf-F6kFO9xQLz5fUHjviDe8Q-9k/s200/academus.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
<span style="text-align: center;">Jeśli jesteś smakoszem piwa przejdź się do pub Academus w pięknej małej kamiennicze na ulicy Kiełbaśniczej- mnóstwo rodzaju piwa plus prawdziwy cydr dla smakoszy.</span><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Jeśli lubisz włoskie klimaty powinieneś przejść się na ulicę Więzienną do Galerii Italiana, pyszne pizze i lody.<br />
<br />
Jeśli chodzi o noclegi to są tylko nie będę pisać, bo każdy ma inne preferencje co do wygody i ceny.<br />
<br />
Najtańszy sklep w centrum miasta to Carrefour mieszczący się w Galerii Dominikańskiej.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
JAK COŚ POTRZEBA PISZ MAILA CHĘTNIE UDZIELĘ WSKAZÓWEK...POZDRAWIAM<br />
<br />
Paulina-mama Józka i Zuzi<br />
<br />
<br />szczesliwemacierzynstwohttp://www.blogger.com/profile/10581305150328727991noreply@blogger.com0