niedziela, 15 lutego 2015

KIM SĄ I KIM BĘDĄ NASZE DZIECI- GENY CZY WYCHOWANIE. CO JEST WAŻNIEJSZE?

Często obserwuje dzieci jak się bawią, jak się odzywają do siebie, jakie są różne ich reakcję na tą samą sytuację.. to jest takie interesujące jakie są różnice między takimi małymi istotkami. To rozmyślanie coraz częściej kieruje moje myśli na toczący się spór miedzy psychologami " co jest ważniejsze- geny czy środowisko". Często podawanym przykładem jest to, iż rodzeństwo wychowane przez tych samych rodziców jest zupełnie inne. Jednak nie skupiajmy się tylko na wychowaniu przez rodziców, co jest bardzo ważne, jednak im dziecko starsze tym coraz silniejszy wpływ środowiska poza domowego i dla mnie właśnie ten okres jest bardzo ważny, jaka szkoła, jakie koleżanki/koledzy, jakie zajęcia dodatkowe- wszędzie są interesujący rodzice z dziećmi, ale trzeba ich znaleźć. Jedna z badaczek  Judith Rich Harris wyraziła opinie, iż "Dzieci wychowują się same, uczestnicząc w rówieśniczych rozgrywkach, a jedyne, co rodzice mogą uczynić dla rozwoju swoich pociech, to wnieść do ich bagażu genetycznego jak najlepszą pulę genów i dbać, by przeżyły w dobrym zdrowiu." Dzieci według badaczki muszą i się uczę same wzorców zachowań, jak zdobywać status w grupie, zaś wzorce rodzicielskie są zbyteczne. I szczerze mówiąc jedynie co się zgodzę z badaczką, to z kwestią genów dotyczących zdrowia, zaś kwestia życia społecznego zupełnie odbiega od mojego zdania. Ja jestem przekonana, iż dzieci uczą się od nas bardzo dużo- jak się zachować przy innych ludziach i chociaż czasami tego nie wcielają z powodów właśnie różnic indywidualnych. Dla przykładu ostatnio byłam z Józiem w kinie- kino Nowe Horyzonty- bez jedzenia, picia - Józek doskonal poprzez tłumaczenie i nasz przykład wie jakie są normy w kinie i był zbulwersowany, iż ludzie z tyłu siedzący za nami-dorośli-rozmawiali, odwrócił się do nich spontanicznie i powiedział "Nie można". I właśnie, gdyby chodził z takimi ludźmi zapewne normą było by rozmawianie w kinie i brak szacunku dla innych, a nasza konsekwencja i przykład nauczyły bąble nie jedzenia i nie picie jak i oczywiście ciche zachowanie w kinie jak i innych miejscach publicznych. Od ponad 2 lat im uświadamiam, iż są miejsca publiczne-tramwaj, sklepy itp, gdzie nikt nie ma ochoty słuchać krzyków innych ludzi i ich niekulturalnego zachowania i bąble prawie zawsze się do tego stosują, oczywiście czasami też ich ponosi. Drugi przykład z naszej rodziny- Zuza była bardzo nieśmiała i do tej pory ma niezwykle problemy w nowym towarzystwie więc, aby w życiu sobie lepiej radziła powzięła decyzje, iż nic na siłę- nie chcesz występować - nie idź, nie chcesz się bawić z dziećmi- nie idź, ale uświadamianie, iż nie tylko ona się wstydzi, iż tamta dziewczynka /chłopczyk też się czują tak samo- świadomość, iż nie jesteśmy jedynymi z problemem naprawdę dużo daję. Druga metoda mojej walki nieśmiałości z Zuzą  to dawać jej przykład rozmawiać z ludźmi, występować na scenie czy to przedszkola, czy jakiś festynów czy współpraca z Hospicjum Domowym, gdzie brałam udział w malowaniu buziek na festynach- pokazywanie córci postawy otwartej w sposób spontaniczny, iż daje to więcej frajdy niż stanie i obawianie się plus jeszcze jedna kwestia nauczenie dystansu do siebie i śmianie się z siebie. I powoli, powoli widać efekty co mnie bardzo cieszy, bo wszystko uczynię dla dzieci, żeby miały prościej i były bardziej lubiane. Nie muszą mieć wielkiego towarzystwa znajomych i błyszczeć, ale lepiej być lubianym i otwartym więcej człowiek korzysta z życia i znajomości. Podkreślę jeszcze raz nie na siłę, nie krytykuję jej zachowania tylko daje przykład- wiem, iż Zuzce czasami jest ciężko podejść i z kimś się pobawić taka po prostu jest ale nauczyć sobie radzić z lękiem poznania kogoś nowego - z tym jak najbardziej można sobie poradzić, ale ważne -nie wpędzać dziecko w poczucie wstydu, iż inne dzieci się bawią, a ty nie....tego nie można powiedzieć! Widzę często jak są dzieci na pierwszy rzut oka "dobrych rodziców", ale dzieciaki są często osaczone przez nich, stłamszone ich oczekiwaniami bez zrozumienia, albo nadmierną czułością, brakiem swobody działania, znam takich co by chcieli kontrolować fizjologiczne ubikacyjne potrzeby 4 letniego dziecka co jakiś czas upominają, iż czas na kupę o określonej porze dnia i co dzień- doprowadzając już do sytuacji, że prosta czynność siedzenia na kibelku dla dziecka staje się się męką po przez otoczkę rodziców wokół tej czynności. Niestety rodzice potrafią nie zwykle zepsuć również cudowne dzieci- nie biją, są dobrze sytuowani, ale krzywdzą własne dzieci tak jak i patologiczna rodzina z alkoholem- niszczą ich. Dla mnie wychowanie i kierowaniem dziecko ma ogromne znaczenie. Oczywiście jest to ciężkie, ale przecież rodzice mają obowiązek wobec dzieci, żeby ich" wychować na ludzi", szkoda iż czasami wpadają w skrajności- albo są zbyt nadgorliwi w dietach, zajęciach dodatkowych, wymaganiach albo nie nie oczekują- wychowują dzieci w sposób bezstresowy, albo całkowicie nie interesują się własnymi pociechami. Często sobie myślę jakie było by idealne wychowanie- z miłością, ze zrozumieniem, z brakiem krzyków i bicia i wyżywania się, ale z wymaganiami, krytyką durnego zachowania i kierowaniem do odpowiedniego towarzystwa poprzez na przykład  wysłanie dziecka na jedno zajęcie dodatkowe, któremu dziecko w razie nudy będzie mogło się poświecić. Ja chodzę z bąblami tu i tam- Wrocław zapewnia tyle atrakcji dla dzieci za darmo- na nich też można spotkać superowych ludzi z dziećmi- pokazy w bibliotekach, akcje wrocławskie dla dzieci. Na pewno nie dawanie dziecko braku granic- bo się zgubi między nimi! Byciem wsparciem, ale nie wyręczaniem z każdej trudnej czynności. Nie wtrącanie się w konflikty dziecięce- oczywiście jak jest przemoc to tak- dzieci lepiej sobie poradzą, dorośli zaszkodzą. Nie uczenie dziecka, iż jest najcudowniejsze i pępkiem świata. Nie oczekiwanie od innych, aby się zachwycali naszym dzieckiem- wierszykami, jak mówi itp- naprawdę ludzie udają zachwyt, ale w większości zachwycają się tylko swoim dzieckiem, a zachwyt wzbudzi dziecko naprawdę wyjątkowe, przecież my dorośli też nie zachwycimy się jak nasza koleżanka zaśpiewa nam piosenkę, zaś jak kolega zacznie śpiewać i grać na pianinie jak Elton John nasze serca się poruszą. Stojąc za poglądem, iż geny i wychowanie są bardzo ważne staram się przykładać w wychowaniu dzieci tak tylko jak mogę najbardziej i kierować ich uwagę na rzeczy istotne, pokazywać im świat możliwości- i nie mówię tu o dalekosiężnych podróżach- ale o życiu co dziennym , iż można iść na jakieś spotkanie z innymi dziećmi, że są Muzea, opowiadać jak i gdzie lubię pracują, pokazywać przez Internet jak wygląda miasto w Japonii, a jak ludzie żyją w Afryce. My rodzice mamy tyle możliwości w wychowaniu dzieci, tyle nurtów, tyle książek, tyle ekspertów- czasami idzie zwariować, ale jedno trzeźwość umysłu, mądra miłość i brak przemocy i potrzeba dać dziecko to co najlepsze spowoduje, iż za 20 lat będziemy dumni ze swoich dzieci, a nie będziemy mówić "co ja zrobiłam nie tak", wychowanie to walka o to co ważne w życiu, walka od urodzenia do dorosłości dziecka, czasami możemy mieć wrażenie, że nasze starania poszły na marne, ale to tylko chwilowo, to co będziemy powtarzać, w końcu stanie się normą. Tym czasem wracam do dzieci pobawić się, aby nie myślały, iż normą jest przesiadywanie przy komputerze w niedziele. :)

Zachęcam do oglądnięcia cudownego japońskiego filmu "Jak ojciec i syn".Jeden z moich ulubionych filmów - właśnie co ważniejsze jest geny czy wychowanie w obliczu miłości ojcowskiej wystawionej na wielką próbę. Życzę miłej niedzieli:)
Niedługo przenoszę blog na swoją stronę www.szczesliwemacierzynstwo.com oraz zapraszam na spotkanie w ramach fundacji Myszka Norka, gdzie wraz z Zuzą będę opowiadała o pobycie a Filipinach- Józek niestety nie może uczestnicy jedzie z tatą na męską wyprawę.

http://myszkanorka.pl/wydarzenie/podroz-na-filipiny


Paulina- mama Zuzi i Józka